28

97 18 1
                                    

-Leorio.- Usłyszałem jak ktoś wypowiada moje imię.
-Leorio!- I znowu. Znam ten głos. To Kurapika. Skąd się tu wziął?
-Panie Leorio.- Tym razem usłyszałem Lucy. Oboje byli zmartwieni.

Otworzyłem lekko oczy nie wiedząc co w ogóle się stało.

-Kurapika? Lucy?- Zerknąłem na nich ledwo mówiąc przez zdarte gardło.

-Leorio, jak dobrze że się obudziłeś. Jak usłyszałem że straciłeś przytomność to od razu przyjechałem.- Uśmiechnął się krzepiąco.

-Straciłem przytomność?- Zapytałem cicho by nie nadwyrężać gardła. Rozejrzałem się wokół, leżałem w łóżku szpitalnym.
-Na pół godziny doktorze.- Stwierdziła Lucy. Ja podniosłem się do siadu i odetchnąłem.

-Ja... naprawdę go zabiłem?- Opuściłem głowę bojąc się spojrzeć im w oczy. Ktoś mnie złapał w tym momencie za ramię. Kurapika.

-To nie była twoja wina. Nie dało się go już uratować.- Odpowiedział.

-Kurapika. On chciał żyć.- Spojrzałem na niego zbolałym wzrokiem. -Ja nie.- Dodałem cicho i ledwie słyszalnie. Naprawdę chciałem w tym momencie trafić 2 metry pod ziemię, za to ile zła zdążyłem już zrobić i za to ile rzeczy zepsułem.

Kurapika się do mnie przytulił.
-Nie łam się kochanie. Wszystko jeszcze będzie dobrze, zobaczysz. Uratujesz jeszcze wiele ludzi.- Pogłaskał mnie po głowie szepcząc przy tym do ucha. "Ale on jeden okaże ci serce".
-Dziękuję ci.- Oparłem głowę o jego ramię.

-Za co?- Zapytał.
-Za to że mnie kochasz.- Uśmiechnąłem się lekko.

Lucy chrząknęła w tym momencie więc Kurapika mnie puścił i oboje na nią spojrzeliśmy.

-Nie ładnie tak szeptać w towarzystwie.- Skrzyżowała ręce i zmarszczyła brwi niezadowolona.
-Wybacz.- Tylko tyle wydusiłem z siebie mając nadzieję że mi nie przywali.

-Poza tym. Na pewno nie jesteście parą?- No nie, znowu jej ciekawość się ukazała. Wścibska zołza. I teraz trzeba będzie się tłumaczyć, że nie. W końcu lepiej żeby nikt o nas nie wiedział.

Jak dzięki Kurapice myślałem, że już nie będzie źle, że naprawdę wszystko się ułoży to nastała środa. Dzień pogrzebu. Wtedy na nowo pękło mi serce, wszystko się przypomniało. Jestem mordercą- to sobie powtarzałem za każdym razem jak widziałem zakopywanie małej trumny.

Wszędzie było słychać płacz, który odbijał mi się echem w głowie. Zastanawiałem się aż czy na moim pogrzebie inni by też tak płakali.

Rozejrzałem się po ludziach próbując wypatrzeć rodziców. Wypadałoby przeprosić za to że jestem takim wielkim nieudacznikiem.

Ukradkiem złapałem Kurapikę za dłoń. Od dnia śmierci Oliego był zawsze przy mnie. Naprawdę mnie kocha, choć wydaje mi się to dziwne.

Zerknąłem na niego gdy ścisnął moją dłoń. I pomyśleć że czasami miałem ochotę z nim zerwać tylko dlatego by go uwolnić ode mnie. Jednak nie miałem serca tego zrobić. Za bardzo go kocham.

-Muszę iść przeprosić.- Puściłem jego dłoń a on kiwnął głową.
-Idź.-

Ruszyłem w stronę pary która kładła kwiaty tuż przy zakopanym już grobie. Byli to rodzice, strasznie zapłakani. W końcu mieli nadzieję, że ich dziecko z tego wyjdzie i jeszcze ich przeżyje. Ale z mojej winy niestety tak się nie stało.

Ukłoniłem się przed nimi najniżej jak potrafiłem.
-Pragnę przeprosić państwa... za to że nie zdołałem uratować waszego syna.- Powiedziałem zamykając oczy by nie płakać. Nadal nie umiem się uspokoić.

-Wiedziałem że tak będzie! Lekarzom nie wolno ufać, zawsze tylko wszystko psują! I jeszcze bardziej człowieka wykańczają w szpitalach!- Wykrzyczał ojciec chłopca, ja nic nie powiedziałem tylko nadal miałem zaciśnięte powieki. To bolało...

-Przestań się już kłaniać! Myślisz że to ci coś da?!- Wyprostowałem się i otworzyłem oczy. Matka płakała a ojciec mimo że też zapłakany wydawał się wściekły.

-Ja... jeszcze raz przepraszam. Starałem się.- Tylko tyle powiedziałem nie mając sił się kłócić, a jako że nie chciałem bardziej zepsuć im dnia to odszedłem do Kurapiki.

Dostałem wolne, na cały tydzień. Ale nie u pająków. Tu też się wszystko skomplikowało. Zginęły następne dwie osoby. Tym razem był to człowiek który był zawsze cały w bandażach oraz czarnowłosa dziewczyna. Chrollo zaczął tym razem mnie podejrzewać i naprawdę się bał że cała trupa zostanie zgładzona.

Kto morduje członków trupy? Nurtowało mnie to pytanie. Ponadto gdybym znał odpowiedź mógłbym sam się oczyścić z zarzutów.

Chociaż śmierć z rąk trupy nie byłaby najgorsza, biorąc pod uwagę wszystko co się wydarzyło.

Number one (Leopika- hunter x hunter)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz