Moje życie to ciągła walka lecz zaczynam się zastanawiać kto jest moim największym wrogiem. Czy przypadkiem to nie ja sieje w nim spustoszenie na własne życzenie. Nie potrafię się pozbierać i wciąż od nowa przeżywam ten sam koszmar. Nie powinnam opuszczać swojej maski bo nie tylko dla innych staję się zniszczona ale dla siebie samej. W takich momentach sama siebie nienawidzę, pewność siebie ucieka i zamiast uśmiechu na ustach, łzy płyną z moich oczy. Anabell kryjąca się we mnie jest ostatnią osobą którą chcę widzieć co dzień rano. I nie tylko ja. Każda moja bliska osoba woli wesołą i sympatyczną Anę, już dawno zapomnieli o Anabell. Nawet Janek widzi nową mnie lecz może i to lepiej. Po co mam mu jeszcze dokładać zmartwień skoro ma ich pełno w własnym życiu.
Od kiedy Kat pojawiła się zrozumiałam jedno, nigdy nie umniejszaj swojego cierpienia ale też nigdy go nie wywyższaj. Można odnieść większe rany ale i mniejsze. Kat przeżyła koszmar i pracowałam dzień i noc by choć w jakimś najmniejszym stopniu jej pomóc, choćby tylko usuwając filmy z jej udziałem. Jednak nie zdawałam sobie sprawy jak to na mnie wpłynie. Widziałam jak zadawali jej ból a ona przyjmowała to ze spokojem, widziałam jak w jej oczach ginie wola walki a to bolało najbardziej. Każdego kolejnego dnia poddawała się by się bronić.
Tamtego dnia zrozumiałam iż powinnam dziękować, że nie zostałam schwytana przez tych psycholi, wykorzystali mnie i porzucili moje truchło w ciemnej alejce pozwalając umrzeć. Już teraz mogę powiedzieć iż bym nie przeżyła gdyby nie odnalazł mnie bezdomny. Prawdopodobnie mogłabym się wykrwawić ale ten człowiek udzielił mi bezinteresownej pomocy za co będę mu dozgonnie wdzięczna. Nie przeszedł obok jak wielu ludzi ignorując wszystko w koło. Gdy tylko doszłam do siebie odnalazłam go i dałam choć małą namiastkę szczęścia. Dla niego wystarczyło iż będzie miał dach nad głową i to właśnie uczyniłam. Wynajęłam mu maleńkie mieszkanie, opłacając rachunki z góry na cały rok. Może ktoś powiedzieć iż to za wiele ale w tamtym momencie pragnęłam uratować mu tak samo życie jak on mnie. Dać coś co pomoże mu stanąć na nogi i gdy po roku pojechałam sprawdzić jak sobie radzi byłam zachwycona jego przemianą. Wyleczył chorą nogę i znalazł pracę. Pokazał mi iż wystarczy odrobina czyjegoś dobra a człowiek potrafi się podnieść z dna.
Jednak to moja szwagierka dała mi lekcję życia. Pokazała, że można walczyć nawet kiedy zostało się złamanym doszczętnie. Można odnaleźć odrobinę szczęścia w prostych rzeczach, pracy, ludziach. Ona od początku nie ukrywała się za kimś kim nie jest i to najbardziej w niej podziwiam bo sama tego nie potrafię zrobić. Nie potrafię innym pokazać swojego cierpienia i poprosić o pomoc. Może to wina tego iż od zawsze otaczają mnie silni mężczyźni. Wujek Bobi podjął się nierównej walki wychowania nas nie mając nawet odrobiny pojęcia o nastolatkach. Traktował nas jak dorosłych równych sobie. Nie znał pojęcia nie chce mi się i nuda. Zawsze twierdził iż siedząc w miejscu nic nie osiągniemy i stoczymy się na dno a wtedy zabraknie nam siły nawet na to by z pomocą innych się podnieść. Dbał byśmy nie stali się tacy jak matka, która nie potrafiła wykorzystać szansy. I gdyby nie on też bym odpuściła kiedy Set sklejał mnie do kupy po odstawieniu dragów. Mój brat powiedział, że wuj wpajał nam pomagać i być silnym ale też, że trzeba umieć tą pomoc przyjmować.
To tamtego dnia na powrót stałam się Anom. Silną i inteligentną kobietą walcząca o coś ważnego w życiu. Pracowałam po równi z chłopakami i na boku załatwiałam sprawy dla Fina. To on zleca mi dodatkowe roboty takie jak Jim Hudson. Nie potrzebuję pieniędzy ale też i nie gardzę nimi. Sporą część oszczędności inwestuję na czym nie tak źle wychodzę. Może i nie mam dzieci, którym mogła bym zostawić swoją spuściznę ale mój brat tak. Wiem iż on sam może im zapewnić dogodne życie na wiele lat tak iż będą mieli wszystko co dusza zapragnie ale są moimi najbliższymi i wraz z ich pojawieniem odbudowuję swoją wiarę w marzenia. Będę towarzyszyć im podczas pierwszych kroków, słów czy choćby patrzeć na to jak dorastają i stają się kopią ojca. I dzięki pojawieniu się ich mam o kogo dbać i kochać. Mogę oddać się im w całości i nikt nigdy mi ich nie odbierze. Już zawsze będą moim światełkiem w tunelu.
CZYTASZ
Anabell Black Riders MC#5
عاطفيةBlondynka prowadząca burzliwe życie wciąż nie potrafi zapomnieć o przystojnym Rosjaninie w którym zadłużyła się lata temu. Choć bardzo by chciała nie może z nim być i nie tylko przez brata. Sama na spokojnie doszła do wniosku iż oboje pochodzą z róż...