Rozdział 1. [POPRAWIONE]

4K 236 49
                                    


Zapewne wszyscy znacie moją historię... Jednak czy wiecie co się stało podczas jednej akcji ratunkowej? Nie? To wam wytłumaczę. Ale od początku.

Nazywam się Izuku Midoriya, mam szesnaście lat i chodzę do prestiżowej Akademii dla Bohaterów, szerzej znanej jako U.A. Z czystym sumieniem mogę przyznać że naprawdę ciężko jest się tam dostać, szczególnie mnie, jako że jestem uznawany za największe beztalencie mojego pokolenia. Indywidualnością którą posiadam, ku mojej radości, nie jest One For All - metazdolność z którą się urodziłem nazywam Ruling The Shadow, czyli w uproszczeniu Kontrolowanie Cieniem. Jestem w stanie zmusić cień, a raczej jego właściciela, do wszystkiego co tylko przyjdzie mi do głowy, choć oczywiście mam swoje ograniczenia i dajmy na to, nie mogę sprawić by cegła zaczęła latać. Jedynym minusem tej indywidualności jest to, że w żaden sposób nie wpływa na umysły moich ofiar, pozostawiając je całkowicie świadome czynów które poleciłem im zrobić. Poważnie, gdybym tak jak Shinso potrafił objąć zdolnością umysł, życie stałoby się jeszcze prostsze. Dla lepszego zobrazowania, mogę kazać przypadkowemu człowiekowi skoczyć z wysokiego wieżowca, a ta osoba mimo sprzeciwu swojej woli, nie może zrobić absolutnie nic żeby mnie powstrzymać. Chyba że owym kimś jest Shouta Aizawa, mój wychowawca, którego irytującym darem jest negowanie mocy innych gdy tylko na nich spojrzy.

Gdy korzystam z Cieni moje oczy zmieniają kolor z jasnej zieleni na śnieżnobiałą biel, czasem wydaje mi się że fosforyzują, a niektórych przyprawiają o dreszcze - "Wyglądasz jak trup" tak mówią.

Czy wiedziałem o swojej potędze od urodzenia? Niekoniecznie, zaraz wyjaśnię dlaczego.

Odkąd moja matka (najmniej lubiany przeze mnie człowiek na tej planecie, zaraz po All Mightu i dyrektorze Nezu) dwanaście lat temu dowiedziała się o moim domniemanym braku nadprzyrodzonej zdolności, trzymała mnie pod przysłowiowym kluczem, co z biegiem lat sprawiło że zaczęła traktować mnie jak swojego osobistego służącego. Przez nią nigdy nie miałem zbyt wielu znajomych, a co dopiero przyjaciół, chyba że do tego grona można zaliczyć moją osobistą drzazgę w oku, Kacchana. Wprost uroczy człowiek.

Według All Mighta, moja indywidualność (o której dowiedział się tylko przez specjalne okoliczności, sam był zbyt głupi aby zorientować się na czym polegała) dobrze pokierowana może uratować wiele istnień i zapobiec jeszcze większej ilości przestępstw. Mam nadzieję że nikt mu nie powie że mam dokładnie odwrotne plany. Ale, pomijając mój wewnętrzny konflikt moralny, czysto teoretycznie ma rację, choć niebywale irytujący jest dla mnie fakt, że dosłownie dostałem zakaz używania swojej mocy od Symbolu Pokoju (jakby to miało dla mnie jakiekolwiek znaczenie, prawda?). Gdy o tym usłyszałem, miałem ochotę zaśmiać mu się w twarz. Jedna moja myśl może sprawić że połowa populacji miasta zniknie, a on śmiał mi tego zabronić? Co za żart.

Każdy ma cień, a ja w kilka chwil mogę poznać całą biografię jego właściciela, razem ze wszystkimi tajemnicami. Grzech nie skorzystać.

Co do mojego daru, to znaczy Kontrolowania Cieniem... Widzę różne postacie, istoty - wyglądają jak trójwymiarowe cienie nie mające właściciela (wydaje mi się że podchodzi to pod zaburzenia psychiczne, ale kto by się tym przejmował). Nie raz uratowały mnie przed moim, jakże wspaniałym, przyjacielem z dzieciństwa, Katsukim Bakugo, czyli Kacchanem. Przez absolutnie wszystkich, do pewnego czasu, byłem uznawany za osobę Nieobdarzoną ale do tego zaraz dojdziemy. W gimnazjum z tego powodu byłem niemal katowany przez czerwonookiego blondyna i jego 'przyjaciół', którzy znęcali się nade mną na wszelkie możliwe sposoby, co nie jest niczym nowym wśród nastolatków, choć nie rozumiałem ich wyraźnej potrzeby dominacji nad innymi. Nie zamierzałem się w to jednak zagłębiać, ceniłem swoje życie. Jeśli spojrzymy obiektywnie na mój żywot, Inko wcale nie była lepsza w zachowaniu i tak naprawdę mój ojciec wydawał się jedynym normalnym człowiekiem, bo zwiał za granicę i od tamtej pory nigdy nie pokazał się w Japonii. Wolałem go nie znać niż mieć drugiego rodzica który znęcałby się nade mną tylko dlatego że urodziłem się bez dziwactwa, choć doskonale zdawałem sobie sprawę że wstydził się spłodzenia takiego dziecka jak ja. Mimo wszystko był lepszy od matki.

I'm Not A Hero || VillainDeku/DabiDeku [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz