Złapałem go za dłoń by prowadzić go ze sobą. Niepewnie jednak lekko uścisnął ją.
-Znasz w ogóle okolicę?- Zapytał.
-Nie.- Odparłem krótko rozglądając się za miejscem gdzie moglibyśmy iść-Jak daleko jest do wyjścia z miasta?- Zapytałem zerkając na niego.
-No kawałek i to dosyć spory.- Zastanowiłem się chwilę.-Dobra mam już plan.- Stwierdziłem i poprowadziłem go do baru obok którego akurat przechodziliśmy.
-Pozwolę ci dzisiaj wypić.- Powiedziałem i puściłem jego dłoń by iść do lady coś zamówić. Jednak on złapał mnie za ramię.
-Jesteś pewien? Przecież mi zabroniłeś.- Zmarszczył brwi.
-Tylko kufel piwa. Sam bym chętnie wypił.- Powiedziałem ze spokojem mając lekki uśmiech. On mnie puścił więc.
-Pójdę zająć stolik.-Ja w tym czasie zbliżyłem się do barmana i poprosiłem o dwa kufle piwa. Gdy je nalewał ja zerknąłem na Leorio. Siedział przy stole patrząc na telefon tak jak w kuchni. To mnie utwierdziło w tym że randka idzie źle- nadal nie potrafi myśleć o niczym innym jak trupie fantomu.
Wiedziałem że to moja wina w końcu to ja zacząłem z tą nienawiścią do trupy. Teraz on wziął całą odpowiedzialność na siebie.
Położyłem kufle na stole z uderzeniem na co on upuścił telefon.
-Wystraszyłeś mnie.- Zaśmiał się.
-Tak to już jest jak zamkniesz się w innym świecie zamiast patrzeć co się dzieje wokół ciebie.- Również się zaśmiałem siadając obok niego. Jednak go nie bawiło to co powiedziałem, bardziej to zaniepokoiło jak stwierdziłem po jego minie.-Pijemy za twoje zdrowie.- Uniosłem kufel on złapał za swój i je lekko przybiliśmy na toast.
-Ja jednak bym wolał wypić za spokój.- Uśmiechnął się a ja kiwnąlem głową. Wypiłem kilka łyków tak samo jak on.
Poprawił mu się humor. Nie podniósł nawet telefonu który wcześniej upuścił. Ja za to starałem się rozmawiać z nim o miłych rzeczach. Nie dziwne było że po chwili zaczęliśmy rozmawiać o przeszłości jak się poznaliśmy z sobą oraz Gonem i Killuą.
Szturchnąłem go ramieniem.
-Mr. Leorioo.- Zaśmiałem się na te przezwisko.
-No daj spokój już.- Też się zaśmiał. -Teraz się staro czuję.- Udał smutną minę więc podniosłem się trochę by go ucałować w policzek.-Nie jesteś staryy.- Zaśmiał się zadowolony.
-To jaki jestem?- Zapytał dopijając kufel.
-Czerwony od piwa.- Stwierdziłem z powagą.
-Heeee?! Gdzie, czekaj.- Rozglądał się za jakimś lustrem ale nie było nigdzie.
-Walizki nie wziąłem. Nie mam lusterka.- Powiedział po czym oparł głowę o stół.-Mi na słowo nie wierzysz?- Zapytałem udając oburzenie.
-Nie nie, chcę zobaczyć po prostu.- Odpowiedział a ja wyciągnąłem swój telefon z kieszeni.
-Zrobię ci zdjęcie i ci pokażę ty narcyzie.- Powiedziałem na co on się uśmiechnął.
-Ale nie jestem narcyzem.--Oooo jak uroczo wyszedłeś.- Stwierdziłem patrząc na ekran.
-Pokaż.- Wyrwał mi telefon z ręki i zobaczył swoje zdjęcie.
-No eeee, tak się nie bawię.- Już kierował palec w stronę przycisku usuń jednak rzuciłem się na niego by mu odebrać moją rzecz.-Ej zostaw! Ładne zdjęcie na tapetę pójdzie.- Odebrałem swój telefon i tak jak powiedziałem tak zrobiłem.
-Trzymasz moje zdjęcia na tapecie?!- Zapytał zdziwiony a ja spojrzałem w bok unikając kontaktu wzrokowego.
-Możeee. A ty co masz?- Zapytałem jednak pożałowałem tego. Leorio zaczął szukać telefonu i znalazł go pod stołem. Znowu pewnie się będzie wpatrywać w ekran bojąc się.Jednak jak znalazł swój telefon to go włączył i pokazał że ma zdjęcie z całą naszą czwórką na tapecie.
-Ale jesteś tu wesoły na zdjęciu.- Stwierdziłem a on też spojrzał na swoją tapetę.
-Mhm, ale z tobą jestem zawsze wesoły.- Odparł. Nie chciałem zaczynać przykrych tematów więc nawet się z nim nie kłóciłem.Złapałem go za nadgarstek i pociągnąłem w stronę wyjścia z baru.
-Chodź, porobimy coś jeszcze.- Poleciłem a on schował swój telefon.
-No dobrze.- Zgodził się.Chodziliśmy znów spacerem trzymając się za ręce.
-Gdziee mnie prowadzisz kochanie?- Pochylił się żebym dobrze go usłyszał jednak wykorzystałem to i ucałowałem go krótko w usta na co się uśmiechnął wesoło.-Do parku.- Odpowiedziałem. -Jest śliczna pogoda.- Dodałem po drobnych przemyśleniach.
-Wiekii nam zajmie droga tam jeśli będziesz się tak guzdrać.- Chciałem odpowiedzieć na jego marudzenie, jednak po chwili straciłem grunt pod nogami i zanim zdążyłem cokolwiek zrobić to siedziałem już u Leorio na barana.
On znając dobrze drogę ruszył szybciej przed siebie.
-Pff, szczudłonogi.- Stwierdziłem.
-Co ty tam mamroczesz?!- Podniósł głos pewnie słysząc moją zaczepkę.
-Nic nic kochanie. Po prostu się cieszę że jesteś szczęśliwy.- Pogłaskałem go po głowie a w myślach sam do siebie dodałem "cieszę się też że się już tyle nie martwisz i nie przejmujesz wszystkim".
CZYTASZ
Number one (Leopika- hunter x hunter)
FanfictionPo czterech latach Kurapice udaje się odzyskać wszyskie egzemplarze oczu wymordowanego klanu Kurta, a zemsta na pająkach nie stoi już u niego na pierwszym miejscu. Postanawia więc skontaktować się ze swoimi przyjaciółmi i z nimi wieść dalsze beztros...