Rozdział 32

492 15 1
                                    

  Poszłam do pracowni Klausa nie dałam rady spać więc wyszłam, z pokoju. Wzięłam kartkę i długopis zaczynając rysować nie wiedziałam co rysuje długopis sam mnie prowadził po kartce.

Patrzyłam co przedstawia obraz kiedy skończyłam i byłam zaskoczona, że moja dłoń samoistnie rysowała smoka. Nie wiedziałam po co go rysowałam, ale czułam, że muszę. Dotknęłam wisiorka, który dostałam od Emily chcąc poznać odpowiedzi na te pytania.

  Zjawiła się i spojrzała na mnie uważnie mi się przyglądając.

- Marianne ty znasz odpowiedź na pytanie dlaczego rysowałaś smoka - Powiedziała, za nim otworzyłam usta.

- Chcesz powiedzieć, że rysowałam go bo w moim brzuchu są smoki? - Spytałam patrząc na nią zaskoczona kiedy pokiwała głową i uśmiechnęła się miałam już pewność - Ale jak przecież pierwotni smokami nie byli - Wymamrotałam cicho nie wiedząc skąd ten gen.

- Ale twoja prababcia od strony ojca już tak - Powiedziała podchodząc do mnie dotykając mojego brzucha - Za parę dni urodzisz dzieci - Dodała po chwili przypatrując się mojemu brzuchowi.

- Mówiłaś, że za trzy miesiące, a do terminu się nie zbliżam - Odpowiedziałam jej bojąc się.

- Zobacz na swój brzuch Marianne ty nie tolerujesz krwi pijesz bo musisz a jesz same mięso dzieciom to smakuje więc im więcej go jesz tym bardziej twój brzuch opada Davina miała ci powiedzieć - Powiedziała przypatrując mi się poważnie - Za kilka dni urodzisz twoje dzieci robią się w brzuchu coraz cięższe dlatego powinnaś odpocząć i pamiętaj, że będziesz musiała wypić kapkę krwi od czworo dzieci inaczej umrzesz zaraz po porodzie - Dodała i zniknęła całując wcześniej moje czoło.

  Nie wiedziałam co myśleć, o tym w głowie mi się kręciło, gdy usłyszałam co urodzę. Bałam się tego przecież smoki nie istniały, a jeśli moja prababcia była smokiem to co się stało.

Ojciec nigdy, o niej nie wspominał, a ja nie pamiętam czy ją kiedyś spotkałam. Czułam się zagubiona to wszystko było ciężkie do przetrawienia. Siedziałam w pracowni, aż do rana bojąc się wyjść, z niej.

Wiedziałam, że wszyscy wstali, ale ja nie potrafiłam znaleźć myśli i się skupić. Moje dzieci będą smokami, a smoki kiedyś były najbardziej znane bo były odporne na magię czarownic.

Smoki były bardzo silne i do tego miały niezwykłą moc każda czarownica zazdrościła tej magii i chciała ją posiąść. To wszystko co wiedziałam, o smokach bo były legendami, a teraz okazało się, że jednak nie.

  Wyszłam, z pracowni i poszłam do salonu ubierając wcześniej szlafrok. Spojrzałam na moich przeznaczonych, którzy na mój widok od razu do mnie podeszli pytając, czy nic mi nie jest.

- Rozmawiałam, z Emily - Powiedziałam ucinając wszystkie rozmowy, które się toczyły - Wiem co to będzie, za czwarty gen - Dodałam siadając obok Elijah - Będą smokami mówiła, że urodzę za kilka dni więc musimy zrobić wyprawkę - Wymamrotałam cicho opierając głowę, o ramię przeznaczonego - Nie toleruje krwi tylko mięso, a przez to, że jem jak wygłodniałe zwierzę dzieci przyjdą wcześniej na świat - Powiedziałam i zamknęłam oczy.

- To w ogóle możliwe, że będą mieć czwarty gen smoków niby skąd? - Spytał Finn patrząc na mnie.

- Od mojej prababci nie wiem nic więcej - Wyszeptałam sennie czując jak moje oczy się kleją, a mój brzuch kopie i rośnie cały czas.

To wszystko było jak jakiś wielki sen fourbrda nasze cztery dzieci  będą pierwszymi, którzy będą mieć gen smoka mało tego oni będą mieć cztery geny.

Dlatego przodkowie i duchy tak bardzo chcą nas chronić oni musieli wiedzieć, ale nie mogli nic powiedzieć. To wszystko nie mieściło mi się w głowie.


____________________________________________

4/8
  Więc dowiedzieliście się co planowałam od samego początku i co, o tym wszystkim myślicie? Mam nadzieję, że rozdział się spodobał.
Pozdrawiam serdecznie wasza Dzumana.

Przeznaczona / Pierwotni Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz