•27•

968 68 149
                                    

(następnego dnia)
POV Layla

Obudziłam się i od razu sięgnęłam po telefon aby sprawdzić godzinę.

Cholera już 11:30.

Czym prędzej wstałam i podeszłam do szafy, z której wyciągnęłam czarną bluzę z merch'u Gogy'ego i spodnie w tym samym kolorze. Po ubraniu się szybko weszłam do łazienki ubyć zęby jak i twarz, podczas gdy byłam w łazience do pokoju wszedł Tommy, który przez chwilę rozglądał się za mną na co wyszłam z łazienki ze szczoteczką do zębów. Na mój widok młodszy wybuchł śmiechem, byłam co prawda ubrana ale moja fryzura zostawiała wiele do życzenia tak samo z resztą jak moje usta całe od pasty.

- czego chcesz? - zapytałam po wypiciu pasty do zlewu.

- przyszedłem zobaczyć czy żyjesz, poza tym purpled kazał mi się zapytać bo jemu się chodzić nie chce. - wytłumaczył nie przestając się śmiać.

- a od kiedy to ty jesteś gołębiem pocztowym? - tym razem to ja się roześmiałam.

- o ty.. zapamiętam to! - powiedział udawając obrażonego, obrócił się na pięcie i wyszedł.

Ja skończyłam myć zęby i postanowiłam się w końcu uczesać, na szczęście moje włosy nie były tłuste więc mogłam je zostawić rozpuszczone. Pomalowałam sobie brwi i rzęsy, a także nałożyłam trochę różu bo nie miałam ochoty robić pełnego makijażu. Spojrzałam na telefon, była 12:23.

Zajebiście, jak zwykle się spóźniam. - zaśmiałam się sama z siebie.

Wzięłam jeszcze niewielką czarną torebkę do której włożyłam klucze, pieniądze i później też telefon. Wyszłam z pokoju i ruszyłam do pokoju naszych gości, w którym siedział Tommy i Tubbo.

- a Grayson gdzie? - zapytałam rozglądając się jeszcze raz po pokoju.

- poszedł na dół chyba. - odezwał się blondyn nadal udając obrażonego.

Rzuciłam szybkie "dzięki" i zeszłam na dół, w salonie siedzieli prawie wszyscy wraz z Grayson'em. Ten gdy mnie zobaczył pożegnał się z resztą i podszedł do mnie.

- już zdarzyłaś się ogarnąć? Niesamowite. - uśmiechnął się mówiąc sarkastycznie.

- ha ha ha, bardzo śmieszne. Jedziemy samochodem czy idziemy pieszo?

- może pieszo?

Kiwnęłam głową na znak że rozumiem i poszliśmy ubrać buty, po czym wyszliśmy. Chwilę szliśmy w ciszy, aż w końcu chłopak postanowił się odezwać.

- więc, co ci się stało? - zapytał pokazując palcem na moje lekko podbite oko.

- ehh. - westchnęłam niechętnie - jak można zauważyć dostałam wpierdol lekki. - zaśmiałam się nerwowo.

- no co ty? Ale od kogo. - znowu użył sarkazmu.

- no sprowokowałam schlatt'a i tak jakoś wyszło. - nie miałam ochoty o tym mówić ale powiedziałam, że powiem mu później, które najwidoczniej nadeszła właśnie teraz

- i masz zamiar z tym coś zrobić?

- a co mam zrobić? Jestem na niego zła ale co mam poradzić, stało się to się stało.

- jak wolisz.

Purpled był jedną z tych osób które nie będą mi mówić "co powinnam", a po prostu mnie wysłucha. Dlatego też był jedną z niewielu osób z którymi nie bałam się rozmawiać o "problemach" bo nie oceniał mnie ani nic.

- to gdzie idziemy? - zapytałam

- nie mam pojęcia, to ty tu mieszkasz. - roześmiał się.

- racja, możemy iść do maczka. - uśmiechnęłam się na myśl o jedzeniu. - chociaż czekaj! - aż się zatrzymałam przez to na jaki genialny plan wpadłam.

~ I can't do this to you~ | quackity, dream smpOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz