Rozdział 29

511 15 2
                                    

  Obudziłam się w łóżku nie wiedziałam co się dzieje, ale czułam ból Rebeki tak jakby ktoś nas złączył. Czułam się, z każdą minutą i chwilą coraz gorzej musiałam skoncentrować się na uspokojeniu inaczej dla dzieci może to skończyć się źle.

  Dotknęłam wisiorka, który dała mi Emily i zaczęłam na niej się skupiać. Wiedziałam, że ból ustępuje także u Rebeki. Do pokoju weszli moi przeznaczeni spojrzeli na mnie co robię i byli trochę zdziwieni, ale ja nie przerwałam.

- Musicie ją znaleźć i to szybko ktoś nas połączył, a to może zabić dzieci - Powiedziałam cicho chcąc skupić się na emocjach, które mną targały. Mężczyźni słysząc to wszystko zaraz szukali lokalizacji, gdzie mogłaby być Rebekah.

  Gdy ją znaleźli natychmiast do niej pojechali razem, z Marcelem. Czułam, że słabne bo zadają jej dużo bólu, a nie mogłam się poddać by Rebekah nie cierpiała bo wtedy ja też będę.

Zamknęłam oczy czując, że robię się coraz bardziej senna wiedziałam, że długo nie wytrzymam. Bałam się, że zrobią krzywdę dzieciom nie chciałam tego czułam się bezsilna bez mocy i możliwości pomocy Rebece. Czując się coraz gorzej upadłam tracąc kontakt, z rzeczywistością.

  Obudziłam się w innym miejscu nie znałam go i zaczęłam obawiać się nie wiedziałam, czy to sen, czy rzeczywistość.

Czułam się dziwnie słyszałam różne głosy coś mówiły nie umiałam ich zrozumieć nie wiedziałam co się dzieje, ze mną. Podeszła do mnie jakaś kobieta była w starodawnej sukni dotknęła ręką mojego brzucha patrząc mi w oczy.

- Spokojnie Marianne wszystko jest w porządku jesteś bezpieczna - Mówiła uspokajającym głosem - Za chwilę się wybudzisz i zapomnisz, że nas widziałaś i słyszałaś - Dodała, a później policzyła do trzech i na nowo straciłam przytomność.

  Moje życie było pokręcone miałam przeznaczonych i do tego byłam w ciąży. Cicho westchnęłam i zobaczyłam przez okno, że właśnie wrócili, a na rękach Marcel niósł Rebekę.

Wstałam pospiesznie, z łóżka i zeszłam na dół nadal czułam się osłabiona przez to wszystko, ale wiedziałam, że muszę dać radę. Marcel położył Rebekę na kanapie przypatrując jej się uważnie ogarniając włosy, z jej twarzy.

- Wiecie kto to zrobił? - Spytałam i usiadłam obok Kola patrząc na nich.

- Czaronice - Odpowiedział Marcel nawet na mnie nie patrząc - Jak dorwę tą wiedźmę to zabiję - Dodał i pocałował Rebekę w czoło.

Byłam bardzo zmęczona więc nie kontrolowałam tego jak oczy mi się kleiły po chwili zasnęłam opierając głowę o ramię Kola.



____________________________________________

1/8
Rozdział jest krótki bo straciłam wenę, ale postanowiłam dokończyć to opowiadanie. Postaram się robić dłuższe rozdziały, ale i tak dodaje dwa dziennie więc myślę, że trochę się to zrehabilitowało, że są niektóre krótkie.
Zachęcam do komentowania bo to daje mi dużo motywacji do dalszej pracy w pisaniu
Pozdrawiam serdecznie wasza Dzumana.

Przeznaczona / Pierwotni Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz