•22•

953 68 78
                                    

POV Layla

- oh dzięki bogu, w końcu dodzwoniłaś! - powiedział i odetchnął z ulgą.

- co się dzieje, umarł ktoś czy jak? - zapytałam nie rozumiejąc jego entuzjazmu.

- człowieku myśleliśmy, że to ty zdechłaś. Nie odbierałaś od 18 i nie było z tobą kontaktu. - zbulwersował się trochę.

- no sory, jak słyszysz żyje i mam się dobrze. Jestem u przyjaciela i nie wrócę na noc. - odpowiedziałam mu na pytanie które prawdopodobnie by mi zadał.

- a dokładniej u kogo? - zapytał i w tym samym momencie usłyszałam jakiś głos, niestety nie zrozumiałam co mówi. - quackity chyba chce z tobą pogadać.

- nie ma szans, niech się do mnie nawet nie odzywa. Pa karl. - rozłączyłam się.

Kilka minut później zadzwoniłam do niki. Rozmowa z nią wyglądała podobnie do tej z Karl'em  z tą różnicą, że niki nie chciała dać mi do telefonu bo opowiedziałam jej to co Karl'owi wczoraj. Rozmawiałyśmy jeszcze przez jakiś czas aż Schlatt nie przyszedł do pokoju. 

- z kim gadałaś? - zapytał wchodząc wracając do salonu.

-z niki i karl'em, próbowali się do dzwonić się do mnie od chyba 18. - wytłumaczyłam bo mówiłam mu, że nie chce z nikim gadać.

Pokiwał głową na ''tak'' i powiedział, że zaprowadzi mnie do pokoju gościnnego. Schlatt dał mi jakąś swoją koszulkę do spania, która oczywiście była na mnie za duża. Wzięłam jeszcze tylko podłączyłąm telefon do ładowarki, którą pożyczył mi brunet, sprawdziłam godzinę i poszłam spać.

Obudziłam się z lekkim kacem, no dobra może nie takim lekkim. Czułam się jakby zaraz głowa miała mi pęknąć. Wstałam z łóżka i poszłam do kuchni po jakieś tabletki. Wyciągnęłam sobie z szafki szklankę i nalałam sobie do niej wody. Dopiero w tamtym momencie zorientowałam się, że ja przecież nie mam pojęcia gdzie on trzyma leki. Na moje szczęście schlatt akurat przyszedł do kuchni.

- hej, gdzie masz jakieś leki przeciwbólowe? - zapytałam opierając się o blat.

Schlatt nic nie odpowiedział tylko podszedł do mnie bliżej i zza mojej głowy sięgnął tabletki, które później mi podał. Ja wyciągnęłam z pudełaczka trzy tabletki. Dwie wzięłam dwie, a brunetowi dałam jedną. Wróciłam jeszcze do pokoju po telefon i wróciłam do kuchni. Włączyłam telefon i zobaczyłam, że jest już 14. Pożegnałam się z Schlatt'em i wyszłam z domu.  Chciałam oddać mu jeszcze jego bluzkę ale powiedział, że moge ją sobie zatrzymać. 

Po 40 minutach doszłam w końcu do domu. Nie chciałam już po nikogo dzwonić, więc poszłam pieszo.  Weszłam do domu i na wejściu usłyszałam kłótnie Karl'a z quackity'm. Nie chciałam ich za bardzo podsłuchwiać, jednak usłyszałam ''kiedy zamierzasz jej o tym powiedzieć''. Nic więcej nie było dane mi usłyszeć bo oboje zauważyli, że weszłam do domu. Karl od razu przyszedł mnie przytulić na powitanie. Quackity nie był chyba zbyt pewny co zrobić, jednak zignorowałam to olewając go i idąc na góre. W pokoju zauważyłam, że w kieszeni od mojej kurtki jeansowej miałam woreczek z jakimiś tabletkami i karteczke. Odłożyłam te ''tabletki'' do szafki nocnej i otworzyłam karteczke.

-------------------------------------------

Masz na odstresowanie <3

                                 Schlatt

-------------------------------------------

~ I can't do this to you~ | quackity, dream smpOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz