Następnego dnia, gdy się obudziłam postanowiłam, że pojadę po meble do mojego domu. Wybrałam numer do Rebeki, czy by nie chciała się, ze mną wybrać.
- Hejka Marianne - Odpowiedziała, kiedy odebrała telefon.
- Hej Rebekah mam pytanie chcesz jechać, ze mną po meble do mojego domu? Chciałabym urządzić mój dom po swojemu - Wytłumaczyłam jej po co dzwonie.
- Jasne czemu nie, ale może wezmę, któregoś, z moich braci bo mają niezły gust jeśli chodzi o meble - Powiedziała czekając na moją decyzję.
Trochę się zaniepokoiłam, że poznam jednego, z jej braci jeśli jestem im przeznaczona. Ale nie miałam, żadnego argumentu by powiedzieć nie.
- Zgoda będę u ciebie tylko wyślij mi adres - Odpowiedziałam i rozłączyłam się.
Kiedy dostałam jej adres zdziwiłam się, że to kilometr od mojego domu. Wzięłam torebkę wyszłam, z domu i zamknęłam drzwi na klucz wsiadając do mojego samochodu.
Dojechałam na miejsce i wysiadłam, z samochodu podchodząc do drzwi posiadłości pierwotnych. Zadzwoniłam dzwonkiem czekając, aż ktoś mi otworzy. Wreszcie ktoś otworzył mi drzwi spojrzałam na tą osobę i zobaczyłam, że to Finn.
- Znowu się spotykamy - Powiedziałam uśmiechając się delikatnie do niego.
- No widzę właśnie śledzisz mnie czy coś? - Spytał i przyjrzał mi się uważnie.
- Akurat nie wiedziałam, że ty tu mieszkasz przyszłam po Rebekę - Wytłumaczyłam i skłamałam bo nie chciałam by zaczął mi nie ufać.
- A no tak Rebekah mówiła, że jej koleżanka przyjdzie wejdź do środka bo czekanie na Rebekę to jak na wieczność - Powiedział i wpuścił mnie do środka.
Czułam jego spojrzenie na moim ciele weszłam do domu i postanowiłam, że usiądę na fotelu czekając na moją nowo poznają koleżankę.
Poczułam jak zalewa mnie szczęście, kiedy każdy, z pierwotnych przeszedł i usiadł obok mnie. Wiedziałam, że oni też to czują, ale musiałam grać rolę, którą mi dali.
Patrzyłam na nich, a oni na mnie zaczęliśmy się wszyscy do siebie zbliżać, ale przerwało nam schodzenie na dół przez Rebekę.
- Wszystko, z wami w porządku? - Spytała i patrzyła to na mnie to na swoich braci.
- Nie wiem jakoś tak dziwnie się czuję macie tu strasznie gorąco ja płonę - Wymamrotałam nie przerywając wzroku, z pierwotnymi.
Rebekah słysząc to podeszła do mnie i dotknęła ręką mojego czoła i aż krzyknęła odskakując.
- Marianne ty chyba masz gorączkę nie da się ciebie dotknąć - Powiedziała patrząc na mnie zdziwiona.
Kiedy się wreszcie ogarnęliśmy wstałam, z krzesła spoglądając na Rebekę.
- Chyba powinnyśmy się zbierać po te meble - Szepnęłam cicho.
Wiedziałam, że każdy mnie usłyszał już miałam wychodzić, gdy nagle zostałam przywarta do ściany.
- Nigdzie nie idziesz - Warknął nagle Klaus.
- Muszę kupić meble dlaczego tak reagujesz? - Spytałam, ale wiedziałam, że przez tą więź wszyscy wariujemy, a Klaus jest typem zazdrośnika i, z nim nie będzie łatwo.
- Niklaus puść pannę Marianne - Powiedział nagle Elijah, który podszedł do brata odciągając go ode mnie.
- To ona to ona jest naszą przeznaczoną - Wyszeptał zdumiały Kol, a Finn, gdy go usłyszał zaraz do mnie podszedł przytulając mnie do swojego ciała.
Poczułam jego zapach i nie mogąc zapanować nad swoim ciałem wtuliłam się w niego. Do naszego uścisku dotarły różne uściski wtuliłam się w nich czując się dobrze w ich ramionach.
Zaciągałam się zapachem ich perfum, oraz ich ciał nie obchodziło mnie wtedy, czy Rebekah na nas patrzy, czy ktoś inny liczyła się tylko dla nas ta chwila.
____________________________________________
Właśnie tak wyobrażałam sobie ich spotkanie. Jak myślicie więzy rodzinne przetrwają, gdy ma się jedną kobietę, a facetów czterech? Zobaczymy.
To są ostatnie dwa rozdziały na dziś chociaż nie mówię bo zawsze dodaję więcej.
Pozdrawiam serdecznie wasza Dzumana.
CZYTASZ
Przeznaczona / Pierwotni
VampireNikt nie wie kim jestem, ani pierwotni, ani inne osoby ludzkie lub nadprzyrodzone jedynie ja znam prawdę i niedługo wszyscy się o niej dowiedzą. Mam na imię Marianne i jestem przeznaczoną czterem pierwotnym wampirom mam być ich żoną, a oni o tym jes...