Pożegnanie

738 25 0
                                    

                                                                         Część druga

,, Bo nie można przeciągać tych spraw w nieskończoność. W którymś momencie po prostu pociągasz za plaster i boli, ale za chwilę jest już po wszystkim i czujesz ulgę."       John Green

~~Elze~~

Błękitne czyste niebo, świeże powietrze dające życie z każdym oddechem. Na wodzie odbijała się moja twarz. Włosy luźno puszczone kołysał wiatr. Czekałam siedząc na tym drewnianym pomoście, widząc tylko wspomnienia. Czułam teraz bliskość, lecz nikt nie był blisko mnie, zapach, ale nic nie pachniało. Widziałam jedną twarz, która uśmiechała się do mnie, a oczy tej osoby przenikliwie wpatrywały się w moje.

~~Leon~~

Minęło trochę czasu, odkąd ostatni raz się widzieliśmy. Przychodziłem do ,,Rote Rose,, licząc, że ją spotkam, ale nigdy nie trafiłem na jej zmianę. Codziennie o tej samej porze czekałem na nią nad stawem, lecz wszystko na próżno. Muzyka nie sprawiała mi przyjemności, bo kiedy zaczynałem grać, widziałem ją ze swoimi skrzypcami. Dni potwornie się dłużyły, wpadałem w rutynę, z której chciałem wyjść. Najgorszą z tych rzeczy była złość, która mnie przepełniała. Byłem samotny i czułem ból. To takie dziwne uczucie, o którym jeszcze do niedawna nie pamiętałem. Elze rozbudziła we mnie uczucia, które do niedawna były uśpione. Pragnąłem, by wróciła. Chciałem widzieć jej oczy, uśmiech i złote włosy. Czuć bliskość i dotyk jej pięknych dłoni.

Każdego razu, kiedy szedłem w miejsce naszego spotkania, miałem nadzieję, że ona tam będzie. Dziś po prostu z przyzwyczajenia zmierzałem w stronę stawu. Stojąc zaledwie dwadzieścia metrów, zauważyłem postać. Podchodząc coraz bliżej, mogłem poznać dobrze kto tam siedzi. Nie byłem pewny w prawdziwość tego co widzę, ale kobieta odwróciła się w moją stronę i spojrzała w oczy. Upewniając się czy to nie jest wymysł mojej głowy, powiedziałem do niej.

-Elze- na co ona odpowiedziała

-Leon- spuściła głowę odwracając w stronę stawu.

Usiadłem obok niej, czekając aż coś się wydarzy.

~~Elze~~

Oparłam głowę na jego ramieniu, a on objął mnie ręką i mocno przytulił. Objęci w milczeniu, czerpaliśmy skrytą radość z bycia razem. Chciałam, aby ta chwila trwała wiecznie. Wiedziałam, że tą ciszę zakłócą słowa smutku

- To pożegnanie prawda? - zapytał. Nadal wpatrywał się w wodę, szukając w niej prawdy.

Nie mogłam powstrzymać łez. Nie chciałam kłamać, dlatego odpowiedziałam krótko, lecz z wielkim trudem.

- Tak. Mój głos był taki cichy, że sama ledwo siebie słyszałam.

Odwrócił głowę w moją stronę i przenikliwie spojrzał mi w oczy. Wtedy zadrżała mi broda, oczy zwilgotniały, nadal siedziałam w tej samej pozycji wpatrzona w niego.

- Twoje oczy nie kłamią, chcesz tego. - stwierdził

- Nie potrafię dalej tak żyć, muszę po prostu odejść. Kiedy wypowiedziałam te słowa wiedziałam, że ranię siebie i jego. Była to moja decyzja. Najtrudniejsza jaką w życiu podjęłam. - Gdy na mnie patrzysz widzisz mordercę, prawda? - spytał. - Oczywiście, że nie. Ludzie robią różne złe rzeczy, ale my jesteśmy dowodem, że nie ma złych czy dobrych ludzi. Każdy człowiek ma w sobie tyle samo dobroci co zła, to od nas zależy, którą drogę wybierzemy. Zawsze będziesz dla mnie artystą pełnym pasji i zamiłowania. Człowiekiem, którego pokochałam. Nie spotkaliśmy się w lepszych czasach, bez wojen, ale to co los nam zesłał musi nam wystarczyć. Pozostaniesz w moim sercu i zawsze będziesz przy mnie.

Obraz przedstawiający młodą parę siedząc nad stawem przy zachodzącym słońcu został na długo w mojej pamięci. Może dzięki temu, że wciąż słyszałam melodię, którą grali ci młodzi i piękni ludzie... 

~~~~Wojenna melodia~~~~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz