Rozdział 56

9.5K 313 30
                                    

Melisa 56

Dziś czuję się znaczenie lepiej niż wczoraj. Byłam nawet na krótkim spacerze. Oczywiście w towarzystwie Luci, który nie odstępuje mnie na krok. No może poza wizytą mojego ojca w czasie, której wyszedł z sali pod pretekstem dogadania kilku spraw z Diegiem. Nie uwierzyłam mu w to, gdyż
napięcie między nim, a moim ojcem było zbyt wyczuwalne. Wiem, że coś się za tym kryje i domyślam się, że to ma związek ze mną. Będę musiała z nimi o tym porozmawiać. Najlepiej zmuszając ich do konfrontacji ze sobą. Nie wiem co ich poróżniło, ale mają to wyjaśnić i dojść do porozumienia. Już ja
się o to postaram.Tymczasem leżę na łóżku w objęciach Luci odsypiającego ostatnie noce, w których nade mną czuwał.

Gdyby nam się ktoś dobrze przejrzał to bez wątpienia mógłby stwierdzić, że oboje jesteśmy pacjentami. Wydaje mi się, że Moretti stracił trochę na wadze. Jego twarz jest bledsza i zdecydowanie ma za duży zarost o czym nie omieszkam go wkrótce poinformować. Nie wspomnę już nawet o włosach, na których nie długo będzie można zaplatać warkocze. Fryzjer w jego przypadku potrzebny jest natychmiastowo. Przeczesuję palcami przydługie włosy mężczyzny i dochodzą do mnie jego ciche pomruki. Luca pomału wybudza się, ale jeszcze przyciska twarz do zagłębienia mojej szyi. Uśmiecham się pod nosem, bo mimo iż sytuacja w jakiej się znalazłam nie jest przyjemna to cieszy
mnie fakt, że jest przy mnie.

- Cześć skarbie – odzywa się w końcu zachrypłym głosie i składa pocałunek na moich ustach – Długo spałem?

- Chyba obojgu nam się oko przymknęło. Sama przed chwilą wstałam, ale nie miałam sumienia cię
budzić.

- Trzeba było to zrobić – odpowiada będąc ciągle zaspanym. Prycham, na co on unosi pytająco brwi z powodu mojej reakcji.

- Nie obraź się, ale nie wyglądasz dużo lepiej ode mnie – informuję go dalej bawiąc się jego włosami.

- Moja droga dla ciebie zawsze powinienem wyglądać idealnie – stwierdza z figlarnym spojrzeniem.

- I vice versa mój drogi – odgryzam się z równie przebiegłym wyrazem twarzy co on.

Gdy nasze usta prawie stykają się ze sobą wtem otwierają się drzwi, a w nich pojawia się ten sam lekarz co
poprzedniego dnia.

- Dzień dobry państwu – wita się uprzejmie.

- Dzień dobry – odpowiadam jedynie ja.

Spoglądam na Lucę, który nie zdecydował się na ten zwrot
grzecznościowy, ale moją uwagę przykuwa grymas na jego twarzy.

- Jak się dziś pani czuje? – pyta mężczyzna trzymając ręce w kieszeniach białego kitla.

- Zdecydowanie lepiej niż wczoraj panie doktorze.

- To dobrze, bo chciałbym wyjaśnić w jakim jest pani stanie. Da pani radę?

- Myślę, że tak.

- W takim razie świetnie – odpowiada, a potem przenosi wzrok na Lucę. - Prosiłbym pana o opuszczenie Sali. Chciałbym porozmawiać z pacjentką na osobności.

- Nigdzie się stąd nie ruszam – brunet stanowczo zaprzecza co nie podoba się lekarzowi.

- Panie Moretti, jeśli dobrowolnie nie opuści pan Sali to wezwę ochronę – mówi z pełną powagą.

- W dupie mam waszą ochronę! Chyba nie wiesz doktorku z kim rozmawiasz!? – rzuca groźnie w stronę lekarza, a ja wpatruję się w niego z niemałym osłupieniu. Kompletnie nie rozumiem jego wybuchu złości.

- Luca, proszę – przemawiam w końcu starając się brzmieć przekonująco.

- Nie, nie ma mowy, abym cię zostawił – Tym razem zwraca się do mnie z dużo spokojniejszym tonem.

W pułapce uczuć ( Seria Mafijna #1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz