29

1K 65 22
                                    

Przez cały pobyt w szpitalu wpatrywałem się w ścianę. Czułem pustkę. Nezu odwiedził mnie raz, by zapytać kiedy wychodzę. Klasa nie pofatygowała się by przyjść do mnie, nie wiem czy nie wiedzieli, czy po prostu to zignorowali. Dyrektor powiedział że będę miał 2 dni wolnego, lub więcej jak będę chciał.

Właściwie nie czuje nic. Pustka. To chyba jedyne określenie z którym się teraz utożsamiam. Moje struny głosowe są już zdrowe ale nie odezwałem się gdy nie było to konieczne. Psycholog wiele nie zadziałał, jedynie mnie trochę zirytował swoimi pytaniami. Jakby nie mógł pojąć że chce zapomnieć. To jedyne czego pragnę. Mam nadzieję że Liga dobrze zajęła się Tomurą. A jak nie to ja poprawię po nich. Znam świetne sposoby tortur. Zacząłem sobie wyobrażać co mogę mu zrobić a na moją twarz wpłynął sadystyczny uśmiech. Jednak był widoczny tylko przez chwilę, zaraz po tym się uspokoiłem, przynajmniej na zewnątrz. W środku miałem ochotę teraz pobiec do bazy i sprawić by Tomura umierał bardzo długą i bolesną śmiercią...

Time skip - wyjście ze szpitala

Wyszedłem z budynku i ruszyłem w stronę samochodu dyrektora. Zapiąłem pas i spojrzałem przez okno starając się zapomnieć. Co przychodziło mi zadziwiająco trudno.

Dojechaliśmy. Stoję przed wejściem do szkoły i zastanawiam się czy nie uciec. W końcu to wszystko przez nich, gdyby nie oni nic by mi się nigdy nie stało. Ale mniejsza. Nezu zaczął coś mówić o tym że gdybym chciał się wygadać to mogę jemu.

-Rozumiem dyrektorze- odpowiedziałem a mój głos był kompletnie bez emocji. Tomura zniszczył je wszystkie, poza gniewem, ale teraz to bez znaczenia. Gdy dostanę go w swoje ręce będzie mnie błagał o śmierć. A ja nie udzielę mu tego aktu miłosierdzia, będzie równie skrzywdzony co ja, i tak jak ja będzie musiał z tym żyć.

Wszedłem do budynku akademickiego i rozejrzałem się. Na moje nieszczęście, a może szczęście, w pokoju był Kacchan. Jak tylko mnie zobaczył, zerwał się i niemal do mnie podbiegł. Odruchowo cofnąłem się kilka kroków i skuliłem ramiona. Zwolnił trochę, spokojnie do mnie podszedł i położył rękę na ramieniu. Wzdrygnąłem się a przed oczami mignęło mi wspomnienie z Tomurą w roli głównej.

-Proszę... Proszę, nie dotykaj mnie...

Wyszeptałem i zacisnąłem oczy. Zabrał rękę, wziął moje bagaże, zaprowadził do pokoju zachowując dystans, bym czuł się w miarę komfortowo przy nim.

Rozpakowałem się od nowa i położyłem spać, biorąc serum nasenne.

***

-Nie! Nie! Nie! Proszę! Nie dotykaj mnie! Błagam!...

Uśmiechnął się do mnie.

-Oi Izuku... Dlaczego? Przecież mnie kochasz, prawda? A ja kocham ciebie...

Wszedł we mnie i od razu zaczął się szybciej poruszać, nie dając mi się przyzwyczaić. Ręce miałem przypięte kajdanami, więc nie było szansy na jakąkolwiek możliwość obrony. Zaczął mnie całować po szyi i sutkach.

Poczułem straszne obrzydzenie do samego siebie i do niego. Zaczął mnie stymulować i po chwili doszedłem. Dość boleśnie, trzeba podkreślić. On szczytował chwilę później, zbliżył się do moich ust i wpił brutalnie wpychając mi język w jamę ustną. Miałem naprawdę wielką ochotę go zatłuc i odgryźć ten jęzor. Ale zwyczajnie nie miałem siły. Wyszedł ze mnie i ubrał wcześniej ściągnięte spodnie. Wyszedł jak gdybyś nigdy nic...

***

Obudziłem się z krzykiem. Wspomnienie z czwartej nocy. Chyba jedno z łagodniejszych... Przez chwilę miałem mroczki przed oczami z powodu szybkiego ruchu i podświadomie myślałem że jestem znów w celi. Ręce zaczęły mi się pocić i drżeć. Wzrok powoli się wyostrzał a ja zobaczyłem Dabiego, siedzącego na skraju mojego łóżka. Zbliżył się powoli, bym się nie wystraszył, objął delikatnie i zanużył twarz w moich włosach, powoli głaszcząc po plecach. Nieufnie zbliżyłem się do niego i wtuliłem w jego tors. Mimo że to mój chłopak, mam traumę, i powinien mnie zrozumieć. Jakikolwiek kontakt z drugą osobą jest dla mnie trudny, a co dopiero dotyk. Z moich oczu zaczęły lecieć łzy zostawiając mokry ślad na moich policzkach. Ręką pokryta bliznami koloru fioletu starła je i pogłaskała po skórze. Wciąż lekko drżącą dłonią złapałem za tą jego. Splotłem palce, zacząłem przypominać sobie że to nie jest Tomura, on mnie nie skrzywdzi w ten sposób. Usiadłem bokiem na jego kolanach i zaciągnąłem się zapachem wanilii i cynamonu, jaki emanował z jego ciała. Poczułem delikatny, niepewny ruch jego ręki, złapał mnie w talii przysuwając do siebie bliżej.

Zasnął a ja nie miałem serca go budzić. Może nie jestem w pełni sił ale teleportować się mogę.

Przeniosłem nas do pokoju czarnowłosego i ułożyłem go na łóżku. Z pomocą daru przebrałem go i przykryłem. Rozejrzałem się po pomieszczeniu, nic się nie zmieniło, jedynie jest tu więcej moich zdjęć... Położyłem się obok mojego chłopaka i wtuliłem. Może nie przepadam w tej chwili za kontaktami fizycznymi, szczególnie w tym miejscu ale w ten sposób jestem w stanie walczyć z traumą...

Leżałem tak przez kilka godzin, aż uznałem że czas wracać bo zaraz Kacchan się obudzi i zobaczy że mnie nie ma. Westchnąłem i przeniosłem do swojego łóżka. Blondyn jeszcze spał, a przynajmniej świetnie udawał. Wstałem i z twarzą pozbawioną emocji zszedłem na dół do kuchni zacząłem robić mussli (?) W miskach, jedne z jogurtem i owocami, drugie z mlekiem itd. stwierdziłem że jeszcze za wcześnie na śniadanie dla klasy, więc sięgnąłem po gitarę z by ich obudzić z dobrym nastrojem.

Zacząłem grać.

Przed końcem ostatniej piosenki klasa zabrała się przede mną i wsłuchiwała w mój głos. Mimo że moja twarz nie wyrażała zbyt wielu emocji, oczy iskrzyły się radością ze śpiewu.

Po wysłuchaniu jeszcze jednej, mojej autorskiej i lekko improwizowanej piosenki, zjedliśmy śniadanie i klasa poszła na lekcje, a ja zostałem sam.

By odwrócić swoją uwagę od samotności w której przejawiałyby się  wspomnienia z porwania znów zacząłem grać.

__________________

947 słów

Wiem że (nie) czekaliście na ten rozdział

Krótszy bo weny jak nie było tak nie ma

Miłego *jakiegoś dnia tygodnia*

Bayo wam 👋✨❤️🤦

19.04.2021r.

I'm Not A Hero || VillainDeku/DabiDeku [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz