Rozdział 3 Part 1

708 61 6
                                    

Przewracając się na drugi bok powoli zaczęłam otwierać sklejone powieki. Rozcierając zaspaną twarz podniosłam się z materaca i położyłam stopy na chłodnej podłodze.

Zaraz, chłodnej?

Przywyknąwszy do puchatego fioletowego dywanu rozciągniętego przy łóżku w moim pokoju, byłam raczej średnio przygotowana na zimną podłogę. Parę razy mrugnąwszy oczami przyjrzałam się pomieszczeniu, który raczej na pewno nie był moim pokojem.

Ściany były utrzymane w kawowym odcieniu, a panele podłogowe były z jasnego beżowego drewna. Meble były prosto zbudowane, jak do każdego przeciętnego akademika. Powoli błądziłam oczami po wnętrzu pomieszczenia. Wspomnienia wczorajszego dnia zaczęły powoli do mnie docierać. Kontrolnie zerknęłam na moje prawe przedramię. Po znaku nie było ani śladu. Odrzuciłam kołdrę i wygramoliłam się z łóżka. Lekko się zachwiałam, lecz zdołałam w porę odzyskać równowagę. Posłanie należące do Ingrid było puste, choć w kuli zmiętej pościeli, ciuchów i poduszek z łatwością można by ukryć człowieka. Dla pewności poklepałam lekko kołdrę, lecz dziewczyny bardziej niż na pewno w niej nie było. Zgarniając kupkę ciuchów i pozostawioną na wierzchu kosmetyczkę postanowiłam wcześniej się zebrać i jej poszukać. Błyskawicznie skorzystałam z łazienki i wciągnęłam na siebie wczorajsze ubranie składające się z szarej koszulki, czarnej bluzy i zwykłych dżinsów. Włosy tylko przeczesałam palcami, nie trudząc się poszukiwaniem szczotki.

Chciałam poszukać Ingrid, ale miałam jednak swoje priorytety. Ruszyłam w dół potykając się na schodach, a w mojej głowie znajdowało się tylko jedno słowo - kawa. Poszłam więc do kuchni i zdziwiłam się zastając tam moją jedyną koleżankę, beztrosko mieszającą jajecznicę na patelni i nucącą jeden z przebojów beatlesów do muzyki płynącej z lekko trzeszczącego radia. Wychrypiałam ciche powitanie i nastawiłam stojący na blacie ekspres. Zamiast czekać aż kawa będzie gotowa przysiadłam na stołku barowym zupełnie niepasującym do panującego wystroju, ziewnęłam głośno i padłam na blat uderzając czołem w drewno. Słyszałam westchnięcie, odgłos zdejmowanej z ognia patelni i inne, niezbyt dobrze znane mi zgrzyty i dźwięki. Po chwili nastąpił głośny stukot, tuż przed moją twarzą. Uniosłam głową o cal i uchyliłam powiekę. Ingrid postawiła przede mną kubek czarnej kawy i talerz parującej jajecznicy. Zapach jedzenia otrzeźwił mnie na tyle, że lekko się ociągając, przywróciłam kręgosłup do pionu i z otwartymi oczyma zaczęłam analizować jej wyraz twarzy. Uśmiechała się do mnie lekko, sama pałaszując swoją porcję. Napotkawszy mój wzrok, potwierdziła moje przypuszczenia skinieniem głowy.

- Tak, to dla ciebie- przytaknęła. – Pomyślałam, że przyda ci się coś na ożywienie.- zdziwienie z mojej twarzy momentalnie znikło. Podziękowałam jej po cichu i wzięłam się za jedzenie mojej porcji.

Dopijałam właśnie końcówkę kawy gdy pstryknąwszy palcami sprawiła, że wszystkie naczynia przelewitowały posłusznie do zlewu i zaczęły się zmywać. Przyglądałam się temu w osłupieniu, trzymając uchwyt kubka wyrywającego się z moich dłoni. Powoli rozluźniłam uścisk, a on wyskoczył jak z torpedy i dołączył do zmywających się w pianie widelców. Przesłałam dziewczynie zdumione spojrzenie, ale ona jak zwykle uśmiechnęła się tajemniczo i wzruszyła ramionami.

– No to opowiadaj, który z rodziców ma magię? – osłupiałam. 

- Magię?

- Tak, magię. – zirytowała się. – Słodki Jezu, jesteś dziś jeszcze mniej komunikatywna niż wcześniej! – parsknęłam śmiechem. – O ile to możliwe. – dodała.

- Nie widziałaś mnie od razu po wstaniu z łóżka. Wtedy poziom mojej komunikatywności sięgałby zombie na haju.– uśmiechnęła się. Rozmawiałyśmy jeszcze chwilę. Odpowiadała mi na pytania odnośnie samej uczelni, ale gdy tylko zadałam poważniejsze, kręciła głową i mówiła, że odpowie mi później. Uśmiech zszedł z jej twarzy, gdy zerknęła na zegarek. Wybiegła z kuchni, gdy ja siedziałam na stołku, nie do końca pewna co powinnam zrobić. Po szybkim namyśle pognałam jednak za nią, po drodze przywdziewając trampki które zgarnęłam z korytarza.

Magical me.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz