𝐑𝐨𝐳𝐝𝐳𝐢𝐚ł 𝟑𝟔

131 9 106
                                    

—Alek... – szepnęła, podchodząc do niego. On się jednak odsunął.

—Nie utrudniaj nam tego, proszę. Może on da tobie i waszemu dziecku dużo szczęścia i miłości, skoro ja nie potrafiłem dać ci wystarczająco.

Chciała coś powiedzieć, jednak nie potrafiła z siebie nic wykrztusić. Nie da się określić poziomu jej zawstydzenia. Popełniła błąd. Za wszelką cenę nie chciała się do niego przyznać, ale kłamstwo zawsze ma krótkie nogi.

Poszła do sypialni, otworzyła szafę i wyjęła z niej walizkę, po czym zaczęła się pakować. Zamierzała pójść do wujka, chociaż było jej wstyd. Traktował Alka jak własnego syna.

—Przepraszam... – powiedziała wychodząc. – Mam nadzieję, że znajdziesz kogoś, z kim będziesz naprawdę szczęśliwy i kto będzie cię kochał.

—Chciałem być szczęśliwy z tobą, Łucja. Tylko z tobą. Ciebie chciałem kochać. Nadal cię kocham. Nie wiem, czy kiedyś przestanę. Jeśli tylko będziesz potrzebowała jakiejś pomocy, zawsze możesz na mnie liczyć.

—Dziękuję... Powinnam już pójść. Cześć – pożegnała się i wyszła z mieszkania.

Obydwojgu było ciężko. Przeszli razem tyle przeciwności losu, byli razem szczęśliwi, choć życie rzucało im kłody pod nogi. A teraz to wszystko się skończyło.

   Szła przygnębiona. Bała się, że zostanie sama, a jednak się pomyliła. Nie spodziewała się, że po tym wszystkim Alek będzie dla niej tak miły, uprzejmy. Bała się jednak reakcji innych. Tego, że jeśli się dowiedzą, to zerwą z nią kontakt. Wiedziała, że Janek, po tym, jak nakłamała mu w żywe oczy, po czym przyznała się do tego, nie będzie chciał jej znać. Paulina na pewno stanie po stronie Alka, a Tadeusz... Chciała tylko, aby nadal pozostał jej najlepszym przyjacielem.

Będąc już pod kamienicą, w której mieszkał jej wujek, wzięła trzy głębokie wdechy. Jej rodzina miała ją za mądrą i odpowiedzialną dziewczynę. Nigdy nie przypuszczaliby, że mogłaby pójść do łóżka z innym mając męża, którego tak bardzo kochała.

—Dasz radę, najwyżej skończysz na ulicy, chociaż to i tak za wiele za to, co zrobiłaś.

Weszła powoli po schodach i następnie zapukała do drzwi. Otworzył jej Kazimierz. Zaskoczył go widok siostrzenicy z walizką w ręki.

—Mogę wejść? – zapytała. – Wszystko zaraz wytłumaczę...

Mężczyzna przepuścił ją w drzwiach, następnie zamknął je na klucz. Podążył za dziewczyną do salonu. Zaproponował coś do picia, jednak odmówiła.

—Po co ci walizka? – zapytała ciotka.

—Wyprowadziłam się od Alka... – odpowiedziała cicho. Nie chciała tego, ale chwilę później wybuchła płaczem. – To moja wina. Ja... Ja go zdradziłam...

   Nikt się nie odezwał. W ciszy analizowali to, co dziewczyna powiedziała.

—Myślałem, że moja siostra inaczej cię wychowała. Zawiodłem się na tobie, Łucja. Alek jest dobrym chłopcem, kocha cię, a ty...

—A ja się puściłam. Jestem... Głupia, wiem.

—I jesteś w ciąży – wtrąciła się ciotka. Łucja spojrzała na nią.

—Skąd ciocia wie?

—Nie jesteś już tak szczupła jak kilka miesięcy temu. Czy tego chcesz, czy nie, ciąża staje się widoczna.

Alek w tym samym czasie siedział sam w mieszkaniu paląc papierosa. Nie mógł się pogodzić z tym, co usłyszał. Myślał, że dawał Łucji wystarczająco dużo szczęścia i miłości. Kochał ją szczerze. Chciał założyć z nią rodzinę, mieć dzieci, wnuki...

Nie zareagował, gdy usłyszał pukanie do drzwi. Było mu obojętne, czy to gestapo, czy jego przyjaciele, czy Łucja, czy ktokolwiek inny. Pukanie się nasilało, jednak nadal siedział tak, jak siedział. Wtedy widocznie niezapowiedziany gość postanowił wejść na własną rękę, ponieważ chłopak usłyszał kroki w holu.

_____________________________________________

W cieniu wojnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz