Szklane momenty padały z rzęsami,
nanizane niby na kręty splot żyć,
który wisieć zwykł pomiędzy światami,
nie zdobiąc niczego ni nie tkając nic...Pęczek łamliwych łez szyty zawile
z milkliwych poranków i wybladłych kłamstw
poskromił myśli w masowej mogile;
poskromił kuraż wól i wojaży tan —zaś umysł zgubiony w myślach gnijących
już nieraz zdawał się budzić kwiat mocy,
lecz jak nie gnić wśród miazmatycznych pnączy,
w pustki wetknąć choć spektralne pomocy?Lecz nagle horyzont bieli się świtem,
jakby pożarł sam siebie dawnych lat bies
i wzrok nie trzeszczy już rzezi skowytem
jak ten skórowany z bezradności łez...Więc uduśmy duszne światy bezduszne
i nakarmmy się ich drwiącym popiołem,
gdyż popiół tylko z popiołu ma ucztę,
choćby wszystko z nim cierpiało pospołem.*
₁₃ ₓᵢᵢ ₂₀₂₁