Rozdział 35

586 17 4
                                    

   Obudziłam się w łóżku czysta i przebrana czułam trochę ból w brzuchu i kroczu, ale postanowiłam wstać i zobaczyć moje dzieci. Zeszłam ostrożnie, z łóżka czułam się słaba, ale wiedziałam, że muszę po kropelce wypić, z moich dzieci by żyć.

  Wyszłam, z pokoju i ostrożnie schodziłam po schodach czując ból, gdy schodziłam zobaczyłam, że duchy jeszcze nie odleciały i spojrzały na mnie.

- Wiesz co musisz zrobić - Powiedziała Emily patrząc na mnie uważnie.

- Wiem i dziękuję, za wszystko - Odpowiedziałam i podeszłam do moich dzieci patrząc na nie - Są piękne - Wymamrotałam cicho i wzięłam igłę kując delikatnie dzieci i wypiłam krew ich.

Usiadłam na kanapie czując jak zmieniam się i moje ciało spojrzałam na siebie i już wiedziałam, że się zmieniłam tak jak moje dzieci jestem fourbrdą. Elijaha położył mi Maeve na rękach, a ja ją przytuliłam do siebie przymykając odruchowo swoje oczy.

- Jest piękna - Wyszeptałam cicho całując jej główkę.

- Jest bo jej mama tak samo jest piękna - Odpowiedział mi Elijaha.

- Belen też jest piękna - wymamrotałam cicho patrząc jak Klaus trzyma drugą córkę.

- A chłopcy będą przystojni po ojcach - Dodałam po chwili.

  Siedziałam, z dziećmi cały czas nie mogąc uwierzyć, że już są, z nami. To wszystko było pięknym snem Rebekah nie mogła przestać się zachwycać i co chwilę brała na ręce.

Marcel się śmiał, że mi jeszcze ukradnie, ale ja wiedziałam, że tak nie będzie. Dzieci są cudowne, a ja wreszcie czułam, że tu jest mój dom.

Kilka tygodni później:

  Nasi wrogowie wiedzieli już, że żyje, ale nie mogli nic zrobić dlatego usunęli się wszyscy w cień bo dowiedzieli się, że pierwotni mogą używać magii.

A ja  mogłam zabić jednym spojrzeniem co było fajne. Emily mówiła, że oddała ćwiartkę mocy Bonnie, ale ona nie może używać już tych potężnych czarów.

  Stałam właśnie przed lustrem w rezydencji patrzyłam na siebie widząc jak pięknie wyglądam w sukni ślubnej. Dziś brałam ślub i dlatego nie mogłam się już doczekać, a jednocześnie bałam się i stresowałam.

Do ołtarza prowadził mnie Marcel traktowałam go jak brata i też wiedziałam, że Rebece chcę się oświadczyć.
Wyszliśmy, z pokoju i poszliśmy do ogrodu, gdzie miałam wziąść ślub.

Dzieci pilnowały nasze opiekunki Davina stała się fajniejsza jak poznała chłopaka być może nie zostaniemy przyjaciółkami, ale znajomymi.

  Po skończonej ceremonii zaczęliśmy zabawę na całego. Nasz ślub i wesele było słychać na całym świecie. Nikt nie dał rady obejść się bez takiego hitu cieszyliśmy się sobą i naszym ślubem.

Miałam nazwisko Mikaelson fourbrdą tak jak nasze dzieci. Jesteśmy najsilniejszym gatunkiem i nikt nie może, z nami zadzierać bo możemy zabić i to właśnie jest rodzina, a rodzina to siła.


____________________________________________

Suknia ślubna Marianne:

Suknia ślubna Marianne:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


7/8Koniec został nam tylko epilog do końcaMam nadzieję, że taki koniec wam się spodobał tak właśnie miało być od samego początku

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


7/8
Koniec został nam tylko epilog do końca
Mam nadzieję, że taki koniec wam się spodobał tak właśnie miało być od samego początku. Zachęcam do komentowania bo to daje mi dużo motywacji do dalszej pracy w pisaniu.
Pozdrawiam serdecznie wasza Dzumana.

Przeznaczona / Pierwotni Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz