W poniedziałek rano miałam nietypowe budzenie. O kurwa. Marcel. Właśnie się zorientowałam co on robi. Leży pod moją kołdrą, pomiędzy moimi nogami i pieści mnie językiem. Fuck. Jak rozkosznie. Podniosłam kołdrę, by go zobaczyć, spojrzał mi w oczy, lecz nie przerwał czynności, wręcz ją zintensyfikował.
-Marcel, przestań.- zignorował mnie.
Wtedy poczułam, że dwa palce wsuwają się we mnie.
Fuck. Jak rozkosznie. Przegryzłam dolną wargę, by stłumić jęk.
O tak. O nie. O tak. O nie.
Biłam się w myślach sama ze sobą. On to robi specjalnie, wie jak na mnie działa. Dziad jeden!!!
-Marcel, nie.- powiedziałam najbardziej stanowczym tonem, na jaki było mnie stać, biorąc pod uwagę jak rozkosznie mi właśnie było. Ale nie dam mu tej satysfakcji doprowadzenia mnie do orgazmu.
Złapałam go za włosy i mocno szarpnęłam. Spojrzał na mnie pytająco.
-Iskierko, nie doszłaś jeszcze...
-Wynocha. Powiedziałam ci coś. Dopóki nie usłyszę wyjaśnień... nie będzie takich przyjemności. Poza tym, to sama mogę sobie dać orgazm. Mam wspaniałego przyjaciela na baterie, który potrafi doskonale mnie zaspokoić.
CZYTASZ
PANI VENUS
Romance*Uwielbiam jak klęczą przede mną błagając o litość... Uwielbiam uczucie, kiedy mam całkowitą kontrolę... Uwielbiam karać, poniżać i znęcać się nad mężczyznami...* Kim jestem? Wiecie już? Zapewne domyślacie się. Zadajcie sobie pytanie jak do tego...