Jak pył szczerych gwiazd, ich posłaniec
słowo mgły w słodkich echach nocy,
niesie fertycznie hymn jak szaniec —
szelest mdły piór, głód i niepamięć —
to sowa w powietrzach bezmocy:welon ciszy zdarty z Księżyca,
zmierzchowy filigran istnienia,
obłędna niepamięć dziewicza —
teraz bytuje, błyskawica —
nocnym smutkiem niesie swe mgnienia.Niesie się w dotyk zmieniony ptak;
jedwabny szpon wpaja się w nicość —
zniknął zwierz, umknął, wpływając w mak!
przechytrzył sowę na woli znak
byt, który uszedł w buntowniczośćI na tułaczkę bezsenności
teraz do świtu jest skazany,
gdy goniący go koszt wolności —
żądza błędna u szpiku kości —
jedne gojąc, nowe tworzy rany.*
₁₉ ᵥᵢᵢ ₂₀₂₁