Choćby codzienność cisnęła pod zdrowe nogi
szelestem rzęs kwiat niewinny, chromy — łkający —
on w oczach mych odbije się blaskiem przestrogi,
bowiem stopy me bose drżą na myśl o łące.Motyli strzepnę pył z dłoni motylim ruchem —
zazdrość o skrzydła motyle i nieświadomość —
siedząc w mym gnieździe wysokim, owitym drutem,
bez własnych skrzydeł strachem mierząc wszech dróg stromość.*
₀₄ ᵥᵢᵢᵢ ₂₀₂₁