Hej! W końcu wracam do świata żywych ludzi. :) Dziękuję za życzenia szybkiego powrotu do zdrowia. Do następnego KK.
Kiedy w końcu docieramy do domu dopada mnie zmęczenie ostatnich dni. Jednak dopiero gdy zamykają się za mną drzwi mojego pokoju pozwalam sobie na chwilę by odpuścić. Opieram się o drewnianą powłokę i zamykam oczy. Nie potrafię już dłużej udawać a fala emocji jakie odczuwałam do tej pory wychodzi ze mnie wraz ze szlochem, który opuszcza moje usta.
Cały strach, który czułam wtedy wydaje się teraz spotęgowany o tysiąc razy bardziej. Może i powinnam odczuwać ulgę, że się nic nie stało ale nie potrafię. W mojej głowie już kreują się kolejne obrazy co może się stać gdy Nathaniel Shown odkryje co mu zniknęło. Ale bardziej przeraża mnie fakt katastrofy jaka nadciągnie gdy dowie się kto mu to ukradł.
Może i plan był dobry i nie pozostawiłam po sobie śladów ale przez moją głupotę naraziłam rodzinę na tak niebezpieczną akcję. Jestem wdzięczna iż byli ze mną ale jeszcze nigdy w życiu nie bałam się tak bardzo o ich bezpieczeństwo jak teraz.
Ocieram łzy i podnoszę się z podłogi. Nawet nie wiem kiedy się na niej znalazłam. Niedbale odpycham w kąt torbę i maszeruję pod prysznic by zmyć z siebie trud podróży przez pół kraju. Pozwalam wodzie obmyć mnie ze wszystkich trosk i wciąż od nowa powtarzam sobie iż nic się nie stanie i jedyne o co muszę się martwić to kolejny Petrov.
Nie mam pojęcia co ten debil chce zrobić ale teraz na nim muszę się skupić i na zbieraniu informacji o całej rodzinie. Nie mogę pozwolić by ktoś tak nieistotny choćby na chwilę zagrażał klubowi. I choćbym znów miała się zbratać z diabłem nie dopuszczę by zrobił cokolwiek mojej rodzinie bo to na nich najbardziej mi zależy.
Energicznie szoruję skórę myjką i dopiero teraz zauważam czerwone ślady na rękach przez co zaprzestaję tych ruchów. Staram się uspokoić biorąc kolejne wdechy ale nic z tego nie wychodzi. Moje dłonie wciąż się trzęsą i nie mam pojęcia jak choćby na chwilę zapomnieć o całym tym szajsie mnie otaczającym. Tak bardzo jak chciałabym już nigdy nie być narażona na żadne niebezpieczeństwo, tak bardzo chcę pomagać tym wszystkim ludziom.
Znów po raz kolejny przed moimi oczami widzę obrazy sprzed dziesięciu lat i po raz kolejny wyrywa mi się urywany szloch. Powraca do mnie wszystko, obrazy kobiet i nastoletnich dziewczynek leżących na metalowej podłodze. Ich pusty wzrok i nieme błaganie o pomoc. Nigdy nie uwolnię się od tego koszmaru. Nigdy nie pozwolę sobie o tym zapomnieć i do końca życia moje troski nie będą dla mnie ważniejsze niż ratowanie innych.
W swojej niemocy szarpię się za włosy i krzyczę byleby choć odrobinę sobie ulżyć. Jednak nic to nie pomaga, wciąż od nowa czuję ból w piersi i jak opętana w myślach zaczynam liczyć. Dopiero mocne szarpnięcie wyrywa mnie z tego błędnego koła. Jestem przyciągnięta do męskiej klatki piersiowej i zamknięta w szczelnym uścisku silnych ramion. W pierwszej chwili nie mam pojęcia co się dzieje i kto to jest ale pozwalam by zabrał moje demony. Drżącymi dłońmi obejmuję rękoma go w pasie i chwytam się jakby był moim kołem ratunkowym. Jedną dłonią przytrzymuje mnie w pasie a drugą przyciąga moją głowę do swojego torsu i tuli jakbym miała się zaraz rozpaść. Choć sama nie mam pojęcia czy właśnie to się nie dzieje.
Łazienkę wypełnia dźwięk mojego szybkiego i ciężkiego oddechu, który jest głośniejszy niż woda nadal płynąca z deszczownicy prysznicu. Staram się uspokoić i skupić na miarowym oddechu mojego towarzysza. Nie mam pojęcia jak długo tak stoimy ale nie chcę nigdzie się stąd ruszać. Trzymam się jego ciała jakby miał za chwilę zniknąć a ja ponownie popadnę w swój koszmar. Boję się, że znów popadnę w swoje obawy gdy tylko zniknie i to mnie najbardziej martwi.
CZYTASZ
Anabell Black Riders MC#5
RomansaBlondynka prowadząca burzliwe życie wciąż nie potrafi zapomnieć o przystojnym Rosjaninie w którym zadłużyła się lata temu. Choć bardzo by chciała nie może z nim być i nie tylko przez brata. Sama na spokojnie doszła do wniosku iż oboje pochodzą z róż...