Część Bez tytułu 28

258 8 0
                                    


Jestem zdenerwowana. Za chwilę rozpocznie się kolejny mój mini koszmar życiowy. Lot samolotem. Dla miłej odmiany jest u mojego boku mężczyzna, którego kocham. Właśnie trzyma mnie za rękę i szepcze do ucha uspokajające słowa, dodające mi otuchy przed zbliżającym się lotem. W końcu jest tak, jak powinno być. Nie jestem sama i już nie sram w gacie ze strachu. Wiem, że on jest ze mną, że mnie kocha i będzie wspierać. Ta świadomość dodaje mi skrzydeł. Nie jestem sama.

Z lotniska odbiera nas Marcin. Wita się z nami ogromnym uśmiechem na twarzy. Jak dobrze być w domu. Całą drogę do Wrzeszcza Marcinowi się nie zamyka buzia. Gada i gada. Widzę jaki jest podekscytowany faktem, że wróciłam do domu na stałe. Na podjeździe czeka już Piotrek. On również jest zadowolony i witając mnie ściska tak mocno, że czuję jak kręgi kręgosłupa mi się lekko przemieściły. Chłopaki zrobili mi niespodziankę i jednak przemalowali mi pokój i zmienili łóżko na bardziej kobiece. Mówiłam im, żeby tego nie robili, bo zamierzam sobie coś wynająć, lecz oni nie dopuszczają takiej informacji do świadomości. Tak docelowo, to oni dwaj tylko będą mieszkać tutaj. Marcel wkrótce się wyprowadzi do swojego domu i zostaną we dwójkę. Dlatego już od kilku dni w rozmowach telefonicznych ciągle pojawiał się temat dotyczący mojego miejsca zamieszkania. Postanowiłam, że tak od razu nie będę wszczynać kłótni i postanowiłam na razie nie poruszać tego tematu i przytakiwać im we wszystkim.

Szczególną uwagę przykuło moje nowe łóżko, jest ogromne. Po co mi takie wielkie wyro? Rozpakowałam moje dwie walizki. Rzeczy wysłane kurierem jeszcze nie dotarły, więc wypakowywanie się to była drobnostka. Cinek oczywiście przeszedł samego siebie i zorganizował kolację powitalną. Zaprosił na dzisiejszy wieczór nowożeńców i bliźniaczki.

-Cinuś, pomóc ci w czymś?- zapytałam wchodząc do kuchni.

-Możesz pokroić chleb - wskazuje mi na chlebak.

A to już w sklepach nie kroją chleba? No ale nic, wykonuję polecenie. Za kilkanaście minut mają być nasi goście.

-A powiesz mi dlaczego kupiliście mi takie wielkie łóżko? Tamto było niewygodne, to fakt, ale trzeba było wymienić tylko materac, a nie od razu całe łóżko. I w dodatku w rozmiarze XXL. - jestem ciut oburzona tym faktem.

-No ale Nel, jak to po co? Przecież nie będziecie się z Marcele gnieździć na tamtym małym łóżku. Będzie wam niewygodnie.- powiedział tak jakby to było oczywiste. Fuck.

-Co? - no jestem w szoku. - A skąd w ogóle ten pomysł, że będziemy spać w jednym łóżku? My nie... nie...- no właśnie, co nie?

Nie będziemy sypiać razem?

Nie jesteśmy razem?

Nie...?

No kurwa, co nie? Nie wiem.

Cinek patrzy na mnie i mruży oczy w oczekiwaniu, aż dokończę swoją wypowiedź. W końcu unosi brwi wysoko, ale już nie dodaje nic. Zbywam go machnięciem ręki i zaczynam zanosić wszystko do salonu na stół. Zastawa, serwetki, szklani, kieliszki, dania. Wszystko wygląda i pachnie wspaniale. Zaraz przyjdą zaproszeni goście. Biegnę po schodach do swojej sypialni, by się przebrać. Tuż zanim dotarłam na ostatni schodek otworzyły się drzwi od starego pokoju Mariusza, który obecnie zajmuje Marcel. Uśmiecha się do mnie i wciąga nas do środka. Piszczę radośnie.

-Ej! Co robisz? Musze się przebrać. Zaraz przyjdą goście.- karcę go, kiedy to on całuje mnie po szyi.

Boże! Jak on na mnie działa. Odnajdujemy nasze usta, które już zaczęły swój zmysłowy rytuał. Pożądam go w każdy możliwy sposób, całym swoim ciałem, duszą i sercem. Kocham go. Ale w sumie to nie wiem, kim my dla siebie jesteśmy? Przez cały jego pobyt u mnie w Londynie, zbywałam jego próby rozmów o jego żonie i o nas. Nie byłam w stanie o tym rozmawiać. Nie chciałam. A teraz? Bracia kupują mi duże łóżko, bym spała wygodnie u boku Marcela? Czy oni wiedzą coś, czego ja nie wiem? Nawet nie wiem jaki mają stosunek do tego całego szaleństwa wokół nas. Odsuwam się od niego, łapiąc powietrze. Jego oczy są jakby przysłonięte mgłą pożądania. Doskonale wiem o czym on myśli. Dłonią sprawdziłam oczywistą oczywistość. Jego członek był w pełnej erekcji. Masowałam go chwilę przez spodnie, a on zamknął oczy, odchylił głowę do tyłu i zaklął siarczyście. Uwielbiam sprawiać, że on tak się zachowuje, że tak na mnie reaguje. No już wystarczy tych pieszczot. Odsunęłam się od niego. Spojrzał na mnie z niedowierzaniem.

PANI VENUSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz