𝑑𝑜𝑛𝑖𝑘ą𝑑

47 16 2
                                    


tyleż przezroczystych kotów
nawiedza
teatr moich kości
bezimiennym sabatem
by zakląć nienarodzone bursztyny
omszałym szeptem
wiecznego echa

tyleż bezskrzydłych ciem
wędruje wzdłuż
akweduktów spienionych sumień
i rzek bez źródeł
żłobiących światłocienie
korzeniami niewzruszonych
transcendentalności

tyleż herbacianych gestów
frunie szybuje
poprzez moje porcelanowe
zazdrości
i haftuje się symfoniami
z perlistych zaprzeczeń
i nadgorzkich konstatacji

aż rozwarstwiam się
bezsłodko
na herbatowość
na bezskrzydłość
na przezroczystość

*

₃₁ ᵢ ₂₀₂₂

ataraksja bachicznaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz