Jak księżyca w wiązce wody blask
jak kości słońcu ułożone
jak mroki ogniem osmalone
jak szum, taniec omglony i wrzaskjak brzęczenie szkliste odcieni
i morze, co bielą się pieni
jak niebieskiej gwiazdy szept i śpiew
i ten znajomy zniszczenia siewjak wetknięty w kręgosłup mdły strach
jak końców i kresów lepka sieć
pieśń strwożona powita we łzach
która każe w nicości wciąż biecJak złego uchylenie wieka
krwawą łuną lśniąca powieka
jak wzrastanie i przemijanie
i zguby za zgubą wzbieranieI biegi za tym, co ucieka,
co pozornie znużenie koją —
i człowiek wieczności ostoją
lecz gdy zgaśnie weń skra człowieka*
₀₄ ₓᵢ ₂₀₂₀