Rozdział 8

7.9K 428 15
                                    

-Kat? - wołam szwagierkę bo jedna myśl od wczorajszego dnia nie daje mi spokoju. 

Dziś obudził mnie mały urwis wskakując na moje plecy i robiąc ze mnie swojego prywatnego konika. Od wieków tak dobrze nie spałam i wręcz nawet żałowałam, że Mat przerwał ten wspaniały sen z nieznajomym w robi głównej. 

Przez to iż nie potrafię być zła na niego szybko mu wybaczyłam i spędziłam z nimi całe przedpołudnie w ogrodzie. Pogoda wręcz nas rozpieszcza i najchętniej człowiek wybrałby się nad wodę by popływać. 

-Co tam? -  za drzwi balkonowych wychyla się najpierw ruda czupryna a dopiero za nią jej drobna buźka, ziewa przeciągle na co bucham śmiechem bo zdaję sobie sprawy co było przyczyną jej niewyspania albo raczej kto. - Chyba muszę się ogarnąć. - przeczesuje dłonią włosy by choć trochę nie odstawały na boki co swoją drogą nic nie daje.

-Czyżbyś przysnęła zamiast Dana? 

-Powiedzmy, że oboje ucięliśmy sobie drzemkę z racji tego iż mamy w domu ciocię na każde zawołanie. - mówi ze śmiechem i przysiada na krześle obok mnie. 

-Wiesz, tak się zastanawiam. - mówię niepewnie bo nie mam pojęcia jak ubrać swoje myśli w słowa. - Chcę zacząć chodzić na randki. - wyrzucam z siebie i nawet dla mnie to głupio zabrzmiało. 

-Okeeeejjjj. - przeciąga słowo i wpatruje się we mnie tymi zielonymi ślepiami. - Chodzi o to bym trzymała Jona z dala. - Ni to pyta ni stwierdza. 

-Nie. - przecieram dłonią twarz i chyba muszę w końcu to z siebie wydusić. - Nigdy w życiu nie byłam na prawdziwej randce. Nawet nie mam pojęcia jak się do tego zabrać a już nie mówię o znalezieniu kandydata na mojego towarzysza. - patrzy na mnie wielkimi oczami lecz nic nie mówi więc kontynuuję. - Set powiedział bym umówiła się z kimś i nawet postara się to zaakceptować ale ja do cholery nie mam pojęcia o tych sprawach.  Szybciej zaliczę jakiegoś ćwoka nim wyjdę z nim do kina. Do cholery ja nawet nie lubię kina. 

-Poczekaj. Wróćmy do początku. Dlaczego nigdy nie byłaś na randce? Każdy jakąś zaliczył w wieku dorastania. 

-Do dziewiętnastki zawsze miałam chłopaków przy boku i nawet nie chodziło o to, że mi nie kazali czy coś. Po prostu najczęściej każdy się ich bał i nie ukrywam sama byłam wybredna. Każdy chłopak wydawał mi się chudym szczurem a jeśli nawet mi się jakiś spodobał z wyglądu to miał już na koncie pół szkoły co wręcz mnie od nich odpychało. 

-A później?

-Poszłam do wojska. Tam nie ma miejsca na przywiązanie i miłość. Przynajmniej nie dla mnie. Odpuściłam sobie bo wiedziałam, że wyjadę na misje i nie miałam zamiaru wrócić do jakiegoś debila który by mnie zdradził. 

-Czyli podchodzisz do wszystkiego chłodno i wykalkulowanie. - wzruszam ramionami na jej słowa bo chyba coś w nich jest. - Wiesz jestem ciekawa twojej wersji historii z Fiodorovem. - patrzę na nią nawet nie mrugając bo jestem zdziwiona iż ona o nim wie. - Set jest gadułą. Sama dobrze o tym wiesz, wspomniał o przetrzymywaniu i tym, że Cię uwiódł i namieszał w głowie.

-To nie tak. - jęczę i chowam twarz w dłoniach. 

-Wiesz co? Myślę, że przyda nam się kawa do tej rozmowy. Przynajmniej się trochę rozbudzę. - podnosi się i wchodzi do domu a ja patrzę na mojego bratanka, który grzecznie stawia babki w piaskownicy. 

Zbieram myśli bo sama nie wiem czy mówić wszystko Kat czy lepiej dać ogólnikową wersję. Gdy kubek ląduje na stoliku obok mnie unoszę wzrok i wymuszam na ustach uśmiech. 

-Teraz możesz gadać. - uśmiecha się i pije pierwszy łyk czarnego płynu z taką czcią jakby był napojem bogów. Sama upijam łyk i sama nie mam pojęcia dlaczego mówię jej wszystko po kolei nie zatajając nic. Wiem czy się zajmujemy więc nie ma sensu owijać w bawełnę.

Anabell Black Riders MC#5Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz