24

115 17 2
                                    

*Leorio*
W parku Kurapika zszedł z moich pleców, a ja specjalnie zdjąłem marynarkę by usiąść na niej razem po rozłożeniu na ziemi.

Rozkoszowałem się miłą ciszą w błogim spokoju przyglądając się Kurapice przez dłuższą chwilę. Wiatr lekko rozwiewał jego blond włosy ukazując mi jego delikatny uśmiech i zamknięte oczy.

Po chwili tak jak on zamknąłem oczy i odetchnąłem świeżym powietrzem. Było mi tak cudownie, albo tak mi się wydawało przez to że ostatnie dni były dla mnie okropne. A w sumie to ostatnie tygodnie, miesiące a nawet lata ciężkiej pracy dawały w kość.

Jednak jedna osoba mogła mi to wszystko naprawić. No... może nie do końca, bo problemy zawsze były i zawsze będą, ale teraz mam wrażenie jakby wszystkie zniknęły.

Do czasu aż zadałem sobie jedno pytanie. "Co by było gdybym sobie strzelił w głowę?"

Spiąłem się na samą myśl o tym a ze strachu pojawiła mi się gula w gardle. Powinienem Kurapice o tym powiedzieć?

Kurapika zaśmiał się cicho i oparł swoją dłoń o moją.
-Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha.- Stwierdził.

Faktycznie musiałem wydawać się wystraszony więc starałem się już więcej o tym nie myśleć, obdarzyłem go za to ciepłym uśmiechem.
-Nic mi nie jest.- Odpowiedziałem i położyłem się na trawie.

-Hej, ubrudzisz się jeszcze.- Zwrócił mi uwagę, a ja nadal tak leżałem niewzruszony jego uwagą. Nadal z uśmiechem zacząłem wpatrywać się w niebo.

Dlaczego takie chwile nie mogą trwać wiecznie?

W drodze powrotnej zadzwonił mi telefon, jednak nie był żadną pomyłką, ani numer nie należał do Lucy, czy Gona. Mój dzienny horror znów musiał się ukazać.

Odebrałem telefon i zbliżyłem do ucha.
-Leorio~- Był to Hisoka. Wiem że nie powinienem mu ufać, ale biorąc pod uwagę wszystkich z trupy z nim miałem o dziwo najlepszy kontakt, choć wiedziałem że pewnie kiedyś wbije mi kartę w plecy podczas jakiegoś jego wymarzonego pojedynku.

-Słucham.- Odparłem z obojętnością choć Kurapika musiał mnie trzymać za ramię bym się uspokoił. Cały się trzęsłem. Co tym razem? Znowu zabijanie niewinnych ludzi czy siebie?

-Zaginęły dwie osoby z naszej kochanej trupy. Mamy się wszyscy zebrać i to przedyskutować.- Odpowiedział a ja uśmiechnąłem się lekko ciesząc się że im nas mniej tym lepiej.

-Już idę.- Powiedziałem a gdy miałem się rozłączyć on jeszcze się zaśmiał.
-Chrollo chce jeszcze porozmawiać o twoim ostatnim "wypadku".- On sam się rozłączył tym razem a ja dłuższą chwilę stałem jeszcze w miejscu.

Chodzi o ten strzał.

-Puść mnie. Muszę iść.- Zerknąłem na Kurapikę.
-Leorio, ja ci pomogę. Mogę iść z tobą? Będę używać Zetsu i nie będę się zbliżać za bardzo.- "Ale on jeden okaże ci serce. Ono dla ciebie odkryte pojawi się w pajęczej gierce." Słowa tej przepowiedni przeszły mi przez myśl. Jednak jest piątek a ta zwrotka dotyczy przyszłego tygodnia. Jeśli teraz się zgodzę to zmienię przyszłość? Raczej się nie uda bo przed tą przepowiednią nie da się uciec. Oszczędzę mu przynajmniej tego dziś.

-Nie. Sam dam radę. Wracaj do Senritsu i czekaj tam na mnie.- Puścił mnie niechętnie, a ja już ruszyłem w przeciwną stronę.

-Kochanie uważaj na siebie.- Powiedział troskliwie na koniec.

Przybyłem na miejsce jako ostatni, ale cieszyłem się że tym razem nikt mnie nie ścigał. Rozejrzałem się po ludziach by wywnioskować kto zaginął, jednak moją uwagę przykuł znany mi już brat Killui.

Illumi który nenem kontrolował mojego przyjaciela. Oraz człowiek który zaczął zagrażać moim przyjaciołom, zwłaszcza Alluce.

Wiedziałem że muszę z nim załatwić tą sprawę najlepiej dzisiaj.

Ustawiłem się obok niskiego czarnowłosego chłopca. Nie pamiętam jak się nazywa i niewiele mnie to obchodziło, ale wiedziałem że ma numer 2. On coś cicho przezywał że wydaje się jeszcze niższy przy mnie więc starałem się nie zaśmiać.

-Skoro już jesteśmy wszyscy... wszyscy którzy się ostali rzecz jasna.- Każdy wydawał się przygnębiony lub takich udwali.

-Nie ma z nami Kortopiego ani Shalnarka.- Powiedział Chrollo w końcu a ja próbowałem się połapać którzy to byli.

-To na pewno wina tego nowego pedancika!- Nobunaga wytknął mnie palcem. Ta... jakby zobaczył moje mieszkanie już nigdy by tak mnie nie nazwał.

-Ja nawet nie pamiętam kim byli!- Podniosłem głos krzyżując ręce.

-Nie ma co wyciągać pochopnych wniosków. Wiemy jedynie że zrobiła to jedna osoba która jest w tym pomieszczeniu.- Chrollo rozłożył ramiona. -Jednak trzeba zapełnić tą lukę po nich. Nobunaga, otrzymujesz numer 12 po Kortopim.- Polecił, a Nobunaga aż poczerwieniał ze złości.

-Ja chcę swój numer 1!- Zawołał i popatrzył na mnie z nienawiścią.

-On cię pokonał w pojedynku więc przejął twój numer. Ciesz się że żyjesz.- Na te słowa od Chrollo musiałem szybko zareagować i stworzyłem ścianę z portalu gdy Nobunaga zaatakował mnie.

-On nigdy by nie podołał w zabiciu kogoś takiego jak ja.- Powiedział śmiało.

-Nobunaga. Nie potrafisz pogodzić się z przegraną.- Wtrącił się Illumi. -Poza tym nie tak się u nas rozwiązuje spory.-

Zamknąłem portal jak Nobunaga się cofnął i wtedy mnie oświeciło. Wiem co zrobić żeby powstrzymać Illumiego.

Number one (Leopika- hunter x hunter)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz