15

1.8K 123 104
                                    

-Chcę cię przeprosić Izuku...

-Dobrze się bawiłeś?- zapytałem łamiącym się głosem, czując że do oczu napływają mi łzy.

-Nie bawiłem, nie pamiętam co się wtedy wydarzyło i nie chcę pamiętać... Wybacz mi proszę...

Z jego oczu poleciały łzy, to bolesne kiedy kogoś kochasz całym sercem a ta osoba je łamie by później je sklejać przeprosinami. Mimo że już mu wybaczyłem to nadal boli... ta świadomość że jednak nie wystarczasz swojej drugiej połówce, przez co musi szukać gdzie indziej.  Nie odpowiedziałem mu, padłem na kolana i podciągnąłem je do klatki piersiowej. Zwyczajnie zacząłem płakać, nie mogłem za głośno bo Kacchan wyszedłby z łazienki szybciej niż to konieczne... Poczułem jak ktoś mnie obejmuje w talii, czyjeś ciepłe ramiona pokryte bliznami... W pierwszej chwili spiąłem się, ale po chwili odwróciłem się i wtuliłem w jego szyje, tak bardzo mi go brakowało, jego ciepła, dotyku a nawet samej obecności i świadomości że jest obok. Przytuliłem go do siebie, tak, że przylegaliśmy do siebie torsami, łzy dalej leciały mocząc mu koszulkę, on płakał chyba ze szczęścia że go nie odtrąciłem po tym co mi zrobił. Szepnąłem mu w ucho "wybaczam ci" i go pocałowałem, no może nie... musnąłem jedynie jego usta bo, po pierwsze mam taką jakąś blokadę, po drugie jestem brudny po treningu a po trzecie Kacchan wyłączył przed chwilą wodę pod prysznicem. 

Gdy Dabi już chciał wyrazić swoje niezadowolenie tak krótkim pocałunkiem, zakryłem mu usta nakazując ciszę i pokazując by słuchał. Po chwili kiwnął głową że rozumie i wyskoczył przez okno, którym najprawdopodobniej wcześniej wszedł.  

Dla niepoznaki chwyciłem telefon i przyłożyłem do ucha udając że się z kimś żegnam. Akurat w tedy z łazienki w bokserkach i koszulce wyszedł blondyn, skinęliśmy sobie głowami, w geście pozdrowienia? Podkreślenia że łazienka wolna? Przywitania? Nie wiem ale ważne że już nie drzemy kotów na każdym kroku. Wziąłem swoją piżamę, która składa się z bokserek i biało-szarych spodenek do kolan, takie jakby dresowe czy coś. Nie zakładam do spania koszulki bo w nocy mógłbym się wtedy ugotować. 

Wziąłem długi, ale zimny prysznic. Jako że dalej jestem złoczyńcą a dawno nikogo nie zabiłem postanowiłem to zmienić. Wysłałem cienie na ulice by zabiły kilku przechodniów, kilku przeciwników Ligi czy moich oraz kilku pro-hero.  Nie było zbyt późno a ja i blondyn już jesteśmy gotowi do spania, w sensie on bo ja nie śpię, hehe. Ja bym czytał mangi czy oglądał anime. 

Jako że jest już pora obiadowa a nasza klasa pełna idiotów i półgłówków niedługo kończy lekcje stwierdziłem że mogę zrobić im obiad, tak jak to robię codziennie... 

Wszedłem do swojego królestwa (czyt. kuchnia) i wyjąłem składniki na Wegańskie Curry z Kalifornia Mango.  Mianowicie:

kalafior – ½ główki
nasiona kolendry – ½ łyżeczki
słodka wędzona papryka – ¼ łyżeczki
kmin rzymski – ½ łyżeczki
gałka muszkatołowa – 1 szczypta
cynamon – ½ łyżeczki
mielony pieprz czarny – ¼ łyżeczki
oliwa z oliwek – 1 łyżka
papryczka chili – 1 szt.
świeży imbir – 1,5 cm
mango – 2 szt.
woda – 1 szklanka
mleczko kokosowe – 1 szklanka
limonka – 1 szt.sól – ½ łyżeczki
świeża kolendra – 1 pęczek
orzechy nerkowca – 1 garść

Time skip - po ugotowaniu 

(wgl nie wiem po co wam te składniki ale ok XD, i teraz jest czytelniej po poprawie)

Wyczułem swoją klasę niedaleko akademika więc dmuchnąłem im tradycyjnie powietrzem w twarz. Ktoś z nich krzyknął "Izuku zrobił obiad!" i na tą komendę wszyscy zerwali się biegiem do stronę budynku. Wbiegli do kuchni niczym burza i ruszyli w stronę stołu rzucając w kąt plecaki.

I'm Not A Hero || VillainDeku/DabiDeku [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz