22

124 18 1
                                    

-Alluka jest zagrożona?- Spojrzałem na Kurapikę który wydał się równie zszokowany po usłyszeniu tej wiadomości.

-Tak. Starszy brat Killui chce ją wykorzystać. Nie możemy do tego dopuścić.- Zarządził Gon. Ja wstałem z krzesła.

-Dlatego też macie być jak najdalej od trupy. Jeśli się do nich zbliżycie to was pokonają i Alluka z pewnością wpadnie w ich łapy.- Poleciłem na co Kurapika zbliżył się do mnie.
-Leorio ma rację!- Powiedział głośno by Gon usłyszał.

-Ja to załatwię. Już raz się z nimi dogadałem i zrobię to ponownie.- Obwieściłem zdecydowanie.

-Dobrze... ale jeśli się nie uda to my się tym zajmiemy.- Powiedział po chwili przemyśleń. -Trzymaj się Leorio.- Pożegnał się i rozłączył.

-Jak zamierzasz to zrobić?- Zapytał Kurapika podczas gdy ja chowałem telefon.

-Porozmawiam z nim. Jednak się nie martw. To nic nie przeszkodzi w naszych jutrzejszych planach.- Uśmiechnąłem się do niego lekko, a on się przytulił.
-Wszyscy na ciebie liczą, że ci się uda.-

Odetchnąłem ze spokojem na jego słowa i też objąłem go ramionami czując jak ciężar wokół serca znika.

Zerknąłem zdziwiony na Kurapikę.

-Zdejmuję z ciebie przyrzeczenie.- Powiedział nawet nie patrząc na mnie.

-Kurapika, nie musiałeś. Ja nie chcę zabijać...- Opuściłem głowę.
-Ale chcesz chronić. Siebie i innych.- Kiwnąłem głową na jego słowa nadal zamyślony.

Praca minęła niezwykle mozolnie. Nie miałem znów czasu zobaczyć się z dzieciakami, jednak Kurapika spędził u nich cały dzień. Wydawały się bardzo szczęśliwe z tego powodu, co mnie również cieszyło.

Cieszył mnie też fakt że trupa się nie odezwała dzisiaj. Miałem też nadzieję że tak będzie jutro.

Po powrocie do domu od razu położyliśmy się spać. Jednak gdy upewniłem się że Kurapika na pewno zasnął to wstałem i ruszyłem w stronę kuchni.

Trzymałem swój telefon wpatrując się wciąż w ekran. Czy to już paranoja że mam wrażenie że za chwilę ktoś z trupy zadzwoni?

Całą noc tak spędziłem siedząc przy stole bojąc się że zaraz zadzwoni. Bez warunku który Kurapika mi zdjął mogę stać się prawdziwym mordercą.

Położyłem głowę na stole i powoli przymykałem już oczy gdy poczułem czyjąś dłoń na ramieniu.

-Znowu nie spałeś?- Zapytał zatroskany Kurapika.
-Mhm.- Położyłem dłoń na telefonie i zgarnąłem go ze stołu. -To wszystko przez to że jestem tak podekscytowany naszą randką.- Uśmiechnąłem się do niego.

-Nie musisz udawać. Wiem dobrze że to przez trupę.- Uśmiech zszedł mi z twarzy i kiwnąłem głową na jego słowa. On położył swoją dłoń na moim policzku i mnie ucałował w usta.

-Jeśli chcesz możemy teraz gdzieś iść. Na wypadek jakby wieczorem mieli zadzwonić do ciebie. Wtedy na pewno nie zepsują nam planów.- Zaproponował z uśmiechem.

-Zrobiłbyś to dla mnie?- Zapytałem niepewnie.

-Oczywiście. To jak?- Podniosłem się i udałem się do łazienki żeby się ogarnąć.

-Daj mi 15 minut i idziemy.- Poprosiłem.

*Kurapika*
Uśmiech nie schodził mi z ust. Zaproponowałem to bardziej z powodu że sam nie mogłem się doczekać randki, ale i tak dobrze się złożyło.

Jednak gdy usłyszałem w łazience dźwięk dzwoniącego telefonu aż się przestraszyłem.

Zbliżyłem się do drzwi łazienki by podsłuchać z kim rozmawia.
-Halo?- Odebrał i po kilku sekundach gwałtownie wciągnął powietrze.

-LUCY KURWA NIE STRASZ!!! CO TO ZA NOWY NUMER!!!- Wydarł się, więc dla bezpieczeństwa odsunąłem się od drzwi.

-BĘDĘ SIĘ DRZEĆ! ZAWAŁU PRAWIE DOSTAŁEM! CHCESZ MIEĆ MNIE NA SUMIENIU?!- Słysząc tą rozmowę przewróciłem oczami i wróciłem do kuchni by coś zjeść. Stamtąd też było wszystko słyszeć... jak nie w całej kamienicy.

Po kilkunastu minutach Leorio wyszedł z łazienki, jednak był wściekły jak osa.

Bałem się że jeszcze ja oberwę więc nawet się do niego nie zbliżyłem.
-Co chciała Lucy?- Zapytałem cicho.
-Eh, zadzwoniła się zapytać gdzie jest jakiś tam dokument. Nie wiem nawet o który jej chodziło.- Odpowiedział.

-Dlatego że jej nie dałeś dokończyć pytania wrzeszcząc "jest w czarnej dupie".- Zaśmiałem się cicho na wspomnienie tego jak się darł, a on pokręcił głową.

-Wszystko zawsze muszę za nią robić.- Stwierdził krzyżując ręce. Nie chciałem się z nim kłócić ale wiedziałem że u nich w pracy jest bardziej na odwrót.

-Idziemy?- Zapytałem a on kiwnął głową.

-Co zaplanowałeś?- Zastanowiłem się chwilę i spojrzałem na niego jak przepuścił mnie w drzwiach.

-Myślę że będzie bardzo spontaniczna.- Zaśmiałem się na co on się uśmiechnął.
-Ciekawe czy mnie zaskoczysz.-

Number one (Leopika- hunter x hunter)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz