Rozdział 22

741 26 9
                                    

Kiedy usłyszałam, że mam w sobie dzieci byłam bardzo zdziwiona i nie wiedziałam co mam powiedzieć. Spojrzałam na moich przeznaczonych, którzy też byli w szoku.

- Więc muszę na siebie uważać - Wymamrotałam cicho spoglądając na nich i usiadłam na kanapie, z wrażenia.

- Będziemy mieć dzieci - Powiedział Kol podchodząc do mnie dotykając mojego brzucha.

- Na to wygląda - Odpowiedziałam mu dalej nie wiedząc co mam, o tym myśleć.

- Poradzimy sobie wszyscy razem - Powiedział Finn patrząc na mnie i uśmiechnął się delikatnie.

Rebekah podeszła do mnie i przytuliła mnie mówiąc, że będzie ich rozpieszczać jak tylko się da.

- Wyjedźmy stąd tu nie jest bezpiecznie - Powiedziałam patrząc na nich wszystkich.

- Masz rację jeśli nasze dzieci są w brzuchu u ciebie to znaczy, że nie jest bezpiecznie w żadnym innym miejscu - Powiedział Klaus dotykając mojego policzka - Ale wyjedziemy, gdzieś.

- Muszę poprosić Emily i przodków, oraz duchy by nikt nie wszedł do mojego domu by rzuciły zaklęcie ochraniające go, za dużo ksiąg tam jest bardzo cennych - Powiedziałam poważnie zagryzając swoją wargę.

- To pojedziemy tam, albo możesz przywołać Emily - Powiedział Elijah patrząc na mnie, z uśmiechem na twarzy odwzajemniłam uśmiech.

Przymknęłam swoje oczy. Skupiłam się na Emily i wisiorku, który mi dała by mnie chronić.

- Znowu się widzimy co się stało, że chciałaś mnie zobaczyć jak widziałyśmy się ponad pięć minut temu - Powiedziała podchodząc do mnie.

- Chciałam się zapytać, czy wy przodkowie i duchy możecie rzucić czar na mój dom by nikt tam nie wszedł ja wiem, że rzuciłam swoje czary na niego, ale jestem niepewna tego, czy ktoś tam nie wejdzie nie proszony - Wytłumaczyłam wszystko co chciałam i patrzyłam na nią.

- Możemy to zrobić, o to się nie bój, ale mamy jedną prośbę do ciebie - Odpowiedziała mi nie przestając patrzeć mi w oczy.

- Jaką? - Spytałam cicho zagryzając swoją wargę.

- Musisz uważać na siebie i oszczędzać siły nie możesz reagować gwałtownie bo możesz stracić dzieci wasi wrogowie będą polować na was i musisz ukryć się tak by nikt ciebie, ani dzieci nie skrzywdził te dzieci są błogosławieństwem ludzkości i chronić was trzeba, za wszelką cenę - Mówiła cały czas jakby bojąc się, o nas jako rodzinie miło się poczułam, że ktoś zaświatów, o mnie dba.

- Obiecuję, że się ukryjemy, gdzieś gdzie nikt nas nie skrzywdzi - Odpowiedziałam jej, z uśmiechem na twarzy.

- Wy jako jej przeznaczeni macie ją chronić to wasz jeden priorytet, a teraz jak jesteście w połowie heretykami i jeden, z was jest trybrydą Marianne i dzieci są najważniejsi i macie zrobić wszystko by nic im się nie stało nikt nie może was znaleźć - Powiedziała Emily do pierwotnych patrząc na nich poważnie - Jeśli włos, z głowy jej spadnie lub dzieciom coś się stanie wszystkie czarownice i czarownicy będą was ścigać i te żyjące i te, z zaświatów chronienie waszej żony i dzieci, które nosi pod sercem to jedyne zadanie jakie macie my będziemy was wspierać i nakładać zaklęcia, ale musicie się ukryć - Dodała jeszcze i podeszła do mnie całując moje czoło - Twój dom będzie bezpiecznie strzeżony i mam nadzieję, że tobie nic się nie stanie, a teraz żegnajcie i pamiętajcie co mówiłam - Dopowiedziała jeszcze i zniknęła uśmiechając się do nas szeroko.

- No to, gdzie się ukryjemy i co to znaczy, że nasze dzieci są błogosławieństwem ludzkości? - Spytałam chłopaków odwracając się do nich.

- Nie wiemy, ale mamy zadanie więc dziś pod wieczór wyjeżdżamy trzeba iść się pakować - Powiedział Klaus całując moje czoło - Elijaha, Kol i Finn jedziecie, z Marianne do jej domu i pomagacie jej się spakować ja i Rebekah was spakujemy i weźmiemy rzeczy, które nam się przydadzą - Zarządził Klaus patrząc na swoich braci znacząco.

Przeznaczona / Pierwotni Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz