Czuję jak coś smyrga mnie po nosie i odganiam natręta dłonią lecz to nic nie daje ponieważ na powrót wraca. Mam ochotę siarczyście zakląć lecz nakrywam się tylko bardziej kołdrą by powrócić do miłego snu ze Scottem w roli głównej. Jednak sen nie nadchodzi a wręcz przeciwnie wciąż czuję jak coś tym razem pełznie po mojej nodze, która wystaje za pościeli.
-Co do cholery? - warczę i unoszę się. I choćbym chciała zobaczyć kto jest intruzem w mojej sypialni nie mogę bo chwytam się za głowę. Ostre światło słoneczne jeszcze bardziej nasila ból głowy przez co padam na powrót na poduszki i jęczę.
Gdy otwieram po raz drugi oczy nie robię już tej samej głupoty tylko staram się zrobić to delikatnie co przynosi zadowalające efekty. Tym razem zerkam na intruza i zamieram. Patrzą się na mnie dwie pary ciemnych oczu i mam wrażenie, że mam zwidy. To nie są dzieci żadnego z członków klubu a w dodatku nie znajduję się w swoim pokoju.
Lustruję otoczenie i zamieram gdy zdaję sobie sprawę z tego, że znajduję się w jakimś dziwnym śnie na jawie. Dosłownie mam ochotę jęknąć gdy mały chłopczyk z uśmiechem na ustach wypowiada to jedno słowo, które jest dla mnie najważniejsze w życiu.
-Mama.
Szczypię się w rękę bo mam wrażenie, że nadal śnię bo do głowy nie przychodzi mi żadne wytłumaczenie tej sytuacji. Naprawdę chciałabym teraz pochwycić te dwa maluchy w ramiona i wycałować ale jestem świadoma iż to nie moje życie. Kolejny raz zagubiona błądzę wzrokiem po pomieszczeniu. Jasno beżowe ściany i piękne ciemnobrązowe meble oraz trzy pary drzwi także z ciemnego drzewa krzyczą wręcz do mnie iż jest to sypialnia moich marzeń a fakt, że drewniana podłoga jest nakryta puszystym dywanem porywa moje serce. Kocham wszystko co mięciutkie i puszyste.
Otrząsam się i staram się przypomnieć co ostatnio robiłam i mina jeszcze bardziej mi rzednie bo znów przed oczami mam martwe ciało dziewczynki. Wiem, że się upiłam i tyle. Nic więcej, totalne zero i jedna wielka luka w pamięci.
-Dlaczego jeszcze śpisz? - moją uwagę przyciąga obrażony głosik blondyneczki przede mną. -Straciłaś pół dnia. - mówi jakby była tym faktem urażona albo wręcz oburzona.
-Kim jesteś? - pytam cicho i przyglądam się jak odgarnia zbyt długą grzywkę na boki. Koło obu uszu zwisają jej dwa warkoczyki i sięgają praktycznie do pasa. Ma na sobie śliczną sukienkę w żółtym kolorze i przysięgam na wszystkie świętości, że sama bym ją kupiła własnej córce.
-Jestem Lily a ty?
-Ana. - odpowiadam mechanicznie.
-Aaron! - piszczy maluch i wciska się obok mnie na poduszkę po czym ziewa przeciągle. - Aaron lulu. - mruczy i patrzy na mnie oczkami małego szczeniaka.
-Jego pora spania. - tłumaczy Lily nie odrywając ode mnie wzroku jednak nie mogę jej poświęcić tyle samo czasu co ona mnie bo moja dłoń zostaje pochwycona przez malucha a małe paluszki delikatnie suną po niej. - Chce byś go smyrgała po pleckach. Lubi tak zasypiać.
-Doobrzee... - odpieram i robię co mówi na co maluch zadowolony układa się obok mnie. -Gdzie wasi rodzice? - pytam nadal wpatrując się w chłopca spokojnie leżącego obok mnie.
-Tata gada przez telefon. Coś chyba się stało bo jest zły. Mogę też z wami poleżeć?
-Oczywiście. - mruczę a dziewczynka zaskakuje mnie układając się po drugiej moje stronie na boku z głową opartą o moją klatkę piersiową podobnie jak brat. - Ciebie też smyrgać? - pytam na co kiwa głową lecz się już więcej nie odzywa.
Nie mam pojęcia ile czasu tak leżymy ale wręcz staram się nasycić tą chwilą nawet jak nie mam pojęcia kim są te dzieciaki ani czy przez przypadek nie są moim wymysłem pijanej głowy to nie mam zamiaru się budzić z tego snu. Mam ochotę płakać ze szczęścia a później krzyczeć i znów płakać. Wystarczy taka drobna chwila bym zapomniała o wszystkim. Nie mam pojęcia ile czasu wpatruję się w te dwa aniołki bo to w tej chwili nie jest dla mnie ważne. Wręcz mam wrażenie, że gdy tylko zamknę oczy cały ten sen pryśnie i się skończy a ja na powrót obudzę się w swoim łóżku z masą problemów i cierpienia.
CZYTASZ
Anabell Black Riders MC#5
RomanceBlondynka prowadząca burzliwe życie wciąż nie potrafi zapomnieć o przystojnym Rosjaninie w którym zadłużyła się lata temu. Choć bardzo by chciała nie może z nim być i nie tylko przez brata. Sama na spokojnie doszła do wniosku iż oboje pochodzą z róż...