Sierpień 1941
Łucja:
-Uważaj na siebie, Aluś - szepnęłam do mojego ukochanego, kiedy staliśmy już przy murze.
-Będę. Ty też uważaj - odpowiedział. Podszedł bliżej ściany i zaczął rozlepiać karteczki z różnymi hasłami ośmieszającymi naród niemiecki albo podnoszące na duchu Polaków.
Ja, w tym czasie, stałam i bacznie obserwowałam czy nie idzie żaden patrol. Całe szczęście akcja poszła nam bardzo sprawnie, bez żadnych nieproszonych gości, w postaci szkopów. Po wszystkim poszliśmy do Tadeusza, bo tam właśnie mieliśmy się wszyscy spotkać.
-Wiesz, co u Pauliny? - zagadnął mnie chłopak, kiedy szliśmy - nie odzywa się od dwóch tygodni.
-Ja nic nie wiem. Może razem z Michałem chcą nacieszyć się swoim towarzystwem - odpowiedziałam.
-Może. Swoją drogą, też moglibyśmy gdzieś pojechać. Tak tylko we dwoje.
-Mówisz poważnie? Przecież mamy tu swoje zadania i akcje i...
-I należy nam się chwila odpoczynku - dokończył za mnie.
Nie do końca to chciałam powiedzieć. Starałam się nawet dopowiedzieć to, co zaczęłam, ale Alek tylko złapał mnie za rękę i bujał nią raz do przodu, raz do tyłu i nie słuchał tego, co mam mu do powiedzenia.
-Jesteście już - przywitał nas zniecierpliwiony Tadeusz. - Czekaliśmy tylko na was.
-Też się cieszymy, że cię widzimy, Tadziu - zaśmiałam się.
-Przechodźcie - powiedział i gestem ręki zaprosił nas do środka.
Siedzieliśmy tak przez jakieś dwie godziny i wymienialiśmy się spostrzerzeniami co do akcji. Atmosfera była naprawdę cudowna, a czas minął niemiłosiernie szybko, jednak wszystko co dobre, szybko się kończy i musieliśmy zacząć się zbierać.
Na koniec, zanim jeszcze wyszliśmy, Alek poinformował Tadeusza i Janka o naszym prawdopodobnym wyjeździe. Nawet nie wiedzieliśmy, czy on w ogóle dojdzie do skutku, ale powiedzieliśmy tak na zaś.
Praktycznie od razu po moim powrocie do domu zadzwonił telefon. Odebrałam, a ku mojemu zaskoczeniu odezwała się Paulina.
-Serwus Łucja! - przywitała się ze mną.
-No nareszczie się odezwałaś! Co u ciebie?
-U mnie wszystko dobrze, ale słyszałam, że ty i Alek chcieliście wyjechać gdzies tylko we dwoje.
-Kto ci powiedział? - uśmiechnęłam się sama do siebie, bo przecież ona mnie nie widzi.
-Zadzwonił do mnie we własnej osobie i zapytał, czy nie znam jakiegoś ładnego miejsca.
-I co mu odpowiedziałaś?
- Moja kuzynka, Natalia, potrzebuje pomocy na wsi. Zaproponowałam, że jej pomożecie, a przy okazji spędzicie trochę czasu razem.
-Dobrze, przekażę mu, ale teraz mów co u ciebie? Jak wam się układa z Michałem?
-Jest pięknie. Nie mogłam sobie tego lepiej wyobrazić. Michał jest taki opiekuńczy i kochany, ale uprzedzając twoje pytanie, nie wiem kiedy wrócimy, chcemy jeszcze pobyć kilka dni ze sobą.
-Rozumiem, ale odzywaj się częściej! Martwiliśmy się o ciebie. Pa! - pożegnałam się i odłożyłam słuchawkę.
Cudownie, że jest szczęśliwa. Każdemu należy się szczęście podczas tej wojny. Ciężko może je dostrzec, kiedy wszędzie jest cierpienie i ból, ale ono jest. Trzeba je tylko znaleźć. My swoje znalazłyśmy. Chyba nie mogłyśmy lepiej trafić. Przynajmniej nie wyobrażam sobie tego.
CZYTASZ
W cieniu wojny
Ficção Histórica𝐯𝐞𝐧𝐢, 𝐯𝐢𝐝𝐢, 𝐯𝐢𝐜𝐢 🪐 Znacie to uczucie, kiedy mieliście plany, wielkie marzenia, ale los chciał inaczej? No właśnie... wojna. Akurat kiedy miałam iść na studia, zacząć nowy etap w życiu, wszystko szlag trafił. Ale my się nie poddamy się b...