Dwa tygodnie później
Patrząc na las widziany z okna swojej sypialni, rozmyślałam co w moim życiu przez ten czas się wydarzyło. Na pierwszy rzut oka niby za wiele się nie zmieniło. Posłuszna bratanica pomagała w domu, oraz dobrze wykonywała swoje obowiązki kelnerki. Oczywiście miało to wszystko jakiś konkretny cel. Podsłuchiwanie Szkopów wychodziło mi znakomicie. Zdobywałam ważne wiadomości na przykład na temat łapanek. Kończąc prace spotykałam się z panem Leonem Krause, bywałam tam z przyczyny zdobywania informacji, ale kiedy już go widziałam, zapominałam o tym. Każdego dnia od pocałunku nad jeziorem spotykaliśmy się. Graliśmy razem, chodziliśmy na spacery, albo tańczyliśmy. Czasami nasze zakazane spotkania przerywały jego obowiązki wojskowe, w tedy powracały do mnie myśli związane z tym co właśnie robię. Równocześnie okłamuje jego i swoich bliskich. Każdego razu, kiedy go widziałam mówiłam sobie ,, przecież go kocham i on mnie też. To coś złego?" Mogłam bym dużo rozmyślać, o tym dlaczego oboje urodziliśmy się w takich czasach. Kiedyś bym powiedziała, że to przeznaczenie, ale teraz to bez znaczenia, bo rzeczywistość jest taka, że jestem zagubiona we własnym świecie...
Przemyłam zamglone oczy wodą, by móc dobrze widzieć. Zeszłam na dół, witając się ze wszystkimi. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść śniadanie. Stary zegar wybił godzinę dziewiątą, przez co przyspieszyłam wiosłowanie łyżką.
- A panienka gdzie się tak śpieszy?-spytała gosposia, podchodząc bliżej mnie.
-Czas to luksus na który mnie nie stać. -Z szczerym uśmieszkiem odpowiedziałam, na co kobieta odwzajemniła.
- Bezcenny luksus, a w dzisiejszych czasach szczególnie- dodała, głaszcząc mnie po głowie.
Skończyłam posiłek i pognałam do pokoju, by zabrać swoje rzeczy. O godzinie 10:15 miałam spotkać się z Irką w kawiarni na starym mieście. Byliśmy umówione z jakimś chłopakiem, imienia nie znałam. Miałam przekazać jemu wiadomości, które zdobyłam ostatnim razem, kiedy byłam w domu kapitana gestapo. Spotkanie w kawiarni miała nie zbudzać podejrzeń, dlatego wszystko co przekażę będzie szyfrem. Każda liczba odpowiada literze. Mniejsza o to, rzecz w tym, że bardzo się stresowałam. Wiedziałam, że postępuje źle.
***
Przed kawiarnia stała już Irka. Spoglądała na zegarek i z niecierpliwieniem rozglądała się. Podbiegłam do niej, po czym się przywitałam.
-Serwus, przepraszam za spóźnienie.-odpowiedziałam
-Już myślałam, że coś się stało.- troskliwie mnie przytuliła. Weszłyśmy do środka, gdzie usiadłyśmy przy stoliku, oddalonym od wejścia i okien. W kawiarni na szczęście jeszcze nikogo nie było. To miejsce było dla mnie bardzo sentymentalne. Jeszcze przed wojną odwiedzałam tą kawiarnie z rodzicami. Odrzuciłam wspomnienia i skupiłam się na teraźniejszości.
Po krótkiej chwili podeszła do stolika kelnerka by na obsłużyć.
- Dzień dobry, co podać?-zapytała
- Dla mnie kawę czarną-odpowiedziałam, odwracając się w stronę Irki.
-Ja również poproszę-odpowiedziała dziewczyna. Kiedy kelnerka odeszła, spojrzała na zegarek.
- Coś się spóźnia-stwierdziła
-Ty w ogóle go znasz, wiesz kto to?- zaciekawieniem zapytałam.
- Nazywa się Stefan Sikora, pseudonim Sroka. Podobno to jakiś żołnierz wywiadu. - Powiedziała to ci cichy, rozglądając się czy nikt nie podsłuchuje. Nagle podeszła do nas kelnerka z kawą. Postawiła ja na stoliku. Kiedy odeszła Irka zaczęła kontynuować.
CZYTASZ
~~~~Wojenna melodia~~~~
Roman d'amourRok 1942, Polska od trzech lat jest okupowana przez nazistowskie Niemcy. W samym sercu kraju, mieszka młoda, ambitna skrzypaczka-Elze Winiarska. Kobieta tęskni za światem, w którym można było być wolnym, a w ludzkich oczach zobaczyć radość. Niespo...