12

191 21 5
                                    

Kurapika roześmiał się na moje słowa.
-Super tatuaż wiesz? Bolało jak ci go dziarali?- Zaśmiał się znów głośniej. -Jak ty to robisz że za cokolwiek się nie złapiesz to ze wszystkiego jesteś numer jeden?-

Faktycznie taki był mój numer gdy dołączyłem do nich ale zrobiło mi się strasznie głupio. Chyba nie chce mnie nawet wysłuchać.

Wstał z łóżka i gdy miał już odejść ja złapałem go za rękę.
-Proszę. Daj mi to wyjaśnić. Ja zostałem zmuszony.- Powiedziałem patrząc błagalnym wzrokiem, na co on westchnął i usiadł przy mnie.

-Dobrze. Więc co się stało tego dnia?- Zapytał, a ja się zabrałem za opowiadanie.

"Otworzyłem oczy. Nadal rozmazany widok, jednak po kilku chwilach powrócił do normy. Głowa nadal mnie bolała, ale nie mogłem nawet rozmasować miejsca uderzenia ponieważ zostałem przywiązany do krzesła, stojącego w nieznanym mi ciemnym pomieszczeniu.

Gdy uruchomiły się światła przymknąłem oczy by się znów po chwili przyzwyczaić. Zobaczyłem że przede mną stoi cała trupa.

-W końcu się obudziłeś.- Stwierdził ich szef który się zbliżył. -Więc teraz możesz wysłuchać dlaczego cię jeszcze nie zabiłem.- Uśmiechnął się lekko, ale ja nie miałem tak dobrego humoru jak on.

-Nie będę się słuchać kogoś takiego jak ty!- Podniosłem głos czego po chwili pożałowałem przez ból głowy.

-Masz niesamowitą technikę która mi się bardzo spodobała.- Powiedział lecz gdy miał zamiar kontynuować nie dałem mu dojść do głosu.
-Nie rozumiesz po ludzku?! Nie będę cię słu- Zanim zdołałem dokończyć ktoś podbiegł w bardzo szybkim tempie i oberwałem z pięści mocno w twarz. Do tego stopnia że krzesło do którego byłem przywiązany się przewróciło i uderzyłem głową w podłogę.

Przygryzłem wargę by nie zawyć z bólu. Tym który zaatakował okazał się być Nobunaga który zacisnął dłoń na mojej szyi nie dając mi oddychać i postawił znów w pionie.
-Jak śmiesz się tak odzywać do szefa. Jeszcze raz a już nie będę na tyle łaskawy.- Jeszcze chwilę mnie dusił lecz postanowił odejść gdy Chrollo wskazał mu gest ręką.

-Mógłbym ci ukraść technikę, ale nie jest na tyle prosta do opanowania, że bym z niej nie korzystał tak dobrze jak ty. Dlatego zostawiam ci dwie opcje. Albo się dogadaliśmy i ty zostajesz jednym z nas, albo się nie dogadaliśmy i ja zabieram twój nen po czym cię zabijam.- Wysłuchałem w końcu czego chciał i nie bardzo mi się to podobało.

-Nie dołączam do was. Za żadne skarby tego nie zrobię.- Powiedziałem zdecydowanie wiedząc że właśnie ryzykuję życiem.

Chrollo odwrócił się w stronę swoich ludzi.
-Hisoka, powiedz jeszcze raz swoje spostrzeżenia. Obiecałem ci że odpowiem jak się obudzi.- Polecił a Hisoka wykrzywił twarz w grymasie uśmiechu.

-Znam go jeszcze od czasów gdy w ogóle nie potrafił korzystać z nenu. Jeszcze podczas misji w York Nowie słabo mu szła nauka. Nie wiem więc skąd u niego tak wielkie pokłady aury. Nie jest jak Gon czy Killua którzy mają wrodzony talent, nie nakładał też żadnych ograniczeń jak Kurapika, dlaczego więc im dorównuje?- Słuchałem uważnie tego co mówi Hisoka i sam nie wiedziałem jak to się stało...

-Odpowiedź jest wręcz banalna.- Stwierdził Chrollo zerkając na mnie.
-Nen po śmierci może urosnąć w siłę, a wszystko co żyje ma w sobie pokłady aury. On natomiast jest lekarzem. Więc gdy jakiś pacjent umierał, to powierzał mu swoją aurę... okropieństwo. Trafiają pod opiekę tak nieudalnego lekarza, który nie potrafi nic zrobić i umierają, po czym "w ramach wdzięczności" dodają mu siły by zrobił to samo następnym.- Zaśmiał się a mnie sparaliżowało.

To jest prawda? Wszyscy którzy przeze mnie umarli po śmierci dodają mi mocy zamiast się mścić? Dlaczego nie dadzą swojej aury komuś doświadczonemu, albo komuś kto potrafi ratować ludzi nie to co ja. Zacisnąłem oczy i opuściłem głowę. To co powiedział zabolało mnie bardziej niż jakiekolwiek uderzenie.

-Więc. Leorio. Pozwolisz by moc twoich pacjentów i ich chęć wspierania cię trafiły w moje ręce?- Zapytał a ja pokręciłem głową. Naprawdę postawił mnie pod ścianą, nie miałem co robić.

-Więc się przyłączasz?- Znów pokręciłem głową przez co tym razem oberwałem w brzuch od Nobunagi. Zgiąłem się na tyle ile pozwalały mi sznury i zapewne zwymiotowałbym gdybym miał czym...

-Dobrze. Inaczej. Jeśli nie dołączysz to wezmę twój nen, zabiję łańcuchowca, twoich przyjaciół i ostatecznie cały szpital.- Zmienił warunki które stawiały mnie w jeszcze gorszej sytuacji.

-On ma imię.- Mruknąłem niezadowolony z przezwiska które mu nadali. Wtedy też ponownie oberwałem w twarz tym razem od drugiej strony.

-Wybieraj.- Powiedział już zniecierpliwiony szef.

Tkwiłem w ciszy bijąc się ze swoimi myślami zerkając na Nobunagę kątem oka. Gdy widziałem już że znów podnosi na mnie rękę musiałem odpowiedzieć.
-Dołączam.- Nie miałem innego wyboru.

-To że się przyłączasz nie znaczy że ocalisz Kurapikę. Jednak dam mu dłużej pożyć. A ty będziesz mieć za zadanie go zabić. W swoim czasie.- Czułem jak się jeszcze bardziej załamuję.

-Szefie jak możesz na to pozwolić?! My powinniśmy to zrobić!- Zawołał Nobunaga.

-Kurapikę bardziej zaboli jak to przyjaciel wbije mu nóż w plecy.- Stwierdził Chrollo. -Machi, zrób mu tatuaż. Przejmuje numer 1. Ale na razie daję wam wolną rękę. Róbcie z nim co chcecie.

Nawet nie otworzyłem oczu by zobaczyć kto dokładnie mnie bije. Wiem tylko że jak oberwałem na tyle mocno że aż krzesło się połamało to znów straciłem przytomność."

Number one (Leopika- hunter x hunter)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz