Rozdział 3

18.8K 458 35
                                    

Luca 3

Czekam w gabinecie na mojego gościa i dociera do mnie fakt, że odezwał się akurat w dniu gdy był na
mnie zamach. Jestem jego dłużnikiem od czterech lat, a dopiero teraz się ze mną skontaktował. Jest
to bardzo podejrzane.
Nie mam zatargów z jego rodziną, bo strach nie pozwala mu, aby być moim wrogiem, ale jakby się
nad tym wszystkim zastanowić to wiele dziwnych zbiegów okoliczności wydarzyło się w ostatnim
czasie. Ktoś ewidentnie ma ze mną problem i muszę jak najszybciej ustalić kto za tym stoi. Być może
kilku z moich wrogów postanowiło połączyć siły i mi zaszkodzić. To nawet miałoby sens, ale zanim
zdążą cokolwiek zrobić będę już krok przed nimi. Tym bardziej, że Adriano dorwał jednego z ludzi
meksykanina i trochę się z nim zabawił. Chciałbym również się wyładować, ale rana mi na to nie
pozwoli, ponieważ jest jeszcze za świeża. Zresztą doszły mnie słuchy, że więzień jest nieprzytomny,
bo dostał porządnie w pierdol. I to lubię w swoich podwładnych. Zawsze wiedzą co mają robić. A ci
którzy zasłużą na moją karę przechodzą prawdziwe piekło. Ale ja właśnie z tego słynę. I tak musi
pozostać. Nie mogę pozwolić sobie na utratę pozycji. Nie po tym jak ciężko na nią pracowałem. Nie
odziedziczyłem jej po ojcu jak wszyscy których znam. Jako jedyny doszedłem do tego co teraz mam
po stromych szczeblach. I chociaż niejednokrotnie chciałem rzucić to wszystko, ponieważ wiedziałem,
że zawiodłem rodziców tym czym się zajmuję i kim się stałem to nie mogę tego zrobić. Widocznie
takie było moje przeznaczenie.

Rozglądam się po ciemnym wnętrzu pomieszczenia, które jest mroczne jak moja dusza. Zresztą każde
w tym miejscu takie jest. Wszystkie meble są czarne połączone z drewnem, ale o ciemnym
zabarwieniu. Nie ma tu jasnych kolorów, bo moje życie takich nie posiada.
Z prawej strony masywnego biurka jest duże okno po bokach, którego są grafitowe zasłony.
Naprzeciw jest skórzana, czarna kanapa, obok której jest przeszklony barek z alkoholami. Największe
wrażenie robią jednak regały za moimi plecami, które zajmują całą ścianę i wyposażone są książkami.
Można powiedzieć, że to prawdziwa biblioteka. Najśmieszniejsze jest to, że nawet jednej z tych
książek nie przeczytałem. Nie interesuje mnie jakie one są. Dla mnie najważniejsze jest to co znajduje
się po ich drugiej stronie. Mam tam prawdziwy arsenał broni do której tylko ja mam dostęp.

Siedzę w fotelu trzymając w dłoni szklankę z whisky i chuj mnie bierze, bo facet jest już spóźniony
pięć minut. To jakaś kpina. Nienawidzę osób, które nie szanują mojego cennego czasu i jeśli za chwile
te pierdolone drzwi się nie otworzą to nie udzielę mu żadnej pomocy, a w zamian dostanie kulkę w
łeb. Jestem dziś strasznie w kurwiony, bo nic nie idzie po mojej myśli.
Podnoszę się z miejsca na którym spoczywam i podchodzę do dużego okna z którego mam doskonały
widok na część ogrodu i basen. Moi ludzie poustawiani są dosłownie wszędzie, a to tylko nie wielka
część mojego terytorium. Jestem obstawiony ochroną bardziej niż prezydent USA i papież razem
wzięci.

Po chwili mój telefon wibruje i dostaję wiadomość od jednego z chłopaków, że mój gość przybył.
Spoglądam na zegarek i widzę dziesięć minut spóźnienia. Powinien już nie żyć. Jestem jednak bardzo ciekawy jego wizyty i tego czego ode mnie chce. Być może okaże się, że nasze sprawy są ze sobą
powiązane.
Drzwi otwierają się, a w nich staje Dario i przybyły mężczyzna.

- Już myślałem, że zmieniłeś zdanie, Valverde – rzucam zajmując miejsce za biurkiem. – Siadaj –
rozkazuję.

Siwy, postawny mężczyzna przed sześćdziesiątką w garniturze trochę ciemniejszym niż jego czupryna
zbliża się do mnie. Nie mam zamiaru podawać mu dłoni. Musi czuć moją wyższość, ale on chyba zdaje
sobie z tego sprawę i nawet nie wyciąga do mnie ręki tylko od razu zajmuje wskazane miejsce.

W pułapce uczuć ( Seria Mafijna #1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz