Rozdział 12

7.8K 452 13
                                    

Korzystam z chwili samotności i sprawdzam ostatnie dane z zaginionymi osobami. Wśród nich jest dziewczynka i chłopiec których staram się wyśledzić od tygodnia. Ślęczę nad tym tyle czasu i nadal nic nie mam. Wydawałoby się to proste lecz to rodzeństwo porwano gdzieś między domem a szkołą. Oba miejsca dzieli osiem przecznic i w każdej z nich mogło do tego dojść. Matka nie bierze pod uwagę by dzieci uciekły i to jest wskazówka dla mnie. Mają tylko po piętnaście lat i choć to głupi wiek mam swoje przeczucia a ono mnie nigdy nie myli. 

W naszej pracy często liczy się czas a im więcej go mija tym bardziej sfrustrowana się czuję. Z każdym mijającym dniem mogą być dalej i niekoniecznie wyjść z tego żywi. Śliczna blondynka z ładnym uśmiechem dosłownie drwi ze mnie ze zdjęcia na którym obejmuje swojego brata bliźniaka. Walę bezsilna w klawiaturę w tej samej chwili w której otwierają się drzwi. 

Patrzę smutno na Lukasa a on na mnie. Nie muszę mu mówić iż nic nie znalazłam, zniknęli jak kamień w wodę a najgorsze jest to iż nie oni pierwsi. Od jakiegoś pół roku w całym mieście ginie około pięćdziesięciu nastolatków w niewytłumaczony sposób a wszystko to dzieje się pod moim nosem. Nic nie potrafię zrobić bo pierdolony cel wciąż od nowa mi ginie a każda poszlaka sprowadza mnie na manowce. Rzadko kiedy czuję się taka bezradna i wręcz chorobliwie wściekła na siebie samą.

-Zmienię Cię. - wzdycha ale i tak nie ruszam się z miejsca nadal patrząc w monitor. Dopiero gdy moje krzesło odsuwa się wraz ze mną od biurka unoszę na niego ponownie wzrok i staram się nie wyładować na nim. - Powiedziałem, zmienię Cię. - mówi tym swoim groźnym głosem i odpuszcza bo choć to na mnie nie działa to stwierdzam, że i tak nic nie zrobię a ostatni raz spałam jakieś dwadzieścia godzin temu więc sen mi się przyda. - Odpocznij i weź prysznic brudasie. - śmieje się i macha sobie dłoniom przed nosem udając zniesmaczenie. 

-Ej! - żartobliwie uderzam go w ramię. - Nie jest tak źle. Pomyśl co by było gdyby zamknąć tu Tiga na tyle czasu. 

-Lepiej nie. Nie mam zamiaru wymieniać sprzętu. Ty przynajmniej rozwalasz tylko klawiatury. - Szczerzy się jakby udał się mu żart ale mnie to nie bawi. Faktycznie już nie pierwszą rozwaliłam i jeszcze ani jeden producent nie skonstruował takiej by nie popsuła się po paru miesiącach. 

Pokonana idę na górę i zbieram kierunek lodówki. Muszę zapełnić żołądek a zimne piwo aż wzywa by je wypić. Jak zawsze w pojemniku z moim imieniem znajduję odłożony obiad za co jeszcze bardziej kocham Erin. Od kiedy ta kobieta się pojawiła gotuje nam i każe zdrowo jeść. W dodatku zawsze pilnuje bym dostała swoją porcję, której nikt nie może ruszyć. Raz zrobił to Tig a za karę przez tydzień nie piekła jego ulubionych babeczek i uwierzcie mi on ożeni się jedynie z kobietą która będzie miała umiejętności cukiernika. Ten osobnik dosłownie uzależniony jest od cukru i słodkości. 

Zadowolona wchodzę na górę i rozwalam się na łóżku po czym chwytam swój telefon. Dopiero teraz zauważam wiadomość więc szybko ją odczytuję. 

S: Przyjedź do mojego biura o piątej. 

Jest trzecia więc nie mam zbyt wiele czasu ale przyda mi się odskocznia od moich problemów. Nasz układ jak na razie działa bez zarzutów choć zbyt często się nie spotykamy. Raz albo dwa w tygodniu od ostatniego razu minęło pięć dni więc czas najwyższy by się odezwał. Zazwyczaj wygląda to tak samo. Każde z nas podaje nazwę hotelu i godzinę a po wszystkim wychodzę. Nie zatrzymuje mnie a ja nie chcę zostać. Sam nie ma zazwyczaj zbyt wiele czasu a samo to iż ostatnio miał tylko przerwę na lancz dużo o nim mówi. Jest cholernym pracoholikiem ale też zauważyłam iż  go to bardzo męczy. Jakby robił to z przymusu a nie z zamiłowania. 

Szybko się ogarniam i zarzucam na siebie elegancką sukienkę idealnie wpisującą się w biurowy styl ubierania. Wcześniej nie byłam w jego biurze w wręcz mnie korci by tam iść lecz zdaję sobie sprawę, że to moje drugie ja bardziej do tego ciągnie a jeszcze bardziej mam ochotę go sprawdzić. Powstrzymywałam się od tego już praktycznie miesiąc i każdego kolejnego dnia jest coraz to trudniej. Sex jest wręcz nieziemski i brak mi by było odskoczni w postaci Scotta Lewisa w moim życiu. Dopiero teraz do mnie dochodzi iż potrzebowałam tego by w miarę normalnie funkcjonować. 

Anabell Black Riders MC#5Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz