𝐑𝐨𝐳𝐝𝐳𝐢𝐚ł 𝟑𝟎

138 8 199
                                    

—To Jasiek, mój... Kolega! Tak, kolega. Znamy się z kompletów. Wpadliśmy na siebie niedawno – Łucja uśmiechnęła się nerwowo. — Pamiętasz go, prawda, Paulina?

—Mhm... Pamiętam – powiedziała. – Łucja, możemy porozmawiać? Na osobności.

   Nie czekając na jej odpowiedź pociągnęła ją za rękę do drugiego pokoju.

—Nikogo takiego nie było na kompletach. Kim na jest?

—Kolegą. Mówiłam już.

—Kłamiesz, Łucja.

—Jakim prawem mnie przesłuchujesz? To moja sprawa, kim on dla mnie jest...

—On ci się podoba. Łucja... Masz męża.

—I co z tego?! Nie kocha mnie. Wszyscy myślą, że jesteśmy idealną parą, że się kochamy, że jesteśmy dla siebie wszystkim. A wiesz, jak jest naprawdę? Alek stara się mnie unikać jak może. I wiesz co jeszcze? Widzę, jak na ciebie patrzy. Jak się o ciebie martwi. On kocha ciebie, nie mnie.

—Nieprawda. Znowu kłamiesz. Jeszcze miesiąc temu byłaś dla niego całym światem, a teraz nagle miałoby mu się odwidzieć? To ty go nie kochasz. Zakochałaś się w innym, chociaż masz męża. I dlatego wmawiasz sobie, że Alek cię nie kocha. Chcesz zrzucić na niego swoją winę. Gdybyś tylko wiedziała, jak się o ciebie bał, gdy zniknęłaś i gdy cię aresztowali – powiedziała Paulina. Blondynka patrzyła zdziwiona na przyjaciółkę.

—Wyjdź – rzuciła krótko Łucja. – Wracaj do domu. Nie chcę cię widzieć.

Nie chcąc się kłócić przy dziecku, Paulina po prostu to zrobiła. Alek był zdziwiony, że tak szybko wychodzi. Zamienili kilka słów w przedpokoju, po czym młody mężczyzna spojrzał na swoją żonę z wyrzutami.

Odwzajemniła to spojrzenie po czym poszła do sypialni. Zmieniła pościel, przebrała się w wygodniejsze ubranie, wzięła książkę i położyła się, aby odpocząć. Jakiś czas później zasnęła.

Alek wszedł do pokoju. Usiadł na podłodze przy łóżku, wziął rękę dziewczyny i delikatnie ucałował. Posiedział chwilę w ciszy, jednak chwilę później ją przerwał.

—Wiem, co o mnie myślisz, ale wiedz, że kocham tylko ciebie. To z tobą się ożeniłem, z nikim innym. Miłych snów, kochanie.

To powiedziawszy wstał i wyszedł. Nie wiedział, czy Łucja go słyszy, czy też nie, ale powiedział to, co miał powiedzieć.

Minęło kilka dni odkąd Łucja wróciła do mieszkania. Nie wiedziała, co Alek jej powiedział, przez ten cały czas myślała tak, jak wcześniej. Często spotykała się z Jaśkiem, nikomu o tym nie mówiąc. Lubiła spędzać z nim czas, a i jemu było to na rękę.

—Idziemy dzisiaj do mnie. Ojciec jest w pracy, matka pojechała na wieś. Spędzimy razem trochę czasu, co ty na to? – zapytał, gdy spacerowali po mieście.

—Pewnie, zróbmy tak. I tak nie mam nic do roboty. W domu... Mam napiętą atmosferę, nie chcę psuć sobie nerwów – uśmiechnęła się.

   Poszli w stronę jego mieszkania. Dziewczyna nigdy tam nie była, trochę się denerwowała, ale uspokajała ją obecność Jaśka. Dotarłszy na miejsce, jak prawdziwy dżentelmen przepuścił ją w drzwiach, pomógł zdjąć płaszcz.

   Łucja rozglądała się ale uważnie. Ciekawiło ją nowe miejsce, zupełnie jakby była małym dzieckiem. Ale była dorosła, wiedziała co robi.

—Chcesz herbaty? Ojciec jest policjantem, więc szczęście w nieszczęściu mamy trochę lepiej... – powiedział smutno. Nie lubił przyznawać się, kim jest jego ojciec.

—Chętnie, a masz... Masz coś mocniejszego niż tylko herbata? Na przykład jakieś wino...? – zapytała, zadziornie się przy tym uśmiechając, co jej przyjaciel odwzajemnił.

—Mam. Rozgość się, proszę – to powiedziawszy podszedł do szafki i wyciągnął z niej butelkę najlepszego czerwonego wina, które posiadał i dwa kieliszki.

   Nalał alkohol i usiadł obok Łucji. Oparł głowę o zagłówek sofy i westchnął ciężko.

—Jesteś pierwszą osobą, którą przyprowadziłem do domu od wybuchu wojny. Wstydzę się swojej rodziny. Najbardziej ojca. Nienawidzę tego skurwysyna. Matka wcale nie jest lepsza. Cały czas go broni, ale to dlatego, że się go boi. Jest nieobliczalny.

—Jasiek, przykro mi... Gdybyś chciał porozmawiać, zawsze możesz do mnie przyjść.

—Teraz ty powiedz mi coś o sobie – zmienił temat, upijając łyk czerwonej cieczy z kieliszka.

—Dwa miesiące temu wyszłam za mąż... Na początku nam się układało, ale teraz... Emm, wszystko zaczęło się chyba sypać. Mam nadzieję, że da się to odbudować, ale z dnia na dzień odnoszę coraz większe wrażenie, że stajemy się dla siebie znowu tylko znajomymi...

—Ułoży wam się. Jestem tego pewien – uśmiechnął się.

   Wypili kilka lampek wina. Atmosfera zaczęła się więc rozluźniać. Zaczęli swobodniej o wszystkim rozmawiać.

—Słuchaj, mam przyjaciółkę – zaczęła Łucja. – Jest sama, ale jest matką. Uważam, że pasowalibyście do siebie. A dziecko mógłbyś wychować jak swoje.

—Jak ma na imię? — zapytał, sięgnąwszy po butelkę. Zainteresował się, chociaż w głowie miał inną.

   Ręka mu się trochę zatrzęsła, kiedy chciał dolać dziewczynie wina i cały alkohol wylał się na jej sukienkę.

_____________________________________________
HELLO

kolejny rozdział, mam nadzieję, że się Wam podoba.

i powiedzmy sobie szczerze - jasiek>>>>>>

pozdrawiam <33

W cieniu wojnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz