31

106 15 4
                                    

*Leorio*
Smutno spoglądałem na wszystkie zapakowane walizki należące do Kurapiki. Już jutro ma wyjechać a wątpię żebyśmy kiedykolwiek się spotkali.

Pozostawało mi jedno jedyne wyjście by być razem z nim. Zabicie trupy. Jednak nie dam rady.

Nie zaszkodzi spróbować nie? W końcu ucierpię tylko ja. Na taki samo nasuwający się tok myślenia mimowolnie potrząsnąłem głową i znów wlepiłem wzrok w pustą kartkę przede mną.

Zegarek wskazywał 1:25 a ja sam tkwiłem w pokoju spowitym przez ciemność z wyjątkiem niewielkiego światła jakie dawała mała lampka na biurku przy którym siedzę.

Kurapika zmęczony pakowaniem się zasnął w pokoju tuż za ścianą. Musiałem być więc wyjątkowo cicho.

Chwyciłem pióro i nachyliłem się by napisać ponownie coś w rodzaju wiadomości dla Kurapiki.

Data przypada na 29 maja, czyli poniedziałek

Tak zacząłem wiedząc że jest już po północy i właśnie dzisiaj Kurapika wyjeżdża z rana.

Mam otrzymać telefon od Chrollo z pytaniem czy już nie żyjesz. Będzie zły na wieść że opuściłeś nasze miasto. Pewnie oberwę przez to od reszty trupy która wyjątkowo cię nienawidzi i zostanę oskarżony że pomogłem ci zwiać z ich sideł.

Wziąłem głęboki wdech przygryzając przy tym końcówkę pióra myśląc nad kolejnymi wersami.

Jedynym sposobem w jaki mógłbym to odeprzeć to próba zaatakowania ich. Jeśli teoretycznie udałoby mi się wszystkich zlikwidować to nie musielibyśmy się tak już bać.

Mi samemu się zdawało że chyba nie wiem o czym piszę i postradałem zmysły.

Jeśli czytasz to po 31 maja, to ja mogę już nie żyć jeśli moja próba się nie powiodła. Prosiłbym wtedy abyś pilnował mojego ukochanego szpitala by cywile nie zginęli za moje błędy.

Zastanawiałem się czy dopisać coś jeszcze, ale nie mogłem Kurapikę tak odprawić z kwitkiem. Kilka zdań o tym że jestem zagrożony, mam ostatnią wolę i takie tam a nie zostawiłbym nic bardziej prywatnego?

Wiem że mnie kochasz i troszczysz się o mnie jak nikt inny, więc proszę cię aby nie pękło ci serce jak mnie zabraknie. Wiem że w swoim życiu straciłeś wiele bliskich, zupełnie jak ja, dlatego doskonale wiemy jak bardzo jest to bolesne, ale pragnę byś cieszył się nadal życiem jeśli naprawdę doszłoby do takiej sytuacji.

Zmarszczyłem czoło na te słowa więc musiałem coś jeszcze dopisać żeby był usatysfakcjonowany.

Kocham cię. Twój Leorio

To zdecydowanie wyrazi więcej niż tysiąc słów.

Wziąłem zgiąłem kartkę w pół dwa razy by wsadzić ją na sam koniec książki którą kupiłem dla Kurapiki. Powinien ją przeczytać w te kilka dni i wtedy natrafi na mój list.

Zgasiłem lampkę by posiedzieć chwilę po ciemku. Nie myślę w 100% że to mój koniec, ale przezorny zawsze ubezpieczony nie?

Nie potrafiłem też zasnąć. Na samą myśl że to ostatnia noc gdy jest Kurapika- otwierałem oczy i zerkałem na niego.

A gdy nastała już ta godzina, gdy czekaliśmy na stacji na jego pociąg postanowiłem że to idealna i jedyna okazja by podać mu książkę.

-Kurapi...- Zacząłem przerywając ciszę trwającą dłuższą chwilę, jednak w tym momencie rzucił mi się na szyję.
-Będę tęsknić bardzo. Ale wyjeżdżam bo ufam ci że dasz sobie radę. Obroń wszystkich ludzi.- Powiedział a ja go przytuliłem na krótki moment bo po chwili puściliśmy się by na siebie spojrzeć.

-To były jedne z najlepsze dni mojego życia.- Co w sumie było prawdą nie licząc udziału trupy przez te wszystkie tygodnie.
-Oby nie ostatnie.- Powiedział bardziej do siebie cicho wprowadzając kolejną ciszę. Wtedy wyciągnąłem książkę i mu ją wręczyłem.
-To dla ciebie, bo wiem że lubisz czytać.-

Odebrał ode mnie książkę i przyjrzał się jej.
-Kryminał.- Doczytał na okładce.
-Lucy mówiła że jest naprawdę dobry.- Uśmiechnąłem się nieznacznie.

Kurapika chciał podziękować, jednak pociąg wjechał na peron. Dalsza część działa się już szybko.

Pomogłem mu zanieść bagaże do przedziału, pocałowaliśmy się jeszcze ten ostatni raz a potem tylko patrzyłem z łzami w oczach jak moja ostatnia deska ratunku, która trzymała mnie przy zdrowych zmysłach odjeżdża.

Mieszkanie stało się puste bardziej niż przed jego przyjazdem, a rzeczywistość jeszcze bardziej ponura. To sprawiło że byłem jeszcze bardziej załamany.

A gdy zadzwonił telefon to niemal automatycznie po niego sięgnąłem i odebrałem.
-Uciekł mi. Nie mogłem go zatrzymać.- Nikt z trupy by mi nie uwierzył w taką bajeczkę.
-Masz jeszcze dwa dni. Radzę ci go znaleźć.- Polecił, ale ja już nie chciałem słuchać tylko się rozłączyłem i zacząłem zbierać do pracy.

Number one (Leopika- hunter x hunter)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz