Rozdział 1

45.2K 665 56
                                    

                         WAŻNE!!!

Kochani zwracajcie uwagę czy rozdziały są we właściwej kolejności, bo niestety Wattpad często robi mi psikusy i miesza ich kolejność. Dlatego proszę  abyście czytali zawsze od 1 rozdziału/prologu do epilogu.

                          Miłej lektury😘



Luka 1

- Synku dzisiaj są twoje dziesiąte urodziny - mówi mama kucając przede mną i chwytając moje dłonie.

Ma duże niebieskie oczy, w których pojawiają się łzy wzruszenia. Jasne, proste włosy otulają jej
drobną twarz, na której widnieje delikatny uśmiech. Tata powtarza, że jest najpiękniejszą kobietą na
świecie. I mimo, że nie znam się jeszcze na dziewczynach, to muszę przyznać mu rację. Mama jest
bardzo ładna i zawsze od niej bije ciepło, które wszyscy kochamy. Jest niezwykle opiekuńcza i
troskliwa. Potrafi nas wysłuchać oraz udzielić dobrej rady. Bez znaczenia czego dotyczyłby problem,
ona wie jak go rozwiązać.

- Nie mogę uwierzyć, że jesteś już taki duży. - Krzywię się na to stwierdzenie, bo chociaż kończę dziś
dziesięć lat, to na chłopca w tym wieku jestem wyjątkowo niski. Dlatego nie do końca zgadzam się z
tym co powiedziała. Matka zamyka mnie w swoich ramionach i pociąga nosem. - Zabieramy cię dziś
do wesołego miasteczka, a po powrocie uczcimy twoje święto przy torcie - dodała odsuwając się ode
mnie.

- Ale jak to? Przecież Diego jest chory - mówię ze zdziwieniem, że o tym zapomniała. Mój młodszy
brat ma cztery lata i niestety przedwczoraj złapał jakiegoś wirusa. Nie jest obłożnie chory, ale z
pewnością nie nadaje się na takie wyjścia, ponieważ jest jeszcze słaby i marudny.

- Nie martw się tym skarbie. Zostanie z sąsiadką - odpowiada przeczesując mi włosy i uśmiechając się
szeroko. - Mamy jeszcze z tatą dla ciebie specjalny prezent.

- Co takiego? - dopytuję z nieukrywaną ekscytacją.

- Zaraz zobaczysz. - Kobieta wstaje i podchodzi do okna. Odsuwa krótką, białą firankę i otwiera okno
na oścież, a następnie woła głośno ojca.

Jest na dworze gdzie naprawia rower, w którym wczoraj
przebiłem oponę. Nie mam pojęcia, który to już raz w tym miesiącu. Podziwiam jego cierpliwość i że
jeszcze nie złoił mi za to skóry. No, ale nie oszukujmy się. Nigdy nie zdarzyło mu się podnieść na mnie
ręki, ani na żadne z mojego rodzeństwa.

Nie mogę się doczekać tych wszystkich atrakcji, które widzę oczami wyobraźni. Każdego roku całą
rodziną wybieramy się do wesołego miasteczka, gdy tylko przybywa do naszego miasta. Szczęśliwym
zbiegiem okoliczności stało się tak, że w tym roku przypadł ten okres w czasie moich urodzin.

Dwudziesty czerwiec. To dzień na który czekam cały rok. Tego dnia moja rodzina i koledzy wiwatują
na moją cześć. Czy może być coś lepszego dla dziecka niż dzień, w którym zostaje obdarowywany
masą prezentów? Chyba każdy w tym wieku odpowie, że nie.
Przeskakuję z nogi na nogę, bo moja niecierpliwość narasta z każdą sekundą. Chcę dostać już swój
prezent. Ciekawe co to będzie tym razem? Samochód na baterie, samolot, a może piłka. Nie...Piłka z
pewnością odpada. Dostałem ją w zeszłym roku. Mama powiedziała, że to będzie coś wyjątkowego,
więc z pewnością niczego takiego nie posiadam. No cóż, muszę uzbroić się jeszcze chwilę w
cierpliwość i zaczekać, aż mi go podarują.

Do kuchni wchodzi wysoki i postawny mężczyzna o ciemnej karnacji, z brązowymi włosami i oczami
czarnymi jak węgiel. Jestem do niego najbardziej podobny z naszej trójki.
Diego ma kilka cech odziedziczonych po rodzicach. Po ojcu ma kolor włosów, natomiast oczy ma
matki. Rita moja ośmioletnia siostra jest za to kopią naszej rodzicielki. Nawet nie muszę się zastanawiać jak będzie wyglądała za dwadzieścia lat, ponieważ mam ten obraz każdego dnia przed
sobą.

W pułapce uczuć ( Seria Mafijna #1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz