𝐑𝐨𝐳𝐝𝐳𝐢𝐚ł 𝟗

413 23 109
                                    

W mediach jest piosenka Fleurie pt. "Hurts like hell". Nie wiem czy w jakiś sposób pasuje do tego rozdziału, przekonacie się po przeczytaniu. Myślę jednak, że w jakimś małym procenciku pasuje haha. Także zapraszam do słuchania i czytania!
_________________________________________
Kwiecień 1940

Rany zaczęły się goić. Nie jest ich może jakoś dużo, ale są. Na dodatek są bardzo bolesne i widoczne. Na szczęście nie zawitałam na Szucha na długo.

Nie wiem, co by było, gdyby nie moi przyjaciele.

Pewnie dawno już by mnie zabili. Leżałaby już w jakiejś zbiorowej mogile albo przysypana ziemią w jakimś lesie, Bóg wie gdzie.

Ale nadal jestem w Warszawie. U boku mam przyjaciół i chłopaka, w skrócie - najcudowniejszych ludzi na świecie. Chociaż, kiedy tak obchodzą się ze mną jak z niemowlęciem, to staje się to trochę irytujące. Przecież nic mi nie jest! Ale nie, bo oni wiedzą lepiej!

Nie ufasz im.

Ależ, oczywiście, że ufam. Po prostu jestem w stanie o siebie zadbać. Dość już dla mnie zrobili. Najpierw ta akcja z uwolnieniem mnie, teraz jeszcze szukają dla mnie mieszkania. Jakbym sama nie mogła tego zrobić!

Powoli ta ich nadopiekuńczość staje się nie do wytrzymania. Wiem, wiem. Nie powinnam tak myśleć, widzę jak się starają, ale mam tego już dość. Przecież ci Niemcy nie odcięli mi nóg ani rąk, nie wydłubali oczu. Nie jestem niepełnosprawna, mogę sama się sobą zająć. Nie cierpię, kiedy muszę być od kogoś zależna. To przecież tak jakby ktoś trzymał cię na smyczy i nie puszczał. Najchętniej pewnie zamknęli by mnie w domu na cztery spusty i nie wypuszczali bez specjalnej obstawy.

Chyba nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak bardzo jest to egoistyczne.

Jeszcze do tego ta podświadomość. Życie bez niej byłoby o stokroć łatwiejsze.

Chociaż może rzeczywiście postępuje egoistycznie?

Nie chcę tego robić, nie chcę, ale co jeśli naprawdę...

To wszystko jest takie trudne i... i skomplikowane!

A ktoś ci powiedział, że będzie łatwo?

-Zamknij się wreszcie! - krzyknęłam sama do siebie. Albo może powinnam powiedzieć, że do mojej podświadomości?

Zupełnie zapomniałam, że przecież chwilowo nie mieszkam sama. Już się przyzwyczaiłam, że mieszkając samemu, nikt nie będzie zwracał uwagi na krzyki, wrzaski czy piski. A teraz z powrotem muszę się nauczyć, aby trzymać nerwy na wodzy.

-Wszystko w porządku? - zapytał zaniepokojony chłopak, wchodząc do pokoju, w którym obecnie się znajdowałam.

-Dlaczego pytasz? - odpowiedziałam.

Głupia. On się martwi, a ty tego nie widzisz? Widzisz tylko czubek własnego nosa, ale myślisz, że jesteś taką dobrą duszyczką, która każdemu pomoże. A tymczasem jesteś zwykłą egoistką.

-Martwię się o ciebie.

-Zupełnie niepotrzebnie. Wszystko jest w porządku.

Po co go okłamujesz, głupia? On ci ufa, zawsze jest z tobą szczery, a ty? Nie zasługujesz na niego.

Nie zasługujesz na niego, rozumiesz?

-Och, nic nie jest w porządku. Nie mogę zebrać myśli, cały czas jestem ciałem tutaj, ale moja dusza błąka się gdzieś, nawet nie wiem gdzie.

W cieniu wojnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz