Rozdział 31

505 14 6
                                    

Niewiadomo skąd czwarty gen i niewiadomo jaki to gen nazwaliśmy to fourbryda skoro są trybrydy to mogą też być fourbrydy.

Nasze dzieci będą wyjątkowe nic więc dziwnego, że przodkowie i duchy szaleją. Chciałabym wiedzieć jaki to gen, ale niestety na to czekać musimy trzy niecałe miesiące.

Siedziałam na kanapie i patrzyłam w kominek niewiedząc co, o tym wszystkim myśleć. Spojrzałam na moich przeznaczonych, którzy byli pogrążeni w rozmowie, której nie rozumiałam bo nie skupiałam się na tym co mówią. Cicho westchnęłam i postanowiłam, że zacznę szukać imion dla dzieci.

- Musimy wymyślić imiona dla dzieci - Powiedziałam patrząc na nich.

- Mnie się podoba imię dla dziewczyny Maeve - Powiedział Klaus patrząc mi w oczy.

- Pod warunkiem, że na drugie będzie miała Emily - Odpowiedziałam mu, a kiedy kiwną głową uśmiechnęłam się szeroko - Maeve Emily Mikaelson - Dodałam uśmiechając się przy tym szeroko jeszcze trzy.

- Belen Pili Mikaelson - Powiedział nagle Finn patrząc na nas od razu się zgodziliśmy na te imiona. Zostało dwóch więc, żeby było porowno szukaliśmy tym razem męskich imion.

- Millo Henirk Mikaelson - Dodał Kol podchodząc do mnie siadając obok.

- Matias Simon Mikaelson - Powiedział Elijaha uśmiechając się pod nosem.

Wiedziałam, że imiona, które wybraliśmy dla naszych dzieci były bardzo wyjątkowe tak jak my.

  Mieliśmy wybrane cztery imiona dwa dla dziewczynki i dwa dla chłopców mimo, że nie wiedzieliśmy co mam w brzuchu. Nie wiedzieliśmy także skąd mieli czwarty gen, ale jak na razie nie przejmowaliśmy się tym ważne, że były zdrowe.

  Wyciągnęłam, z lodówki krew i zaczęłam ją pić chodź nie smakowała mi i pragnęłam ją zwymiotować to nie mogłam. Dzieci potrzebowały krwi, ale ja czułam po prostu, że robię się słaba po każdej wypitej torebce.

Davina mówiła, że muszę pić krew przecież byłam trybrydą więc krew to powinna mi pomagać, a ona mnie dławiła. Co innego jak jadłam mięso i owoce, czy warzywa nic mi nie było, a czułam, że dzieciom to smakuje.

A najbardziej mięso potrafiłam go jeść całymi dniami ciąża jest dziwna jednym słowem. Wyrzuciłam opakowanie po krwi do kosza i byłam nadal głodna przeszukałam lodówkę i wyjęłam kurczaka odgrzałam go i zaczęłam jeść przy kolejnym kęsie zaspokajałam głód.

  Kiedy skończyłam posiłek wyrzuciłam kości do śmieci i posprzątałam, za siebie, a później poszłam do salonu. Położyłam się na kanapie kładąc głowę na kolanach Kola i masowałam dłonią mój brzuch.

- Nudzę się - Wymamrotałam cicho spoglądając na nich wszystkich czując jak dzieci kopią coraz bardziej.

- A co byś chciała robić? - Spytał Finn przypatrując mi się.

- Nie wiem, ale mam wrażenie, że ktoś nas cały czas obserwuje czuje - Powiedziałam zamykając oczy.

- Jak to przecież nikogo tu nie ma - Zaniepokojony Klaus wstał i podszedł do mnie.

- Nie wiem i dlatego się boje, że coś gorszego idzie niż porwanie Rebeki - Wyszeptałam cicho oblizując swoje wargi.

- Może ci się wydawać przez te hormony w czasie ciąży - Powiedział Kol, za co dostał ode mnie.

- Nie wydaje mi się, tak jak nie wydawało mi się kiedy ktoś porwał Rebekę ktoś nas obserwuje ja to czuję pytanie kto to - Wymamrotałam zgodnie z prawdą spoglądając na Klausa.

Tej nocy nie dałam rady spać czułam się źle mimo, że wiedziałam iż nikt nie zrobi mi krzywdy czułam, że ktoś czyha na moje życie. Wyszłam na balkon i spojrzałam na bramę czułam, że coś jest nie tak. Nie wiedziałam jednak co.

____________________________________________

  3/8
    Jak myślicie kto ich obserwuję? Mam nadzieję, że rozdział się spodobał i zachęcam do komentowania bo to daje mi więcej motywacji do dalszej pracy.
Także dziękuję, za pomoc "Roksiboxsi", za wymyśleniu nowej nazwy na czwarty gen czyli "Fourbrda" pomogła mi go wymyślić, za co bardzo dziękuję bo, gdyby nie ona musiałabym zmienić cały rozdział.
Pozdrawiam serdecznie wasza Dzumana.

Przeznaczona / Pierwotni Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz