owijam się migotliwym
bluszczem ambiwalencji
i wtapiam w urwiska cisz
by spojrzeć w ręce swoich rąk
poszukując
a koweny gwiazd
spływają mi po zmysłach
jak martwe poematyobejmuję zodiak horyzontem słów
i wyciec próbuję
poza grzech kosmosu
gdy kolebki myśli
śnieżą się mgłami
bezimiennych kwiatówmam tylko słowa
lecz cóż mi po tym*
₀₄ ᵢ ₂₀₂₂