~14~

363 11 4
                                        

Był cały czas z Larissą i się cieszył jej bliskością na którą dziewczyna coraz częściej pozwalała. Miał wrażenie, że jak tylko od niej odejdzie to stanie się coś złego, a po za tym musiał myśleć o czymś innym niż o tych plugawych istotach.

Gdy tylko nie było obok niego jego ukochanej w jego głowie tworzyły się coraz to nowe domysły i teorie o tych potworach. Jednak większość tych domysłów po dłuższym zastanowieniu nie miały tak naprawdę racji bytu. Naprawdę to była bardzo trudna sprawa i na razie nie wiele zarówno on jak i jego stado mogli zrobić.

Dlatego właśnie- dopóki nie ma większych punktów zaczepienia poza taką samą liczbą oprawców- wolał na razie całą swoją uwagę poświęcać przeznaczonej.

Przypatrywał się właśnie jak jego skarb zajadał swój obiad którym były gotowane warzywa. Uśmiechnął się promiennie.

Było to wspaniałe uczucie wreszcie mieć swoją mate przy sobie. Zawsze jak patrzył na innych wybranków- zazdrościł im.

-Smakuje skarbie?- zapytał z ciągłym uśmiechem

Przestała przeżuwać i podniosła głowę aby na niego spojrzeć, kiedy zobaczyła jego uśmiech sama się lekko uśmiechnęła i pokiwała delikatnie głową.

-To bardzo się cieszę malutka

Przyjrzał się dokładnie jej mimice twarzy i mógł stwierdzić, że miała dość dobry humor. Uznał, że to będzie dobry moment na zadanie pytania które nasuwa mu się na język i chodzi po głowie już od dłuższego czasu. Myślał, że rozmowa o tym może uszczęśliwić albo przynajmniej w jakiś sposób zadowolić jego mate. Jednak był w ogromnym błędzie...

-Skarbie?- zaczął ostrożnie odkładając tacę z pustymi już naczyniami na bok

Dziewczyna uniosła głowę i spojrzała na niego z ukrytą ciekawością. Alfa spojrzał znów na nią i westchnął krótko.

-Tak się zastanawiałem...- usiadł zaraz przy niej na łóżku i zamknął jej dłonie w swoich- Zanim cie...- zaciął się i przymknął lekko oczy aby nie warknąć- porwali- dokończył gorzko- Mieszkałaś gdzieś, prawda?- zapytał w końcu

Spojrzała na niego lekko zdezorientowana ale pokiwała powoli głową. Nie wiedziała o co może mu chodzić i już była zaniepokojona.

-Chodzi mi o to, że mogę ci pomóc odnaleźć twoją rodzinę, albo osoby ważne dla ciebie. Na pewno się martwią i ucieszą na wieść, że nic ci nie jest i jesteś bezpieczna.- powiedział dość entuzjastycznie i przekonująco.

Larissa spojrzała na niego wystraszona. Czy Andy chce się mnie pozbyć?

To jedno pytanie rozbrzmiało w jej głowie. Pomyślał, że chce ją oddać do jej dawnej "rodziny" do której nigdy więcej nie chciała wracać ani o niej myśleć. Miejsce w którym spędziła swoje dzieciństwo nie przywoływało w niej miłych wspomnień a tym bardziej osoby z którymi dzieliła ten okres.

Chodź miała tam o wiele lepiej niż u wampirów to tamto miejsce równie mocno ją odrzucało. Może dlatego, że wtedy była jeszcze niewinnym dzieckiem i wszystkie obelgi i krzyki wywoływały w niej większe wrażenie a raczej przerażenie.

Momentalnie uderzyły w nią wspomnienia: tłuczone szkło, ciągłe krzyki, kary za najmniejsze przewinienia. Na pewno się o nią ani nie martwili, ani nawet nie myśleli. Jakby mogli skoro sami ją oddali?

Spuściła głowę i zacisnęła oczy z których i tak wyciekły łzy. Ręce które tak długo trzymała pod kontrolą zaczęły się trząść a sama ona zaczęła panikować. Nie mogła znieść myśli, że Andy chce się jej pozbyć.

PamięćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz