Rozdział 15

7.4K 429 15
                                    

Opuszczam hotel i staram się odpychać swoje uczucia na bok. Najważniejsze jest teraz to by pochwycić Rosjanina i by już nikogo nie skrzywdził. Na tyle ile umożliwiają mi wysokie szpilki biegnę do samochodu w którym siedzi już Aleks za kierownicą. 

-Gdzie Ash? - pytam gdy nie zauważam czarnowłosego. 

-Pojechał już do reszty. - burczy niezadowolony. Nie komentuję tego i siadam na tylnym siedzeniu by się przebrać po drodze a ten rusza. - Za dwadzieścia minut też tam będziemy. 

-Wiecie już czy jest tam Petrov?

-Jest i to nie sam. Jeśli dobrze pójdzie to zgarniemy też jego ludzi bo Lukas stwierdził, że szykują się do transakcji.  

-Sama chętnie pociągnę za spust by pozbyć się tych pojebańców. -  mówię i wciągam na siebie czarne przylegające spodnie. 

-Nie tylko ty masz ochotę. - mamrocze i więcej się nie odzywa. 

Ściągam sukienkę przez głowę i zarzucam na siebie bluzkę z długim rękawem oraz kurtkę. Na nogo zakładam ciężkie motocyklowe buty a włosy zaplatam i spinam by mi nie przeszkadzały. Przeciskam się między siedzeniami na przód tak by nie potrącić bruneta i siadam na siedzeniu. Aleks prowadzi pewnie ale też lubi szybką jazdę. Czasem jestem w podziwie, że nigdy w życiu nie miał wypadku a uwierzcie zawsze jeździ jak szaleniec jeśli tylko nie ma przy nim dziewczynek. Z nimi za to obchodzi się jak z jajeczkiem. 

Zgarniam komputer z tylnego siedzenia i odpalam sprzęt na którym już pojawiają mi się obrazy z kamer w pobliżu magazynu. 

-Starałem się coś zobaczyć. - mamrocze Aleks i kiwa w stronę komputera. -Dobrze się zabezpieczają bo to totalne odludzie. 

-Może i jest  sprytny ale nie tak jak ja. - odpowiadam i wkradam się do planów budynku w którym jest Dimitr. Władze Denver mają to do siebie iż mają świetny system geodezyjny i zabudowań. Wszystko co mogą przechowują na serwerach i uwielbiają omijać wersje papierowe. Już po paru minutach mam wszystko co trzeba i zadowolona zerkam na to gdzie wiezie mnie mężczyzna. 

-Jesteśmy. - oznajmia i zatrzymuje samochód przed nogami naszego prezesa i vice. Ten drugi patrzy prosto na mnie i wzdycha kiedy się do niego uśmiecham. Wiem, że to wymuszony uśmiecha ale nie mam nic więcej w zanadrzu. Nawet nie chcę zabłądzić myślami w kierunku Fiodorowa, bo wszystko co się do niego sprowadza wciąż od nowa boli w sercu. Najgorsze jest to iż za każdym razem wraca do mnie największy ból gdy znów zobaczyłam tą piękną blondynkę z okrągłym brzuszkiem. Nie mogę jej go zazdrościć ale też nie mogę powstrzymać się od wyobrażania sobie jakby to było gdybym ja była na jej miejscu a pod sercem nosiłabym dziecko. To boli, rozrywając już moje zranione serce na tak drobne kawałki, że nie wiem czy kiedykolwiek uda mi się je poskładać. 

-Słyszałaś o co pytałem? - patrzę na Lukasa i tak szczerze nie zauważyłam nawet kiedy otworzył drzwi. Borę głęboki wdech by oczyścić umysł i odwracam w jego stronę ekran. 

-Są trzy wejścia. Dodatkowa od tyłu są też okna. Musimy się przygotować na każdą możliwość bo szczury lubią uciekać każdą dziurą. - kiwa mi głową nadam patrząc w monitor. - Ash i Aleks muszą się rozdzielić. Proponuję te drzewa dla jednego. - wskazuję na zarośla od tyłu i ten niższy budynek. 

-A dach? -pyta.

-Nie mam pojęcia czy uda się któremuś wejść tam niezauważonemu. 

- Ja to zrobię. - mamrocze Ash i dopiero teraz zauważam go przy drzwiach od strony Aleksa. - Szkoda, że nie pozwoliłaś mi go zabić.

-Nie on jest naszym celem. - odpowiadam i cóż nie powiem iż zrobiłam to z tego powodu. W jakimś stopniu czuję do niego sentyment choć nie powinna. - Weź zestaw i postaraj się meldować o tym gdzie jesteś i co widzisz. - mówię przesłodzonym głosem na co wystawia mi środkowy palec. - Zresztą i tak zrobisz co będziesz chciała. - mamroczę i powracam do Lukasa w między czasie wkładam sobie komunikator do ucha by ich słyszeć. 

Anabell Black Riders MC#5Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz