Rozdział 63

9.1K 298 20
                                    

Melisa 63

Od mojej pierwszej terapii minął tydzień. To spotkanie nie było zbyt udane, ponieważ nie byłam na
nim wylewna. Mimo to zgodziłam się na następne. Nie dla siebie, lecz dla mojego dziecka. Muszę myśleć przede wszystkim o nim. I do jego narodzin muszę się pozbierać i stanąć na nogi, a wszystko wskazywało na to, że sama nie jestem w stanie tego zrobić. Dlatego schowałam dumę do kieszeni i
zgodziłam się na kolejną wizytę.
Myślałam, że odbędzie się ona za kilka dni, lecz psycholog nalegał abyśmy się spotkali następnego dnia. Nie byłam specjalnie zadowolona z takiej propozycji, ale ostatecznie się zgodziłam. I dlatego od tygodnia dzień w dzień zaliczam sesje z moim terapeutą, które trwają coraz dłużej.
Luca musiał mu sporo zapłacić skoro tak ochoczo się mną zajmuje. Nie mniej jednak muszę przyznać, że Roberto Ginelli wydaje się być w porządku facetem. Zapewnił mnie, że pomimo tego, iż płaci mu Luca to nie muszę się niczego obawiać, bo obowiązuje go tajemnica lekarska. Wydaje mi się, że mogę mu zaufać w tej kwestii. Nie zdecydowałam się jeszcze opowiedzieć mu tego co wydarzyło się w
czasie porwania, ale otwieram się przed nim coraz bardziej. Doktor stosuje na mnie terapię o śmiesznej nazwie. Raczej przypomina ona zabawę dla dzieci, ale to naprawdę jest technika na zrozumienie traumatycznych przeżyć.

„Zajączek” i „Myśliciel”.

Właśnie ten model terapii Roberto postanowił na mnie zastosować. Początkowo uważałam to za jakiś
głupi żart, ale lekarz szybko wyjaśnił mi na czym to polega i zaapelował, abym się nie zrażała i dała szansę nam obojga. Tak więc zgodziłam się i powiem szczerze, że nie jest to takie głupie jak się wydaje.

Psycholog poprosił mnie, abym wyobraziła sobie zajączka, który na niebezpieczną sytuację reaguje
napięciem mięśni, przyśpieszonym oddechem i gwałtownym biciem serca, to wtedy łatwiej będzie mi zrozumieć to, co się we mnie dzieje. I dzięki temu uruchomię „myśliciela”, tę część mózgu, która jest odpowiedzialna za myślenie i analizę sytuacji, a do której to człowiek nie ma dostępu w poczuciu
zagrożenia.

Muszę przyznać, że ta technika jest skuteczna, bo zauważyłam, że gdy psycholog mi to rysuje i opisuje, pomaga mi to zrozumieć skutki traumy i odciąć się od własnych emocji.
Wiem, że przede mną długa droga do całkowitego wyzbycia się negatywnych emocji. Nie wiem nawet czy możliwe jest bym całkowicie się z tym pogodziła, ale muszę postarać się zaakceptować przeszłość i spróbować żyć dalej. Mam dla kogo to zrobić. Maleństwo które się we mnie rozwija potrzebuje
matki stabilnej emocjonalnie. Nie mogę go zawieść. Obiecałam sobie przecież, że postaram się być tak dobrą matką jaka moja była dla mnie. To bardzo wysoko postawiona poprzeczka, a w stanie, w którym się znajdowałam na pewno nie mogłabym tego osiągnąć, nawet w połowie. Dlatego staram
się jak mogę. Choć nie jest łatwo, zmuszam się do codziennych dwóch godzin w towarzystwie terapeuty i pracy nad samą sobą. Doradził mi również, abym porozmawiała z bliskimi. Abym dała im szansę na wytłumaczenie się. Nie byłam optymistycznie nastawiona do tej propozycji, ale po dłuższym namyślę stwierdziłam, że nie mogę się w nieskończoność od nich odcinać. To nie pomaga żadnej ze stron. A już na pewno nie mi. Tak więc po raz pierwszy od kilku tygodni postanowiłam dziś zejść na obiad.

Skończyłam właśnie szybki prysznic i ubrana jedynie w szlafrok stoję w garderobie przyglądając się
swojej odzieży. Nie wiem co założyć, a raczej nie mam co założyć. Chciałabym ubrać coś luźnego, nie
seksownego. Nie jestem jeszcze gotowa na zakładanie ubrań, które odsłaniają zbyt wiele, a prawda jest taka, że mam praktycznie tylko takie rzeczy. Przesuwam wszystkie wieszaki raz jeszcze z nadzieją, że może jednak rzuci mi się coś w oczy. Może jakiś dres, albo długie spodnie i bluzka pod szyję, ale nic takiego nie posiadam. Chociaż mam kilka par jeansów to niestety bluzki już nie. Wszystkie odsłaniają
zbyt wiele, a ja nie jestem jeszcze gotowa na eksponowanie piersi
Jedynie co udaje mi się znaleźć, aby zakryć dekolt to granatowa sukienka w magnolie. Nie chętnie po
nią sięgam i zdejmuję z wieszaka. Zdecydowanie muszę zaopatrzyć się w nowe ubrania. Nie tylko mniej wyzywające, ale przede wszystkim luźniejsze i wygodniejsze. Nie widać jeszcze oznak ciąży, ale to kwestia kilku tygodni, aż brzuch zacznie być widoczny. Jedyne co w tej chwili może rzucić się w oczy to mój biust. Mimo, że to dopiero prawie dziewiąty tydzień ciąży jego powiększony rozmiar jest
dla mnie widoczny. Luca raczej nie zwrócił na to uwagi, gdyż cały czas jestem przy nim w szlafroku, a
ponadto większość czasu spędzałam w łóżku. Nie mniej jednak długo nie uda mi się ukrywać, że spodziewam się dziecka, a ja jeszcze nie zdecydowałam czy powiedzieć o tym Luce. Mam coraz mniej czasu i w końcu muszę podjąć decyzję. Decyzję, która będzie miała wpływ na przyszłość całej naszej
trójki. Moją, Luci i naszego dziecka.
Zastanawiałam się ostatnio czy nie porozmawiać na ten temat z psychologiem. Może on doradziłby
mi jakieś wyjście, ale stwierdziłam, że to zbyt ryzykowne. Wystraszyłam się, że tej informacji może nie chcieć zachować jedynie dla siebie i kierując się dobrem nienarodzonego maleństwa postanowi delikatnie naprowadzić Lucę na stan w jakim się znajduję. Tym bardziej, że po każdej naszej wizycie
Moretti zaprasza go do swojego gabinetu, ponieważ chce wiedzieć jak poszła nam sesja i czy są jakieś
postępy. Rozumiem to i nie mam mu tego za złe. Ja prawdopodobnie postępowałabym tak samo.
Niestety to tyle w kwestii Luci. Mój żal spowodowany tym co się wydarzyło nie minął.

W pułapce uczuć ( Seria Mafijna #1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz