ROZDZIAŁ 17

352 10 0
                                    

Obudził mnie dziwny jęk. Aż podskoczyłam, kiedy poczułam ruch na łóżku. Colin się obudził. Rzucił wiązanką niecenzuralnych słów i złapał się za głowę. O Boże, wygląda jakby go autobus potrącił.

-Dlaczego wszystko mnie boli? Już nigdy nie tknę wódki! Zwłaszcza polskiej. - wybełkotał, jak dla mnie nadal pijany.

Dobrze, że spaliśmy przy otwartym oknie, bo i ja bym się obudziła z kacem.

-Weź tabletki i popij wodą. - zrobił to. - Colin pamiętasz coś z poprzedniej nocy?

-Tak się schlałem. Więcej nie piję z twoimi braćmi. - złapał się za brzuch. - Nie dobrze mi.- i biegiem ruszył do łazienki.

Cofka.

Po kilku minutach jego wymiotów, usłyszałam okrzyk przerażenia. Szybko wyskoczyłam z łóżka i wpadłam do łazienki. Colin zobaczył swoją twarz i siniaki na ciele w lustrze.

-Kornelia?- spojrzał na mnie pytająco. Oj chyba nie pamięta całego zajścia. To nie dobrze, bo nie powie mi co zaszło między nim, a Marcelem.- Co się stało? Wpadłem pod karocę?

-Nie pamiętasz? Biłeś się.

-Ja? Biłem się? - zrobił wielkie oczy, a właściwie oko, bo to drugie jest bardzo spuchnięte i ledwo się otwiera, pomimo mojego okładu z lodu. Fuck. - Z kim się biłem?

-Nie istotne.

-Ale chyba nie pobiłem kogoś z twojej rodziny?- powiedział przerażony.

-Nie, ależ skąd. - ukryłam rozbawienie, bo on muchy by nie skrzywdził. - Weź prysznic i doprowadź się do ładu. Spróbuję zatuszować twoją twarz podkładem. No już. Mamy mało czasu do obiadu.

-Nie wiem, czy cokolwiek dam radę przełknąć.

-To będziesz przyjmował płyny.

Kiedy Colin brał prysznic, ja wyszukałam moją sukienkę na dziś. Poprawiny to nie wesele, więc postanowiłam założyć sukienkę podkreślającą moje atuty. Najbardziej ją lubiłam, obcisła, krótka na grubych ramiączkach w kolorze ciemnej zieleni butelkowej z lekkiego lejącego się materiału. Specjalnie do tej sukienki mam komplet bielizny gładkiej i bezszwowej w tym samym kolorze. Dziś wybrałam sandałki na niskim obcasie, bo po wczorajszych szaleństwach parkietowych bolą mnie stopy, nawet wkładki żelowe dużo nie pomogły. A może pomogły, bo mogę dziś chodzić? Przygotowałam Colinowi koszulę i spodnie na dziś. Zrobiłam lekki makijaż, a wczorajsza fryzura dała się przerobić i wyglądałam świetnie. Nawet dobrze się czuje. Spałam ponad sześć godzin i uważam to za sukces.

Przed trzynastą opuściliśmy nasz pokój. Colin powiedział, że nie będę mazać tym podkładem po jego twarzy i wygląda, jak wygląda. Czyli nieciekawie. Fioletowa śliwa pod lewym okiem, rozcięty łuk brwiowy i warga. Innych śladów nie widać pod ubraniami. W sali weselnej byli już goście. Nie za dużo, ale nie byliśmy pierwsi. Przywitali nas Nowożeńcy. Widać, że baraszkowali sobie i nie pospali zbyt długo. Pewnie wykorzystali tę wannę z hydromasażem w ich wielkiej łazience. Ja bym tak zrobiła. Na widok Colina oboje zrobili wielkie oczy. Zanim zaczęli pytać go po angielsku, to ja się wtrąciłam po polsku, by on nie zrozumiał.

-Nie pytajcie, potem wyjaśnię.- pokiwali głowami jak roboty i poprosili byśmy usiedli tam gdzie wczoraj, bo obiad już za chwilę podają.

Na szczęście Marcela i jej nie było. Zanim dobrze usiedliśmy podeszli do nas Marcin i Piotrek. Zapytali Colina jak się czuję i czy coś pamięta. Nadal nic nie pamięta i nie wie z kim się bił. Tyle im powiedział. Chłopaki spojrzeli na mnie konspiracyjnie. Właśnie przynieśli ciepły obiad, nałożyłam sobie i zaczęłam konsumować ze smakiem, fajne śniadanie. Ponoć wcześniej było można zejść do restauracji i zjeść normalne śniadanie. Zastanawiam się ile osób skorzystało z tej opcji.

PANI VENUSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz