Jednak jeśli teraz nacisnę spust i go zabiję to sam również zginę.
Wycelowałem więc lufę w stronę Phinksa. Ciężko trafić przez to jak się szarpie ze starszym panem. Jak nie trafię to mnie zabiją za próbę zabicia, jak trafię to zginę i się wściekną jeszcze bardziej zapewne chcąc następnie zabić Kurapikę.
Wszystko to mnie zaczęło przerastać. Przystawiłem pistolet do swojej skroni i tak stałem wpatrując się w Phinksa który zostawił ledwo-lecz jednak żyjącego mężczyznę.
Zerknął na mnie tak samo jak i reszta.
-Nie strzelisz.- Stwierdził Nobunaga z najbardziej obojętną miną jaką mógł zrobić.-A ZROBIĘ TO! STRZELĘ!- Podniosłem głos przybierając wściekły wyraz twarzy.
-Twoja przepowiednia mówi inaczej.- Stwierdził czarnowłosy.
Jednak ja nacisnąłem spust. Dało się usłyszeć huk na całe pomieszczenie. Jednak moja ręka była wycelowana w sufit.
-Jak mogłem chybić?!- Zapytałem zrozpaczony.
-Zanim weszliśmy do domu to dotknąłem twojego ramienia przymocowując Bungee gum. Wiedziałem że pomysł od Chrollo dotyczący broni nie będzie dobry.- Wyjaśnił Hisoka.
Użyłem Gyo i faktycznie moje ramię zmieniło kierunek przez nić nenu różowej gumy.
Byłem wściekły, ale też... zawdzięczam Hisoce życie.
-Wynośmy się stąd. Cel zlikwidowany.- Stwierdził Phinks a ja spojrzałem na starca nie dającego oznak życia.
-Mieliście go wziąć do Chrollo.- Powiedziałem.-Nie. W sumie to my dostaliśmy osobną misję jako test dla ciebie. I nie zdałeś. Miałeś nie strzelać do swoich... a jesteś jednym z nas.- Nobunaga prychnął na ostatnią część zdania.
-Wypełniły się słowa twojej przepowiedni. Spojrzałeś śmierci w oczy.- Hisoka uśmiechnął się i zostawili mnie samego w sypialni martwego już właściciela domu.
Myli się.
Spojrzenie śmierci w oczy odnosiło się do sytuacji z rana. Teraz spełniła się druga część. Zabicie się miało być dziecinnie proste.
Jak mam spojrzeć Kurapice w oczy po tym co chciałem zrobić... a zrobiłbym to gdyby nie Hisoka.
-Już idziesz do siebie?- Zapytał właśnie on. Musiał podążać za mną a odezwać się dopiero teraz. Odwróciłem się do niego nie wiedząc o co mu chodzi.
-Miałem ci zdradzić numery. Może to ci pomoże się dowiedzieć który z tych osób należy do trupy a który nie.- Usiadł na ziemi po turecku i wyciągnął talię kart. -Zagramy?- Zapytał.
Usiadłem tak samo naprzeciw niego na co on zaczął rozdawać karty.
-To będzie zwykła wojna. Chyba nie muszę ci tłumaczyć jak się w to gra, nie? Wyższa karta bierze słabszą.- Mruknąłem twierdząco.-Mamy dwa numery 1 i dwa numery 4. A w trupie nie mogą się powtórzyć dwa takie same numery.- Powiedział, a ja spojrzałem na niego.
-Rozumiem. Czyli skoro ja należę do trupy to drugi numer jeden nie.- Upewniłem się i wyciągnęliśmy na raz swoje karty.-Ale ty agresywny... tak as na sam start? W czym ci zawiniła biedna czwórka.- Udał smutną minę po czym znów się uśmiechnął. Podniósł swoją czwórkę i mi ją wręczył.
-Kalluto przejęła taki numer ode mnie.- Odebrałem kartę i odłożyłem na bok.-Asem za to jesteś ty i Nobunaga.- Dodał.
I dzięki grze w wojnę dowiedziałem się, że jestem numer 1 razem z Nobunagą, Feitan numer 2, Machi 3, Kalluto 4 razem z Hisoką, Phinks 5, Franklin 7, Shizuku 8, Shalnark 9, Bonoleno 10, Illumi czyli starszy brat Killui 11, Kortopi 12.
-Nie została mi żadna karta.- Hisoka pokazał mi puste ręce. -Mam teraz liczbę kart odpowiadającą numerowi Chrollo.- Zaśmiał się, ja za to podałem mu talię którą zdobyłem.
-Należy do ciebie. Najwyżej pisane ci jest wygrać tą wojnę jednak żadna wiarygodna przepowiednia ci tego nie powie.- Podniósł się z ziemi i odszedł. Ja za to spojrzałem znów na talię i wyciągnąłem asa pik.
W moich oczach jednak czarny symbol przeobraził się w pająka i to z numerem 1 na sobie.
*Kurapika*
Spacerowałem od jednego do drugiego końca pokoju. Jest już późno a on nawet nie wrócił. Żadne pocieszenia Senritsu nie dawały mi spokoju. Chciałem po prostu się z nim zobaczyć.Chyba naprawdę się w nim zakochałem...
Gdy się pojawiłem w jego "wymarzonym" życiu które poświęca na ratowaniu ludzi zrobiło mi się go naprawdę żal. Ale to nie znaczy że jestem z nim teraz z powodu żalu.
Nie rozmyślałem nadal nad tym ponieważ otworzyły się drzwi w których pojawił się tak bardzo oczekiwany przeze mnie Leorio.
Przytuliłem się do niego bez słowa. Po prostu tego mi brakowało gdy siedziałem i się martwiłem. On dzięki Bogu odwzajemnił.
-Spokojnie. Tym razem ja tu jestem.- Powiedział prawie tak samo jak ja gdy go uspokajałem rano na dole, czyli w pokoju pełnym oczu.
CZYTASZ
Number one (Leopika- hunter x hunter)
FanfictionPo czterech latach Kurapice udaje się odzyskać wszyskie egzemplarze oczu wymordowanego klanu Kurta, a zemsta na pająkach nie stoi już u niego na pierwszym miejscu. Postanawia więc skontaktować się ze swoimi przyjaciółmi i z nimi wieść dalsze beztros...