~13~

381 14 1
                                    

Byłam w jakimś ciemnym miejscu. Nic nie widziałam tylko ciemność. Nagle zawiał mocny wiatr przez co przeszedł mnie dreszcz. Objęłam się ramionami i zaczęłam je lekko pocierać aby się rozgrzać. Zaczęłam się rozglądać ale nadal niczego tu nie było.

Wtedy usłyszałam jakby szept. Był przeraźliwy ale nie rozróżniałam żadnych słów. Szept stawał się coraz głośniejszy i zaczynał rozsadzać moją głowę. W pewnym momencie wszystko ucichło i pojawiła się przede mną czarna postać ze spuszczoną głową którą po chwili podniósł. Był to wampir. Przyglądał mi się z szyderczym uśmiechem przez który miałam straszne ciarki. Był ubrany cały na czarno co kontrastowało z jego bladą cerą, a z jego ust wystawały kły.

Był jakieś 15 metrów ode mnie. Cofnęłam się przestraszona. On jednak ani drgnął, tylko przyglądał mi się.

Nagle obok niego pojawił się Andy. Wciągnęłam więcej powietrza do płuc.

-Larissa?- spojrzał na mnie jak zwykle: łagodnie i z czułością. Spojrzałam mu w oczy, które w jednym momencie panicznie się rozszerzyły. Oderwałam się od jego oczu a wtedy zobaczyłam, że to wampir złapał go za szyje i podniósł lekko do góry.

Krzyknęłam przeraźliwie i zaczęłam biec jednak cały czas byłam w tym samym miejscu. Albo to ja biegłam w miejscu albo to oni się oddalali. Andy wisiał nad ziemią i zaczął się dusić. Wtedy wampir przechylił jego szyję i ostro się w nią wgryzł, a z oczu bruneta zaczęło ulatywać życie. Po chwili wampir go puścił a Andy upadł bezwładnie na ziemie z otwartymi, pustymi oczami.

-Nie!- krzyknęłam dławiąc się łzami

Podniosłam się szybko do pozycji siedzącej ciężko dysząc i rozglądając się gorączkowo. Byłam w pokoju w którym panował pół mrok. Byłam tu sama, leżałam na łóżku przykryta pościelą.

To był sen? Gdzie Andy? Musze go szybko znaleźć. Musze się przekonać, że nic mu nie jest.

Szybko wstałam z łóżka i podbiegłam do drzwi otwierając je zamaszyście. Przede mną ukazali się moi strażnicy- Harry i Tony. Kiedy mnie zauważyli odwrócili się w moja stronę i ukłonili.

-Luno- powiedzieli równo- Czy coś się stało?- zapytał jeden z nich, patrzyłam na nich chwilę nie wiedząc co zrobić. Zwinnie ich wyminęłam i zaczęłam biec przed siebie. Właściwie to nawet nie wiedziałam gdzie biegnę, ale musiałam znaleźć bruneta.- Luno!- usłyszałam za sobą

Wtedy na korytarzu przede mną pojawiła się Tessa, którą zdecydowanie zdziwił mój widok.

-Larissa? Co ty tu robisz?- nic nie mówiąc szybko ją wyminęłam obijając się lekko o ścianę- Larissa?!- zaczęła mnie gonić tak jak mężczyźni

Dlaczego ten korytarz jest taki długi? Ten dom to jeden wielki labirynt.

-Gwen! Zatrzymaj ją!- usłyszałam krzyk Tess i dopiero wtedy zorientowałam się, że przede mną idzie jakaś blondynka która niosła coś w ręku ale nie dostrzegłam co.

Jednak zanim dziewczyna zorientowana się o co chodzi też ją wyminęłam trochę szturchając.

Wtedy usłyszałam głos który znałam. Pobiegłam w stronę skąd dochodził i już po chwili zobaczyłam przed sobą Andy'ego i dwóch innych mężczyzn z którymi rozmawiał. Gdy tylko go zobaczyłam odetchnęłam z ulgą. Jego wzrok poleciał na mnie i mogę stwierdzić, że mój widok go zdziwił.

-Kocha...- nie zdążył dokończyć bo wręcz rzuciłam się na niego obejmując nogami w pasie i trzymając kurczowo, chowając głowę w zagłębieniu jego szyi. Oddychałam ciężko a łzy płynęły mi po policzkach. Zaczął głaskać mnie po plecach- Już spokojnie słoneczko. Wszystko dobrze- powiedział do mnie cicho- Co się stało?- powiedział głośniej chyba do reszty

PamięćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz