𝑚𝑎𝑟𝑡𝑤𝑜 𝑢𝑟𝑜𝑑𝑧𝑒𝑛𝑖

68 20 3
                                    



Sponad nieprzystępnych kolcami krzewów
zastygła cieniem szaruga matowa
rozjaśnia się wnet milczeniem zaśpiewów
i niczym się staje z kolców okowa,
co im więcej blizn duchowi jaremu
ostawi, tym większą dumę uchowa —
wszak nie zabija swą gracją elewów,
tylko świat cały ogarnia krzew – zmowa!

Jak latorośl hen ku górze się pnąca
zrozumie każdy cierń stary pokotem,
sama krzew spęta, gdy ciernie odtrąca,
a one jej podrą skrzydła przed lotem:
wtem skrzydłem stanie się i widok słońca —
tam ranny wymierzy myśli swej grotem;
powabna światłość mu będzie podląca,
gdy myśli zrównane niewoli młotem.

Wieczysta hańba objawi się jak dar,
opiewana poprzez kłamstwa wszeteczne
ustami tłumu, który boi się mar,
a kły pogardy mu nie są zbyteczne;
jakby tylko krew świeża dać mogła żar...
Jedności; równości — nieużyteczne!
Dzikie hordy pragną dzikich (za nic) kar,
sieję nienawiść ja  rozum kaleczę...

* * *

Ci, co drzewa sadzić mogą tylko w grób,
niech poświęcą i siebie — zgniły swój chrzest;
miotają skałą oparcia z wspólnych dróg
i ku przyszłości — o ile jakaś jest.

*

₀₇ ᵥᵢ ₂₀₂₁

ataraksja bachicznaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz