Rozdział 16

834 25 1
                                    

  Obudziłam się w swoim łóżku widziałam, że Elijaha cały czas koło mnie jest chciałam coś powiedzieć, ale nie umiałam wydać, z siebie żadnego dźwięku.

- Leż Klaus do mnie dzwonił Kol go, gdzieś zabrał nie bój się - Powiedział Elijaha, który podszedł mnie przytulając mnie do swojego ciała.

Wtuliłam się w niego bardziej chowając głowę w zagłębieniu jego szyi uspokajając swój oddech.

- Boje się dlaczego Rebekah zrobiła mi takie coś myślałam, że się przyjaźnimy - Wyszeptałam cicho.

- Rebekah czasem nie myśli - Odpowiedział mi gładząc mnie po włosach - Mam nadzieję, że Klaus jej nie zasztyletuje - Dodał po chwili odrywając mnie od swojego ciała patrząc mi w oczy.

Perspektywa Kola:

Przywiązałem tego śmiecia do krzesła elektrycznego postanowiłem, że trochę się nim zabawie, za nim go zabiję. Ściągnąłem, z niego całą biżuterię, którą miał na sobie i poczekałem, aż się obudzi.

- Co ja tu robię? - Spytał patrząc na mnie i na boki.

- Czekasz na śmierć, ale za nim to nastąpi będziesz cierpiał tak jak cierpiała Marianne - Powiedziałem mu uśmiechając się do niego bezczelnie.

- Ja nic jej nie zrobiłem ona kłamie i manipuluję - Powiedział zaczynając plątać język.

- Widzieliśmy jej wspomnienia, ale zadarłeś, z niewłaściwą osobą - Powiedziałem mu i zacząłem, z nim zabawę odsłoniłem wszystkie okna słysząc jego krzyki i wołania o pomoc.

Zasłoniłem zasłonę nie chcąc by zabawa szybko się skończyła. Prosił i błagał bym przestał, ale ja nie zamierzałem włączyłem krzesło elektryczne by się palił by go kopało.

Patrzyłem na to wszystko, z uśmiechem na twarzy wyłączyłem krzesło i wylałem na niego wiadro wody i benzyny. Krzyczał głośno na całe gardło, ale ja wiedziałem jedno nikt go tu nie znajdzie to jest jedna, z najlepszych moich kryjówek.

Postanowiłem by trochę się podleczył miałem w dupie jego błagania, litość. Ja nie mam litości i ten co zrobił krzywdę mojej przeznaczonej zapłaci, za to. Wylałem na niego wiadro werbeny paliło go to zacząłem okładać tego śmiecia kijem bejsbolowym wszędzie jak, gdzie tylko się dało.

Upajałem się jego krzykami i błaganiami widziałem jak cierpi, ale z tego miejsca nie było dla niego ucieczki. Trafił na Kola Mikaelson, a ja lubię bawić się, z moimi ofiarami, a tym gnojem miałem ochotę jeszcze bardziej się bawić po tym co zrobił.

Ucinałem mu wszystkie palce w prawej ręce krzyczał i przeklinał cały czas to była muzyka dla moich uszów. Kiedy skończyłem, z jedną ręką postanowiłem, że wystawie go na słońce i niech umiera w męczarniach.

Kiedy spłonął wyjąłem jego serce, z ciała i rozdeptałem niczym robaka, a jego głowę oderwałem. Postanowiłem, że porozrzuce jego części ciała po całym świecie by nikt nie dał rady go wskrzesić.

Kiedy uporałem się, z każdą częścią ciała tego gówna wróciłem do domu i od razu poszedłem się umyć. Czułem, że śmierdzę przez tego ciula ogarnąłem się i spojrzałem znacząco na swoich braci.

Perspektywa Marianne:

Usłyszałam dzwonek od telefonu Elijaha natychmiast odebrał i uśmiechnął się na te wieści. Nie wiedziałam co się dzieje, a nie chciałam podsłuchiwać dlatego wstałam, z łóżka i wzięłam czyste ubrania do łazienki. Rozebrałam się do naga i zaczęłam myć swoje ciało chcąc się trochę uspokoić wewnętrznie, a woda mi w tym pomagała.

Umyłam się dokładnie razem, z włosami i wyszłam, z pod prysznica wysuszyłam włosy ubrałam się i zrobiłam lekki makijaż. Wyszłam, z łazienki i podeszłam do pokoju akurt, kiedy Elijaha skończył rozmawiać.

- Kol zabił Diego - Powiedział i patrzył na moją reakcję.

- Naprawdę? - Spytałam czując jak kamień, z serca mi schodzi - To znaczy, że już nie muszę się więcej bać - Dodałam po chwili rzucając się na Elijah ciesząc się, że mój koszmar się skończył.

Wsiadłam do samochodu mojego przeznaczonego i mogliśmy jechać do jego domu. Bardzo się cieszyłam, z tego, że ten człowiek mnie nie skrzywdzi.

Wiedziałam też, że Alaric będzie chciał dowiedzieć się, gdzie on jest, ale na szczęście ja nie musiałam mu tego mówić. A jakby nawet chciał wejść do mojego domu to i tak nie wejdzie bo może zginąć od mojej baliery.

To był bardzo udany dzień Kol sprawił mi taką radość, że mam ochotę się popłakać i wyprzytulać go, za to co zrobił dla mnie.



____________________________________________

Mam nadzieję, że rozdział się spodobał i poznaliście moje napędy do zabijania. Kol jest psychopatyczny dlatego postanowiłam, że to on zabije Diega.
Pozdrawiam serdecznie wasza Dzumana.

Przeznaczona / Pierwotni Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz