ROZDZIAŁ 24

327 9 0
                                    


Ostatnie tygodnie zleciały z prędkością światła i mamy ostatni tydzień sierpnia. Już za dwa dni przylatują moje przyrodnie siostry na trzy dni. Przez ten czas bardzo się zbliżyliśmy do siebie z moim Aniołem. Okazał się fantastycznym przyjacielem. Oczywiście nadal przychodził do mnie do lochu. Dużo czasu spędzaliśmy razem, poza lochem też. Chodziliśmy do kina, do teatru, do opery, na wystawy, do muzeów, na dyskoteki i do różnych klubów i pubów. Dzięki niemu przebolałam jakoś rozstanie z Marcelem. William zdawał sobie sprawę, że mam złamane serce. Któregoś wieczoru upiliśmy się i zwierzyłam mu się. Miękka faja ze mnie. Mimo tego, że on też był pijany, nic a nic z niego nie wyciągnęłam. Ale to nic, w końcu się przede mną otworzy. Nasze relacje już więcej nie sprowadziły się do seksu. Sypialiśmy razem w łóżku, ale do stosunku nie dochodziło. Oboje potrzebowaliśmy bliskości drugiej osoby i po prostu czuć czyjąś obecność. Muszę stwierdzić jedno, William jest bardzo samotny. I to wcale nie z powodu braku znajomych czy przyjaciół. On sam się od nich odsuwa. To jego świadomy wybór. Tu nasuwa mi się pytanie, dlaczego to robi? Wkrótce się dowiem.

Dzisiejszego wieczoru umówiliśmy się na butelkę whisky i film u mnie. Jak już mówiłam, dużo czasu razem spędzamy. Kocham go jak przyjaciela, staliśmy się sobie bliscy. Mimo, że bardzo tęsknię za Marcelem, to William podnosi mnie na duchu i wspiera mnie. Nie daje mi cierpieć w samotności. Dzwonek do drzwi. To pewnie William. Bez pytania, kto to, otworzyłam domofon i uchyliłam drzwi od mieszkania. Sama podeszłam do lodówki po lód do drinków.

Usłyszałam czyjeś kroki i zamykane drzwi.

-Jesteś szybciej. Uciekłeś z pracy?- z tymi słowami odwróciłam się do mojego gościa i zamarłam. To nie był William. Jego się tu nie spodziewałam. Szok malował się na mojej twarzy, a on się uśmiechał szelmowsko do mnie. Patrzą na mnie piękne ciemne oczy tak bardzo podobne do tych, które kocham. Fuck. Co on tu robi? Jak mnie znalazł? Kto dał mu mój adres?

Po krótkiej chwili zawiechy zapytałam w końcu przestawiając się na polski;

-Co ty tu robisz?

-Byłem w okolicy i postanowiłem cię odwiedzić piękna dziewczyno.

-Samuel, skąd masz mój adres? Któremu mam urwać jaja?- mam na myśli jednego z moich braci.

-Oj, to żaden z nich. Inaczej mój brat już dawno by tu się zjawił. - czyli Marcel nie wie gdzie mieszkam, ale dlaczego Samuel wie i mu nie powiedział?

-W takim razie kto? No mów!

-Julka.- rzekł z uśmieszkiem i ja już wiem, jak on wyciągnął od niej ten adres.

Pieprzył ją pewnie tak długo, aż mu powiedziała.

Westchnęłam głośno i przewróciłam oczami. Moja mała nimfomanka.

-No chociaż się przywitaj ze mną piękna dziewczyno.- oburzył się na żarty.

Uśmiechnęłam się lekko, podeszłam do niego i objęłam go delikatnie. W odpowiedzi dostałam też całusa w policzek. Dlaczego mnie to nie zdziwiło?

-Co robisz w Londynie?- ciekawość wzięła górę.

-Jestem u pewnej dziewczyny...- uśmiechnął się szeroko. - A skoro już tu jestem, to postanowiłem wpaść do ciebie. Chyba nie masz mi tego za złe? - zrobił słodką i niewinną minę.

-To zależy od tego, co tobą motywowało, by tu przyjść. - jeżeli przyszedł tu, by rozmawiać o Marcelu, to go stąd wyrzucę.

-Po prostu się stęskniłem za tobą. Nawet się nie pożegnaliśmy, jak należy. I tyle.

PANI VENUSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz