𝐑𝐨𝐳𝐝𝐳𝐢𝐚ł 𝟏𝟒

284 15 82
                                    

Sierpień 1941

Łucja:

-Uważaj na siebie, Aluś - szepnęłam do mojego ukochanego, kiedy staliśmy już przy murze.

-Będę. Ty też uważaj - odpowiedział. Podszedł bliżej ściany i zaczął rozlepiać karteczki z różnymi hasłami ośmieszającymi naród niemiecki albo podnoszące na duchu Polaków.

Ja, w tym czasie, stałam i bacznie obserwowałam czy nie idzie żaden patrol. Całe szczęście akcja poszła nam bardzo sprawnie, bez żadnych nieproszonych gości, w postaci szkopów. Po wszystkim poszliśmy do Tadeusza, bo tam właśnie mieliśmy się wszyscy spotkać.

-Wiesz, co u Pauliny? - zagadnął mnie chłopak, kiedy szliśmy - nie odzywa się od dwóch tygodni.

-Ja nic nie wiem. Może razem z Michałem chcą nacieszyć się swoim towarzystwem - odpowiedziałam.

-Może. Swoją drogą, też moglibyśmy gdzieś pojechać. Tak tylko we dwoje.

-Mówisz poważnie? Przecież mamy tu swoje zadania i akcje i...

-I należy nam się chwila odpoczynku - dokończył za mnie.

Nie do końca to chciałam powiedzieć. Starałam się nawet dopowiedzieć to, co zaczęłam, ale Alek tylko złapał mnie za rękę i bujał nią raz do przodu, raz do tyłu i nie słuchał tego, co mam mu do powiedzenia.

-Jesteście już - przywitał nas zniecierpliwiony Tadeusz. - Czekaliśmy tylko na was.

-Też się cieszymy, że cię widzimy, Tadziu - zaśmiałam się.

-Przechodźcie - powiedział i gestem ręki zaprosił nas do środka.

Siedzieliśmy tak przez jakieś dwie godziny i wymienialiśmy się spostrzerzeniami co do akcji. Atmosfera była naprawdę cudowna, a czas minął niemiłosiernie szybko, jednak wszystko co dobre, szybko się kończy i musieliśmy zacząć się zbierać.

Na koniec, zanim jeszcze wyszliśmy, Alek poinformował Tadeusza i Janka o naszym prawdopodobnym wyjeździe. Nawet nie wiedzieliśmy, czy on w ogóle dojdzie do skutku, ale powiedzieliśmy tak na zaś.

Praktycznie od razu po moim powrocie do domu zadzwonił telefon. Odebrałam, a ku mojemu zaskoczeniu odezwała się Paulina.

-Serwus Łucja! - przywitała się ze mną.

-No nareszczie się odezwałaś! Co u ciebie?

-U mnie wszystko dobrze, ale słyszałam, że ty i Alek chcieliście wyjechać gdzies tylko we dwoje.

-Kto ci powiedział? - uśmiechnęłam się sama do siebie, bo przecież ona mnie nie widzi.

-Zadzwonił do mnie we własnej osobie i zapytał, czy nie znam jakiegoś ładnego miejsca.

-I co mu odpowiedziałaś?

- Moja kuzynka, Natalia, potrzebuje pomocy na wsi. Zaproponowałam, że jej pomożecie, a przy okazji spędzicie trochę czasu razem.

-Dobrze, przekażę mu, ale teraz mów co u ciebie? Jak wam się układa z Michałem?

-Jest pięknie. Nie mogłam sobie tego lepiej wyobrazić. Michał jest taki opiekuńczy i kochany, ale uprzedzając twoje pytanie, nie wiem kiedy wrócimy, chcemy jeszcze pobyć kilka dni ze sobą.

-Rozumiem, ale odzywaj się częściej! Martwiliśmy się o ciebie. Pa! - pożegnałam się i odłożyłam słuchawkę.

Cudownie, że jest szczęśliwa. Każdemu należy się szczęście podczas tej wojny. Ciężko może je dostrzec, kiedy wszędzie jest cierpienie i ból, ale ono jest. Trzeba je tylko znaleźć. My swoje znalazłyśmy. Chyba nie mogłyśmy lepiej trafić. Przynajmniej nie wyobrażam sobie tego.

W cieniu wojnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz