Rozdział 6 Part 2

438 45 13
                                    

Gdy wróciłam do pokoju Ingrid jeszcze w nim nie było. Chciałam z nią pogadać, ale z radością przyjęłam okazję do uzyskania chwili prywatności. Rozczesałam skołtunione włosy i zebrałam je w wysoki kucyk. Był to poniekąd mój po-szkolny rytuał. Rozczesywałam włosy, zmieniałam ciuchy - wszystko byleby poczuć się lepiej niż czułam się w szkole. W tym miejscu wszystko odbywało się inaczej. Szkoła była blisko, nigdzie nie musiałam dojeżdżać i przede wszystkim pierwszy raz od dawna czułam, że gdzieś przynależę. Taki komfort umysłu zupełnie mi odpowiadał i z nietypowym dla siebie zapałem, zaczęłam przeglądać notatki i czytać pierwsze rozdziały podręczników. Szczególnie wciągnął mnie podręcznik od zaklęć. Niemal dziesięć minut po otworzeniu drugiego rozdziału i zobaczeniu opisów nowych zaklęć niemal czułam mrowienie w kościach przekonujące mnie do ich wypróbowania. Pierwsze zaklęcie które rzuciło mi się w oczy było dosyć prostym zaklęciem zamrażającym, niewymagającym dużej ilości składników i z w miarę prostą formułą. Napełniłam więc szklankę wodą postawiłam na podłodze i usiadłam przed nią po turecku z księgą na kolanach. Wyciągnęłam przed siebie rękę, zamknęłam oczy i z pełnym skupieniem wypowiedziałam zapamiętaną formułę. Czułam moc przepływającą przez moje ramię i skupiałam się tak mocno jak tylko mogłam. Uchyliłam powieki i zobaczyłam w niczym nie zmienioną szklankę wody. Zrezygnowana opuściłam rękę i sięgnęłam po szklankę. Woda była lodowato zimna, a szkło w zetknięciu z moją dłonią zaparowało. To już coś – pomyślałam. Postawiłam wodę z powrotem na podłodze i postanowiłam spróbować jeszcze raz. Tym razem nie zamknęłam oczu i desperackim spojrzeniem przekonywałam nieszczęsną ciecz, że nadszedł czas na zmianę stanu skupienia. Niemal czułam jak woda gęstnieje, a od dziwnego chłodu zrobiła mi się gęsia skórka. Gdy w końcu udało mi się przemienić wodę w lód, siedziałam przepełniona niedowierzaniem i szczerząc się do szklanki. W takiej właśnie pozycji zastała mnie Ingrid otwierająca drzwi. Obdarzyła mnie krótkim spojrzeniem i kręcąc głową poszła w stronę swojego łóżka. Chyba nie zdziwiło jej moje przedstawienie. Otrząsnęłam się z euforii, która mnie ogarnęła i odstawiłam szklankę na szafkę nocną. Będzie później do wypicia. Otrzepałam spodnie z kurzu i zwróciłam się do dziewczyny.

- Zgłodniałam i będę robić jakieś jedzenie, masz ochotę? – spojrzała na mnie zamyślona i pokiwała głową. Zeszłam więc na dół i zrobiłam mały rekonesans ogromniastej lodówki. Usatysfakcjonowana znalezieniem tortilli wzięłam się za robienie zawijańców z kurczaka, fasoli, kukurydzy i sosu pomidorowego. Do tego zrobiłam sałatkę i lekki dip z ogórka. Wszystko było już prawie gotowe gdy Ingrid zeszła na dół. Pociągnęła nosem i uśmiechnęła się lekko.

- Ładnie pachnie. – Usiadła przy stołku barowym, a ja podałam jej talerz z jedzeniem.

-Rewanż za jajecznicę – powiedziałam. – Smacznego.

-Smacznego. – Jadłyśmy w milczeniu póki dziewczyna nie zabrała głosu.

- Nie spodziewałam się tego po tobie. – Zmarszczyłam brwi.

- Czego? – wskazała ręką na mnie.

- Tego wszystkiego. Jesteś miła, radzisz sobie w kuchni, twoja znajomość zaklęć jest naprawdę mizerna i jakoś to wszystko nie pasuje mi do obrazu dziedziczki rodu jaki sobie wyobraziłam. – Między nami zapadła cisza. Po chwili milczenia podniosłam wzrok.

- A więc wiesz. – Pokiwała głową.

- Pani Howell powiedziała mi tamtego dnia. Chciała wtajemniczyć jak najmniej osób ze względu na ciebie. Dlatego też jesteś ze mną w pokoju. Nie prosiłam się o współlokatorkę.

Magical me.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz